Niemiecka solidność

Przeczytaj także: Zabraknie foto-telefonów?

Dzięki face-liftingowi aparat Panasonica przeistoczył się w prawdziwą perełkę, której ekskluzywność podkreślają najdrobniejsze szczegóły. Uwagę zwraca solidna i elegancka obudowa wykonana z aluminium – wszak Leica to klasyka fotografii i firmie po prostu nie wypada gonić za najnowszymi designerskimi modami. Leica D-Lux jest całkowicie pozbawiona elementów plastikowych, wszelkie przełączniki wykonane są z metalu metalowe. Do aparatu dołączane będzie eleganckie, skórzane etui (dostępne w 5 wersjach kolorystycznych), pokrowiec na dodatkową parę baterii i karta pamięci SD 64MB. Na życzenie klienta producent może... wygrawerować na obudowie nazwisko kupującego. Prestiż marki podkreśla też możliwość wykupienia rozszerzonej gwarancji, tzw. „Leica Passport”. Przez pierwszy rok po jej wykupieniu, producent dokonuje bezpłatnie napraw wszelkich awarii aparatu, także tych powstałych z winy użytkownika (uszkodzenia mechaniczne, zalanie wodą, itp.). Po upływie roku, przez kolejne 24 miesiące użytkownik korzysta ze standardowej gwarancji.

Pora na kilka szczegółów technicznych. Leica D-Lux posiada 1,5-calowy wyświetlacz LCD. Urządzenie jest zasilane przez akumulator litowo-jonowy, ładowany przy użyciu zewnętrznej ładowarki. Z komputerem komunikuje się przez szybki port USB 2.0. Aparat obsługuje karty pamięci SD lub MMC.

Sprzedaż tego aparatu dla koneserów rozpocznie się maju. Leica planuje produkcję na poziomie zaledwie kilku tysięcy sztuk miesięcznie. Cena nie jest znana, ale z pewnością będzie znacznie wyższa od ceny bliźniaczego modelu Panasonica. Wiadomo – prestiż i elegancja muszą kosztować.