eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Spalony bankier. Wywiad z Peterem Voglem

Spalony bankier. Wywiad z Peterem Voglem

2014-08-29 12:28

Przeczytaj także: Najsłynniejsze afery finansowe - Ramalinga Raju


Przekładając to na normalny język – że wypuści pana z więzienia?

Tak. W tym samym czasie docierały do mnie informacje o tym, jakich wiadomości udzielił prokuraturze Dochnal na mój temat. Wszystko było wyssane z palca. Był tak samo rozgrywany jak ja. Nie miałem żadnego zobowiązania moralnego, żeby zachować się inaczej.

Obaj zostaliście klasycznie wystawieni do wiatru...

Przyjmuję z dużą dozą prawdopodobieństwa, że tak. W moim przypadku odbyła się seria przesłuchań na zasadzie „mów wszystko, co wiesz na temat Dochnala”. Dostałem do ręki kodeks karny, żebym sobie mógł, czytając w celi, dopasowywać przestępstwa Dochnala do poszczególnych paragrafów. Punkt po punkcie, dzień po dniu. Trwało to chyba ze dwa tygodnie.

W końcu dotarliśmy do ściany. Nie miałem nic więcej do powiedzenia. Wtedy z ust prokuratorów Adama Rocha i Sebastiana Chmielewskiego usłyszałem: no dobrze, to teraz mamy swoje pytania... Walili nazwiskami polityków i biznesmenów, nazwami ich kont. Domagali się bardzo precyzyjnych informacji.

Szukali haków?

Tak.

Skąd wiedzieli, o kogo pytać?

Muszę z przykrością stwierdzić, że w 85 proc. od mojego przyjaciela, nieżyjącego już adwokata Ryszarda Kucińskiego.

Arcyciekawa postać, ale o nim za chwilę. Najpierw dokończmy wątek haków.

No więc wiedzieli, o co pytać, i dowiedziałem się, że Dochnal to za mało i muszę jeszcze odpowiedzieć na nowe pytania. Odmówiłem. Drzwi się w celi zatrzasnęły, klucz się przekręcił w zamku, i tyle ich widziałem. Wtedy podjąłem decyzję rozegrania wszystkiego na własny rachunek. Złożyłem zawiadomienie do szefa Centralnego Biura Antykorupcyjnego, Mariusza Kamińskiego o tym, że mam informacje na temat dużej afery korupcyjnej. Zakładałem, że to będzie mocna karta przetargowa.

Ale jeszcze o hakowaniu... Podczas tamtej rozmowy w Hotelu Sobieski, ale też kilka lat wcześniej, gdy się spotykaliśmy w Zurychu i robiłem z panem wywiad dla „Pulsu Biznesu”, wspominał pan, że politycy dość często szukali u pana haków na swoich konkurentów.

Nazwijmy to po imieniu, żeby nie robić niepotrzebnej sensacji. Politycy nigdy osobiście do mnie nie przychodzili. Przychodzili ich wysłannicy. Najczęściej była to jedna i ta sama osoba – mecenas Kuciński.

Dodajmy tylko, że był to ten sam adwokat, który przez wiele lat obsługiwał redakcję „Pulsu Biznesu”, zorganizował panu ekskluzywny wywiad w tym dzienniku w czasie, gdy wszystkie media trąbiły o kontach lewicy. To Kuciński przemycał Dochnalowi grypsy, zamieniając się z nim butami podczas więziennych widzeń. Potem był
adwokatem Samoobrony i Andrzeja Leppera, zatrudniał w swojej kancelarii jego córkę. Zmarł nagle na zawał w maju 2011 roku. Dzisiaj się okazuje, że był typową wtyką służb. Ale był też ojcem chrzestnym pańskiego dziecka. Przyjaźniliście się?


To była jedna z niewielu osób z Polski, z którymi się naprawdę zżyłem. Poznaliśmy się w 1994 roku, kiedy Kuciński był jeszcze prokuratorem. Specjalizował się w operacjach giełdowych. Sporo mu pomagałem w kontekście tłumaczenia przepisów międzynarodowych o praniu brudnych pieniędzy etc. Kilka razy zapoznał mnie z ciekawymi osobami. Potem gdy już został adwokatem, mój bank miał pewne problemy prawne z nieuczciwymi klientami w Polsce. Potrzebowaliśmy pełnomocnika. Tego typu współpraca z bankiem oznaczała bezpośredni dostęp do informacji banku. Trudno jest mi powiedzieć, kiedy Kuciński przeszedł na drugą stronę. Odnoszę wrażenie, że doszło do tego, zanim wybuchła afera Dochnala. Kuciński miał sporo informacji absolutnie wrażliwych i te informacje były przekazywane gdzieś... Typuję ABW z kilku powodów. Po pierwsze: z tego co wiem, jednym z klientów Kucińskiego był Paweł Pruszyński, zastępca szefa ABW za rządów Leszka Millera. To już daje pewną wizję połączeń, które wykorzystywane były przeciwko mnie. To boli. Myśmy rzeczywiście byli mocno zaprzyjaźnieni.

Myśli pan, że Kucińskiego odwrócono? Może od początku znajomości był pana „aniołem stróżem”?

Wiem, dlaczego Kuciński opuścił prokuraturę, i wiem, że zarzut korupcyjny przyjęcia pieniędzy, który mu wtedy postawiono, był prawdziwy. Przyznał się przede mną. Wiem też, że informacje przekazywane przez klientów Kucińskiemu trafiały równolegle do innego źródła. Sam Dochnal twierdzi, że wiele informacji, które on przekazał Kucińskiemu, trafiły w nieodpowiednie ręce. Niekoniecznie do służb. Chodzi o słynne porozumienie Dochnal – Kulczyk i rzekomy szantaż ze strony Dochnala w kontekście Jana Widackiego. Kuciński niestety odegrał niechlubną rolę w dziejach warszawskiej palestry. Interesująca jest też historia nakazu jego aresztowania z 2004 roku, który w niewyjaśnionych okolicznościach został odwołany. Pewnie wtedy poszedł na całość.

I dopiero w areszcie dowiedział się pan, że Kuciński zdradził?

W więzieniu usłyszałem informacje, które mogły pochodzić tylko od niego.

To był typowy areszt wydobywczy?

Nawet więcej. Chociaż nie mogę narzekać, bo nie byłem poddany torturom fizycznym jak chociażby księgowa Dochnala.

poprzednia  

1 2 3 ... 6

następna

oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: