Oprogramowanie open source a komercyjne
2006-10-02 12:50
Przeczytaj także: Linux w polskich przedsiębiorstwach
Wielu zwolenników oprogramowania typu open source wyznaje pogląd, że w przeciwieństwie do programów komercyjnych, aplikacje open source są testowane przez setki lub nawet tysiące programistów. W rzeczywistości liczba weryfikacji większości projektów open source jest taka sama jak w komercyjnych projektach, a nawet niższa.
Przykładem może być przeprowadzona kiedyś ankieta, podczas której jedynie 9 proc. producentów oprogramowania open source przyznało, że cały kod ich programów został zweryfikowany, a tylko połowa z nich przyznała, że weryfikacji poddano większą część kodu.
Możliwość modyfikacji kodu oprogramowania typu open source jest jedną z jego największych zalet. Z drugiej strony samodzielne dostosowywanie kodu aplikacji jest czymś, czego działy informatyki w firmach nienawidzą. W związku z tym samodzielne modyfikacje kodu oprogramowania typu open source nie są dobrym pomysłem, gdyż firmy mogą utknąć w miejscu starając się zarządzać wielkimi aplikacjami. Zazwyczaj jest to o wiele bardziej kosztowne, niż posiadanie licencjonowanego komercyjnego oprogramowania.
Jednak jak pokazują ankiety, jedną z głównych przyczyn tego, iż oprogramowanie open source zostało dobrze przyjęte przez społeczeństwo jest fakt, iż ludzie wierzą, że jest ono darmowe. Każdy przecież kocha okazje i przy napiętych budżetach firm słowo „darmowe” brzmi jak dobry interes. Drugą stroną medalu jest jednak fakt, że oprogramowanie to nie jest wspierane przez jego twórców.
Open Source Day 2017 już 17-go maja
oprac. : Aleksander Walczak / eGospodarka.pl
Przeczytaj także
Najnowsze w dziale Wiadomości
-
AI w negocjacjach - czy maszyna może zastąpić człowieka przy stole negocjacyjnym?
-
To my stworzyliśmy generację Z. Jak wychowanie pokolenia Z kształtuje ich postawy zawodowe?
-
Polska Stacja Antarktyczna - kluczowy etap budowy na krańcu świata
-
Zakupy online dobrodziejstwem sieci? Mamy wyniki badania "Internet marzeń"





Elektromobilność dojrzewa. Auta elektryczne kupujemy z rozsądku, nie dla idei