eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Edukacja informacyjna (informatyczna) - czy to "rzecz pospolita"?

Edukacja informacyjna (informatyczna) - czy to "rzecz pospolita"?

2003-04-26 00:04

Na liście dyskusyjnej Polskiego Towarzystwa Informatycznego (http://www.pti.org.pl/listapti.php) co jakiś czas dokonywana jest wymiana poglądów na temat edukacji informatycznej. Najczęściej wywołuje to gorące emocje i zagorzałe spory. Również w marcu bieżącego roku dysputa na temat kondycji edukacji informatycznej w naszym kraju pojawiła się na liście, zaogniła emocjami i.... umilkła (do następnego razu).
Z przebiegiem dyskusji można zapoznać się poprzez publikowane w Internecie archiwum listy (http://www.min-pan.krakow.pl/PTI-L/Archiwa/archiwum.2003-03/ ).

Nie zamierzam w tym miejscu komentować przebiegu dyskusji. Każdy zainteresowany może się zapoznać z jej przebiegiem przeglądając wspomniane powyżej archiwum. Wyrobi sobie tym samym zdanie na temat merytorycznej zawartości oraz kompetencji i poziomu poszczególnych wypowiedzi. Na jedną rzecz warto natomiast zwrócić uwagę. W wypowiedziach zauważyć można wyraźną różnicę oceny poziomu edukacji informatycznej między osobami, które związane są z wdrażaniem i upowszechnianiem dobrej praktyki w zakresie edukacji IT a tymi osobami, które oceniają ten poziom na bazie swoich własnych doświadczeń. Zauważyć to można było szczególnie gdy w dyskusji zabrali głos edukowani w naszych szkołach uczniowie. Przez jednych dyskutantów chwaleni byli za wyjątkowe dojrzałe wypowiedzi, przez innych ganieni... Okazuje się, że edukacja informatyczna widziana oczami tych, którzy starają się wdrażać wzorcowe (obraz bardzo pozytywny) rozwiązania kłóci się z doświadczeniami tych grup, do których te wdrożenia jeszcze nie dotarły (czyli reprezentujących codzienną szarzyznę polskiej szkoły; obraz zdecydowanie negatywny). Niepokojem napawają we wspomnianej dyspucie "różnice punktów widzenia w zależności od punktu siedzenia". Są one bowiem dowodem wybiórczego widzenia rzeczywistości, a tym samym braku obiektywizmu.

Rzeczywistość epoki przemian jest trudna i złożona. Teoretycznie żyjemy w społeczeństwie demokratycznym i obywatelskim. W praktyce jednak mentalność reakcji i motywacji społecznych oplątana jest w nawyki minionego systemu. Czy edukacja, a tym samym edukacja informacyjna (informatyczna) jest rzeczywiście priorytetem i dobrem wspólnym społeczeństwa? Teoretycznie traktowanie jej jako priorytet nie jest przez nikogo kwestionowane. Nawet więcej - często używana jest przez różne podmioty jako "dobra etykieta" swoich własnych poczynań. W praktyce jednak zbyt często priorytety te realizowane są partykularnie, w oderwaniu od innych partnerów związanych z kształtowaniem środowiska społecznego. W sytuacjach takich realizowane są one w izolacji od zwykłego, szarego obywatela, na którego teoretycznie te działania są ukierunkowane. W ten sposób - co najmniej dziwnie - demokratycznie społeczeństwo dzieli się na dwie grupy (zarówno na płaszczyźnie centralnej, jak również na lokalnej: wojewódzkiej, powiatowej, gminnej). Jedną grupę stanowią "WYBRANI", którym poprzez wybory (poprzedzone odpowiednio spreparowaną medialną kampanią wyborczą) "zawierzyli" wyborcy.
Drugą grupę stanowią ci właśnie wyborcy, których mandatem, przez całą swoja kadencję, zasłaniają się wybrani. Bardzo szybko po wyborach ci wybrani (niezależnie od koloru politycznego) określani są przez "wczorajszych wyborców", a dziś zwykłych i "porządnych" obywateli jako "ONI". To wyłącznie "ONI" odpowiedzialni są za wszystko dobre i za wszystko złe.

Trudno się nie zgodzić, że wzajemna izolacja tych dwóch środowisk w pragmatyce działania jest wyrazem, co najmniej, dziwnej patologii społecznej. Nie ma ona nic wspólnego ze społeczeństwem demokratycznym i obywatelskim. Zostawmy szczegółowe analizy takiego stanu rzeczy socjologom i politykom. Nie zmienia to jednak sytuacji, że w "TAKIM" a nie innym świecie przychodzi nam żyć i działać. W takim świecie młody człowiek (a przecież i stary również! – pamiętajmy o ideale kształcenia ustawicznego) inwestuje swoimi działaniami w swoją przyszłość . Dlatego każdy, kto chce rzeczywiście być podmiotem państwa obywatelskiego i demokratycznego ma prawo oczekiwać, że konstruktorzy przemian społecznych i reform traktować go będą jako PODMIOT, a nie przedmiot sprawowania władzy (elity polityczne), czy przedmiot reformowania ku lepszemu (elity naukowe i intelektualne). Żadna władza polityczna ani ośrodek naukowy same nie zmienią poziomu naszej edukacji, w tym również edukacji informacyjnej i informatycznej, jeżeli nie wyzbędą się izolacjonizmu społecznego swoich poczynań (to ciągłe MY i ONI).

Być może doczekamy się kiedyś "trzęsienia ziemi" w mediach publicznych, które pozwoli, by media te stały się również narzędziem edukacji informacyjnej społeczeństwa. Media są publiczne, ale czas antenowy najlepszej oglądalności w całości sprzedany jest na dochodowe reklamy lub priorytety niuansów walki politycznej. Na nic się przyda dobre samopoczucie władz oświatowych oraz liderów opracowywania teorii i dobrej praktyki metodyki edukacji, jeżeli nie ma powszechnego dostępu do informacji o ich działaniach.

 

1 2 3

następna

oprac. : Jan Jackowicz-Korczyński / Gazeta IT Gazeta IT

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: