eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaRaporty i prognozy › Niemcy otwierają rynek pracy. Jak mamy konkurować o pracowników z Ukrainy?

Niemcy otwierają rynek pracy. Jak mamy konkurować o pracowników z Ukrainy?

2020-02-20 00:36

Niemcy otwierają rynek pracy. Jak mamy konkurować o pracowników z Ukrainy?

Praca w fabryce © fot. mat. prasowe

Niemiecki rynek pracy redukuje bariery w zatrudnianiu obywateli pochodzących z krajów nienależących do Unii Europejskiej. Dla polskich pracodawców, którzy bardzo już licznie zatrudniają pracowników z Ukrainy, może oznaczać to kłopoty kadrowe. Co możemy zrobić, aby zatrzymać personel zza wschodniej granicy? Jak czytamy w komunikacie Trenkwalder Polska, potrzebne są działania zarówno na poziomie samych firm, jak i administracji.

Przeczytaj także: Pracownicy z Ukrainy wracają do domu. Tylko 8% osiedli się w Polsce

Od 1 marca niemiecki rynek pracy otwiera się na pracowników z Ukrainy


Brak pracowników to problem, na który zwraca uwagę coraz to większa rzesza polskich pracodawców. Nie inaczej jest w Niemczech, w przypadku których rozwiązaniem nie okazały się ani uproszczone procedury zatrudniania migrantów z Bałkanów, ani migracje zarobkowe z innych krajów UE, ani też napływ uchodźców w latach 2015-2018.

Jak podaje Trenkwalder Polska, w 2018 roku na niemieckim rynku pracy istniało aż 1,2 mln wakatów. Z dużą dozą prawdopodobieństwa można również zakładać, że wolnych miejsc pracy będzie jeszcze więcej - badania Fundacji Bertelsmann’a wskazują, że - ze względu na problemy demograficzne i ekonomiczne innych krajów UE - liczba napływających do Niemiec specjalistów będzie jeszcze mniejsza.

I to właśnie ze względu na powyższe, Niemcy zdecydowały się na wprowadzenie przepisów, które mają ułatwiać cudzoziemcom dostęp do ich rynku pracy. Nowe regulacje wchodzą w życie od 1 marca bieżącego roku. Czy dla polskich pracodawców może to oznaczać odpływ pracowników z Ukrainy? Na pewno nie od razu - Ewelina Glińska-Kołodziej, Dyrektor Operacyjny Trenkwalder Polska uspokaja, że nasi zachodni sąsiedzi nie są jeszcze proceduralnie gotowi na tak dużą zmianę.
- Niemcy nadal nie opracowali przepisów wykonawczych, rozporządzeń, które opisywałoby, jak ten proces miałby wyglądać. Praca administracyjna związana chociażby z samym wydawaniem zezwoleń jest ogromna. Dlatego, w tym roku nie musimy obawiać się znaczącego odpływu pracowników z Ukrainy do Niemiec. Co nie znaczy, że możemy osiąść na laurach i nie zadbać o to, żeby chcieli u nas zostać. – mówi Ewelina Glińska-Kołodziej.

Kto wyjedzie do Niemiec?


Obcokrajowcy będą mogli podjąć zatrudnienie w Niemczech w każdym zawodzie, a nie jak dotychczas w wybranych sektorach. Pracodawca niemiecki nie będzie też musiał uprzednio sprawdzać dostępności lokalnej siły roboczej. Najbardziej poszukiwani są lekarze, fizjoterapeuci, pielęgniarki, eksperci w dziedzinie lotnictwa czy technologii energetycznej, inżynierowie, specjaliści IT i z branży budowlanej. Warunkiem zatrudnienia ma być znajomość języka niemieckiego na poziomie B2 i posiadanie kwalifikacji zawodowych uznanych w Niemczech.
- B2 to praktycznie swobodne porozumiewanie się w danym języku. Niemcy są tu restrykcyjni i jak na razie nie przewidują sytuacji, w której brygadzista zna niemiecki, a pracownicy szeregowi już nie. Zrobiliśmy badanie wśród blisko 2 tys. spośród Ukraińców, których zatrudniamy dla naszych klientów w Polsce i tylko 4 proc. zna język niemiecki, i to na poziomie podstawowym. To w większości pracodawcy produkcyjni, których najbardziej potrzebuje rynek. Oczywiście słychać głosy, i ja się z tym zgadzam, że absolwenci uniwersytetów ukraińskich, którzy znają języki obce mogą być atrakcyjni dla rynku niemieckiego. – dodaje Ewelina Glińska-Kołodziej.

Bariera językowa to na pewno przeszkoda, ale niewykluczone, że Niemcy mogą po jakimś czasie zmniejszyć swoje oczekiwania, byle tylko pozyskać dobrego pracownika. Magnesem są oczywiście dużo wyższe zarobki od proponowanych w Polsce. Nawet po podniesieniu płacy minimalnej od 2020 r.

fot. mat. prasowe

Praca w fabryce

Niemcy wymagają, aby zarówno brygadzista, jak i pracownicy szeregowi, znali język niemiecki


Na pracowników z Ukrainy chętni są nie tylko Niemcy


Jak pisze Trenkwalder Polska, pracownicy z Ukrainy przyjeżdżają do Polski za pracą od 2014 r. Widać jednak wyraźnie, że boom imigracyjny już się skończył. Wpływa na to poprawa sytuacji gospodarczej na Ukrainie – umocnienie hrywny, wzrost wynagrodzeń, nowe inwestycje. Drugim czynnikiem jest konkurencja ze strony innych krajów europejskich. Chociaż polscy przedsiębiorcy z obawą patrzą głównie w stronę Niemiec, to warto z tyłu głowy pamiętać o krajach bałtyckich i Czechach.
- Dla mnie największym zagrożeniem jest w tej chwili rynek czeski. Bardziej nawet niż niemiecki. Czesi
w przeciągu ubiegłego roku poluzowali politykę związaną z wydawaniem zezwoleń na pracę dla obcokrajowców i zwiększyli limity zatrudnienia. To oznacza, że w 2020 r. są gotowi na przyjęcie większej liczby pracowników z zagranicy. Zarobki w Czechach są wyższe średnio o 100 euro niż w Polsce.
To naprawdę atrakcyjna oferta. Atutem jest stosunkowa bliskość geograficzna i kulturowa. Czesi są też gotowi, na to, aby tylko brygadzista znał język czeski. – podkreśla Ewelina Glińska-Kołodziej.

Jak zatrzymać pracowników z Ukrainy?


W Polsce może przebywać obecnie ok. 1,3 mln Ukraińców (dla porównania w Niemczech to ok. 250 tys.). Pracownicy z Ukrainy najczęściej zatrudniani są jako robotnicy przemysłowi i rzemieślnicy, operatorzy lub monterzy maszyn i urządzeń, pracownicy biurowi, sprzedawcy, w innych usługach. Wykonują tzw. prace proste, niewymagające wysokich kwalifikacji.

Na naszą korzyść przemawiają nadal wyższe zarobki niż na Ukrainie, bliskość geograficzna, która umożliwia pracownikom z Ukrainy regularne podróże do domu i utrzymanie stałego kontaktu z rodziną, podobieństwo językowe i kulturowe, ułatwiające codzienną komunikację i umożliwiające zatrudnienie. Wsparciem jest także istniejąca w Polsce od wielu lat diaspora ukraińska. Czy to wystarczy jednak, żeby zatrzymać pracowników z Ukrainy w naszym kraju?
- Ukraińcy są już bardziej zakorzenieni w Polsce, bardziej mobilni. Chociaż nadal są zainteresowani pracą
w Polsce, to częściej przebierają w ofertach. Większość Ukraińców oczekuje bezpłatnego zakwaterowania oraz odpowiedniej opieki socjalnej. Często są zainteresowani dodatkowymi benefitami, jak np. dofinansowaniem do posiłków, kartami sportowymi, kartami wejścia do obiektów kulturalno-rozrywkowych, czy też dopłatami do dojazdów do pracy. – mówi Daniel Sola, Dyrektor Projektów Międzynarodowych, Trenkwalder Polska.

Niemiecki rynek pracy może okazać się atrakcyjny także dla młodych Ukraińców, którzy ukończyli studia w Polsce i tu zdobyli doświadczenie zawodowe. Kilkuletni pobyt pozwolił im zapoznać się ze standardami polskiego rynku pracy, które są zbliżone do zachodnich i przezwyciężyć trudności integracyjne.

Pracownicy z Ukrainy zostaną w Polsce, jeśli przyspieszymy administrację


Usprawnienie procedur legalizacji zatrudnienia i przyspieszenie pracy urzędów to temat, który wraca bumerangiem. Obecna ustawa o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy umożliwia zatrudnienie na podstawie oświadczenia na okres 6 miesięcy w kolejnych 12, a na podstawie zezwolenia – do 3 lat
i trzeba starać się o kolejne. Projekt nowej ustawy o rynku pracy przewiduje wydłużenie okresu ważności oświadczenia do 12 miesięcy. Wciąż trwają jednak nad nią prace i nie wiadomo, kiedy zostanie uchwalona. Tymczasem w Czechach i na Słowacji, które konkurują z nami o pracowników ukraińskich, już od dawna procedury są proste i działają sprawnie.
- Obserwujemy poprawę obsługi cudzoziemców w Urzędach Wojewódzkich, co wpływa na skrócenie czasu oczekiwania na wydanie zezwolenia na pracę. Przykładowo, w województwie łódzkim w zeszłym roku czekaliśmy na wydanie zezwolenia 3 miesiące, a obecnie 2 miesiące. Urząd prognozuje, że w marcu czas oczekiwania wyniesie miesiąc. Nadal nie jest to jednak standard ogólnopolski. Potrzebne jest nie tylko uproszczenie, ale i ujednolicenie procedur we wszystkich urzędach. To jeden z istotnych czynników wpływających na konkurencyjność naszego rynku pracy. – podkreśla Daniel Sola.

Warto, aby przedsiębiorcy upomnieli się u ustawodawcy o przyspieszenie procedur legalizacji zatrudnienia cudzoziemców.

Jeśli nie zatrzymamy Ukraińców, to na poszukiwanie pracowników zostanie nam Azja i Afryka. A to bardzo kosztowne źródło pozyskania pracownika – przystosowanie zakładu pracy pod kątem języka angielskiego (m.in. procedury BHP, instrukcje stanowiskowe), czas oczekiwania na pozwolenia i rozpoczęcie pracy to nawet 6 miesięcy. Do tego dochodzą bilety lotnicze i opłacenie zakwaterowania w Polsce. To koszt rzędu 6 tys. złotych na jednego pracownika, który będzie u nas pracował przez 12 miesięcy (na tyle wydawana będzie wiza). Oczywiście można starać się o pozyskanie zezwolenia na pobyt związany z pracą i obcokrajowiec zostanie dłużej.

Jeśli jednak chcemy zatrzymać pracowników z Ukrainy w Polsce, to mamy praktycznie ten rok na to, aby sprawić, że polski rynek pracy będzie konkurencyjny z niemieckim czy czeskim.

oprac. : eGospodarka.pl eGospodarka.pl

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: