eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaPolska › Tydzień 4/2006 (23-29.01.2006)

Tydzień 4/2006 (23-29.01.2006)

2006-01-29 15:27

Przeczytaj także: Tydzień 2/2006 (09-15.01.2006)

  • Deficyt budżetowy w 2005 roku wyniósł 28,5 mld zł, czyli o 6,5 mld zł mniej w stosunku do przyjętego przez Sejm na ten rok budżetu (35 mld zł). Nowy budżet na 2006 rok przyjęto z deficytem na poziomie 31,5 mld zł.
  • Poważne konsekwencje może wywołać zahamowanie prac prywatyzacyjnych (brak ministra skarbu). Brak postępu w łagodzeniu sporu z Eureko o PZU, oraz nowy konflikt z UniCredito o fuzję Pekao S.A. i BPH to problemy wymagające poważnego zajęcia się. Wstrzymane prywatyzacje w energetyce (w listopadzie miała być już na giełdzie Elektrownia Kozienice i Enea). W grudniu miał też być przedstawiony nowy program dla energetyki i program dywersyfikacji dostaw gazu. Ocenę skutków tych kilku miesięcy dopełnia brak prezesa PGNiG, nowego kierownictwa Agencji Rozwoju Przemysłu oraz Agencji Modernizacji i Restrukturyzacji Rolnictwa. Uff!
  • Gdyby zaliczyć otwarte fundusze do sektora finansów publicznych, to sytuację gospodarczą 2005 roku można uznać za korzystną, bo deficyt wyniósłby 2,9% PKB, a dług publiczny byłby na poziomie 42%PKB. Na taki sposób liczenia mamy zgodę Komisji Europejskiej do 2007 roku. Liczenie według unijnych reguł pogarsza poziom deficytu o 2 punkty procentowe, a długu publicznego o 5,1 punktu procentowego.
  • W 2005 roku napłynęły do Polski bezpośrednie inwestycje zagraniczne o wartości ok. 6-7 mld USD. W tym roku prze­widuje się wzrost do 10 mld USD. Jakie będą wyniki w końcu roku, zobaczymy.
  • Słabnie koniunktura na węgiel. Zmniejszają się szanse szybkiej spłaty długów kopalń. Wzrasta niebezpieczeństwo spadku wydobycia i powrotu do rozważań o likwidacji kopalń. Kompania Węglowa naciska na rząd, by długi kopalń zostały anulowane (dziś jest to kwota ponad 3 mld zł).
  • W ocenie M. Pietrewicza (RPP) przy braku zagrożenia inflacyjnego istnieje jeszcze przestrzeń dla obniżenia stóp procentowych o 50 punktów procentowych.
  • W grudniu według GUS produkcja przemysłowa wzrosła o 9,2% r/r (w listopadzie był wzrost o 8,5%). Wzrost wy­kazało 20 z 29 gałęzi przemysłu.
  • Wzrost gospodarczy w 2005 miał różne okresy: w I kwartale-2,1%, w II kwartale -2,8%, w III kwartale –3,7%, a w IV kwartale szacuje się go na 4,2-4,5%. W całym 2005 roku przewiduje się roczny wskaźnik wzrostu na poziomie 3,2-3,4% (wobec poziomu 5,4% w całym 2004 roku). Prognozy ekspertów na 2006 rok są na poziomie 4,2-4,4%.
  • Nakłady firm na modernizację swoich produktów w 2004 roku wyniosły ok. 15,4 mld zł. Objęło to ok. 19,6% polskich produktów.
  • Eureko konsekwentnie realizuje swoją politykę wobec PZU. Po zakupie od Manchester Securities Corporation 1,2% akcji oświadczyło, że obecnie ma już 33% akcji minus jedna akcja. Zwrócił się do Komisji Nadzoru Ubezpieczeń i Funduszy emerytalnych o zgodę na dalsze zakupy od MSC kolejnych 3,13% akcji i przekroczenie granicy 33%. Mając 33% będzie Eureko będzie mogło dysponować 50% głosów na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy. Jeśli uzyska zgodę i dokończy transakcję, będzie miało ponad 36% akcji. Nic nie wskazuje na to, by Holendrzy mieli ochotę zrezygnować z 21% akcji, których sprzedaż obiecał mu rząd premiera Buzka. W tej sprawie jest niekorzystny dla nas werdykt międzynarodowego arbitrażu i trwają rozprawy sądowe, a skarżące firmy żądają odszkodowania (Eureko-6 mld zł, a Achmea-600 mln euro).
  • Mamy kolejny spór z Lokheedem o program offsetowy (w zamian za kontrakt na dostawę F-16 ustalono amerykańskie zobowiązania na poziomie 6 mld zł). Tym razem przedmiotem sporu jest wartość nowoczesnej technologii produkcji prochu do amunicji dla Zakładu Produkcji Specjalnej w Pionkach. Amerykanie wycenili ją wstępnie na ponad miliard USD. Polska nie akceptuje tej ceny. W ramach tego projektu do Pionek ma trafić technologia, maszyny i pomoc marketingowa. Polska oczekuje też prawa do rozwoju technologii oraz zniesienia ograniczeń np. eksportowych.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

PANOWIE! PORZUĆCIE PROWINCJONALNY TEATR, ZAJMIJCIE SIĘ NASZYMI BARANAMI!

Jestem podobnego zdania, co jeden z liczących się specjalistów od gospodarki, że gdy ministrami finansów byli Balce­rowicz, Kołodko, czy Osiatyński to wiadomym było „gdzie ten pilot leci”. Można było nie do końca rozumieć ich stanowisko w jakiejś pojedynczej sprawie, można też było się z nimi nie zgadzać w jakiejś decyzji czy opinii, ale mieli poglądy po­wszechnie znane i byli przewidywalni!

Znajomość poglądów decydenta i jego przewidywalność jest bardzo ważna tak we współpracy biznesowej między firmami, jak i między po­szczególnymi krajami. Dziś niewiele można powiedzieć o polityce gospodarczej rządu, tak o jego koncepcji pobudzenia krajowej przedsiębiorczości, jak i jego stosunku do kluczowych problemów unijnych i międzynarodowych. Jedna gigantyczna improwizacja (celowo unikam tu powiedzenia „wielka improwizacja”, by nie narazić się wieszczowi)!

Ludwik STOMMA w swoim felietonie na przełomie 2005 i 2006 zwięźle ocenił sytuację polityczną na szczytach polskiej władzy mówiąc, że „chleb musi poczekać, bo na razie rządzący oferują nam igrzyska”. Jeśli ma on rację i to, co się dzieje nazwiemy igrzyskami, to niestety są to igrzyska w bardzo kiepskim stylu. Jednak zawężając te oceny do spraw polityki gospodarczej można ująć to następująco: „na początku był chaos i niestety wygląda na to, że będzie trwał dalej”. Jak długo, nie wiadomo. Nie widać, by obecnie nasi politycy zbytnio interesowali się dalszym strojeniem precyzyjnych mechanizmów naszej gospodarki czyli tym, co w innych krajach uważane jest za problem bardzo wa­żny, a nawet najważniejszy. A strojenie to wymaga zaawansowanej wiedzy, dużego doświadczenia, wyobraźni, ale także spokoju połączonego z rozwagą. A czas ucieka i jak pokazuje historia, nie jest on nigdy sojusznikiem słabszych i mających ambicję dogonienia tych na przedzie. Trywialnym jest przypominanie, że dziś wokół gospodarki wszystko się kręci i w dłuższym horyzoncie czasowym społeczna ocena działalności polityków w każdym kraju zależy od tego, jak sobie z tymi problemami radzą.

Dla nikogo nie jest tajemnicą, że każdego dnia ludzie nadający ton rozwojowi gospodarczemu świata obserwują to, co dzieje się prawie w każdym jego za­kątku i w oparciu o wyniki tych obserwacji prezentują swoje opinie i podejmują decyzje. Nie jest odkrywczym stwierdzenie, że opinię pozytywną buduje się długo, natomiast psuje się ją w znacznie szybszym tempie. Ważnym problemem tak dla inwestorów, jak i przedsiębiorców jest odpowiedź na pytanie, jak ukształtuje się szeroko rozumiane otoczenie biznesowe w naszym kraju. Musimy też zdawać sobie sprawę z tego, że środki inwestycyjne w Polsce są zbyt małe, by przyczynić się do stabilnego, a przy tym wysokiego tempa wzrostu gospodarczego. Musimy dbać o to, by zagraniczni inwestorzy byli zainteresowaniu lokowaniem w naszym kraju swoich środków. Głównym więc problemem rządzących powinno stać się budowanie konkurencyjności międzynarodowej Polski i zaufania do jej stabilności politycznej. Inwestorzy tak zagraniczni, jak i krajowi muszą mieć zaufanie do tej stabilności i do planu dalszego działania rządzących. Trudno dziś mówić o stabilności w perspektywie kilkuletniej i o wiarygodnym planie działania.

Ostatnio odbyło się seminarium PAN poświęcone sprawom polskiej gospodarki. Wnioski z dyskusji czołówki naszych ekonomistów nie są optymistyczne. Pozwolę sobie zacytować najważniejsze z nich:
  • polska gospodarka będzie rozwijać się w najbliższym okresie w tempie 4-5% rocznie, lecz jest to za mało, by skutecznie doganiać unijną gospodarkę. Dziś nie ma też realnych szans na powtórzenie sukcesu rozwojowego Irlandii, która goniąc Europę miała wzrost gospodar­czy na poziomie 9%. Tempo naszego rozwoju gospodarczego (w roku 2005-3,4%, a w tym roku 4,2-4,4%) jest obecnie poniżej naszych możliwości, a na wzrost 6-7% nie jest nas stać bez przeprowadzenia niezbędnego pakietu reform systemowych,
  • w dalszym ciągu motorem napędowym naszej gospodarki będzie eksport, tylko on rozwijając się w tempie powyżej 10% rocznie nie będzie powodował wewnętrznych zagrożeń dla gospodarki, jednak dalszy wzrost gospodarczy będzie wymagał szybkiego rozwoju sektora przetwórstwa przemysłowego, a to wymaga ol­brzymich inwestycji i napływu bezpośrednich inwestycji zagranicznych (BIZ),
  • bez nabrania przez naszą gospodarkę cech skrótowo zwanych „dynamizmem innowacyjnym” oraz bez dużych inwestycji w B+R i we wspomaganie procesów innowacyjnych nie mamy zbyt wielkich szans na szybki roz­wój gospodarczy,
  • jesteśmy obecnie lepszej części cyklu koniunkturalnego, lecz co będzie, gdy on się skończy?

Pozwalam sobie pozostawić te problemy moim Czytelnikom bez komentarza.

A teraz na chwilę zajmijmy się naszymi tradycyjnymi baranami.

1. Dzisiaj nic nie wskazuje na to, by nasz rząd widział możliwość i celowość poszukiwania skutecznej poprawy stosunków po­litycznych z Rosją, więc warto zastanowić się nad realnymi sposobami dostaw gazu spoza Rosji. Widać tu tylko trzy rozwi­ązania dostawy gazu z krajów Azji Środkowej, z Norwegii, lub przez terminal dla sprowadzania skroplonego gazu drogą morską. Rozwój sytuacji na rynku azjatyckim przy dużej aktywności Rosji i Gazpromu wydaje się raczej mało prawdopodobny. Także dostawy z Norwegii to tylko temat medialny, a nie fachowy. Możliwości zwiększenia wydobycia gazu są tam ograniczone do 3 mld m sześciennych w stosunku do obecnego poziomu wydobycia. Polska kupuje obecnie 0,5 mld m sześciennych gazu z Norwegii za pośrednictwem niemieckich rurociągów i jest on niestety znacznie droższy niż gaz z Rosji.

Szanse realizacyjne ma trzeci projekt, który jest także rozpatrywany przez Holandię, Niemcy i Szwecję. Ten sposób zaopatrzenia w gaz stanowi już 10-12% rynku. Prognozy wskazują, że do 2010 roku wskaźnik ten wzrośnie do 20%. Do tej inwestycji konkuruje Gdańsk i Świnoujście. Dziś wydaje się, że tą drogą moglibyśmy otrzymywać do 5 mld m sześcien­nych gazu. Czy tak jak w poprzednich latach „para pójdzie w gwizdek”, czyli czy znowu zakończy się to medialnym hałasem?

2. Pojawił się nowy konflikt. Polski rząd nie zgodził się na fuzję Pekao i BPH. Na taka operację naciska włoskie UniCredito. Było ono dotąd właścicielem Pekao, a w posiadanie BPH weszło poprzez przejęcie niemieckiego HBV, na co uzyskało zgodę Komisji Europejskiej. Taka fuzja stworzyłaby w Polsce siłę finansową kontrolującą 20% polskiego rynku, zagrażającą pierwszej pozycji PKO SA, w którym 51% udziałów ma rząd. Po stronie włoskiej stanęła Bruksela, która ma kompetencje rozstrzygania problemów fuzji transgranicznych, a sprawę opisał wpływowy Financial Times, akcentując narastające tendencje protekcjonistyczne w polskiej polityce. Po naszej stronie jest zapis z 1999 roku w którym Włosi kupując Pekao zobowiązują się nie inwestować w konkurencyjny bank na polskim rynku, lecz wobec wejścia Polski do Unii to zobowiązanie jest w konflikcie ze wspólnotowym prawem. Jeśli obie strony usztywnią swoje stanowiska, grozi nam powtórka podobna do sporu z Eureko o PZU. Na razie spór ten psuje nam „tylko” opinię na międzynarodowym rynku inwestycyjnym. Jeśli go przegramy, możemy mieć na głowie kolejne ogniwko do „kolekcji” kosztownych wydatków, o których pisaliśmy na przełomie 2005 i 2006 roku...

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: