eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaPolska › Tydzień 1/2006 (02-08.01.2006)

Tydzień 1/2006 (02-08.01.2006)

2006-01-08 18:32

Przeczytaj także: Tydzień 52/2005 (26-31.12.2005)

  • W grudniu bezrobocie wzrosło do 17,6% (w listopadzie było na poziomie 17,3%).
  • Złotówka osiągnęła najwyższą wartość w ciągu ostatnich trzech lat (ok. 3,8 sł/euro). To skutek dużego napływu kapitału z zagranicy. Inwestorzy muszą zamieniać swoją walutę na złotówki, co podnosi ich kurs. Ta sytuacja sprzyja importerom i tym, którzy spłacają walutowe kredyty. To także niższe ceny paliw, niższa inflacja, ale też niższa wartość zadłużenia zagranicznego i kosztów jego obsługi w polskiej walucie. Jednak jest to także gorsza sytuacja dla eksporterów. Zagrożeniem dla obecnie wysokiego kursu złotówki będą zawirowania wokół tegorocznego budżetu.
  • UniCredito Italiano ma kłopoty z uzyskaniem polskiej zgody na fuzję Pekao SA i BPH SA. Ta fuzja jest konsekwencją przejęcia przez Włochów niemieckiego banku HVB SA. Na przeszkodzie do sfinalizowania tej transakcji stoi wcześniejsze zobowiązanie Włochów (przy przejmowaniu kontroli nad Pekao SA), że nie zainwestują w inny, konkurencyjny bank w Polsce. Gdyby doszło do fuzji (a wcześniej lub później to nastąpi), kapitał wspólny obu banków stanowiłby 15-20% kapitału wszystkich polskich banków.
  • Do grudnia br będziemy mieli 8,6 mld euro funduszy strukturalnych na budowę dróg. Łatwiejsze będzie też korzystanie z funduszy, bo wprowadzone zostały uproszczone procedury rozpatrywania wniosków i uruchamiania środków finansowych.
  • Około 28% osób w wieku ponad 15 lat korzysta z internetu (to ponad 8 mln osób). Co dtugi uzytkownik internetu jest w wieku poniżej 25 lat. Około połowy internautów codziennie korzysta z internetu.
  • W latach 2000-2001 szwedzka grupa finansowa SEB weszła kapitałowo do Banku Ochrony Środowiska. Ostatnio Szwedzi posiadali 47,5% akcji tego banku. Po wielomiesięcznych sporach z polskim rządem postanowili jednak wycofać się z tej inwestycji. Nastąpi więc pierwsza renacjonalizacja banku. Polska odkupi ich udziały za 580 mln zł. Na tej transakcji Szwedzi stracą, bo kupili udziały w BOŚ w cenie nieco ponad 100 zł/akcję, a teraz odsprzedają je po 92 zł/akcję. Rząd po sfinalizowaniu tej transakcji będzie miał 97,5% akcji. Bez odpowiedzi pozostają pytania: skąd rząd weźmie te 580 mln zł, a także skąd weźmie jeszcze 350 mln zł niezbędnych dla dokapitalizowania BOŚ. Najważniejsze jest jednak pytanie, w jakim celu jest realizowana ta transakcja.
  • Dalszy ciąg sporu z eureko o PZU. Rozpatrywane jest odwołanie polskiego rządu od niekorzystnego dla nas wyroku międzynarodowego trybunału arbitrażowego. Kolejny raz odroczono też rozprawę przed polskim sądem z powództwa Eureko. Żąda ono sprzedania w terminie do 30 czerwca 21% akcji PZU za 2,1 mld zł. Żąda też wypłaty odszkodowania w wysokości 6 mld zł.
  • Kryzys gazowy między Rosją i Ukrainą spowodował, że rząd podjął decyzję o zbudowaniu portu przygotowanego do odbioru skroplonego gazu.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

JAKIMI PRZYWÓDCAMI OKAŻĄ SIĘ W 2006 ROKU RZĄDZĄCY NAMI

Zdolność do określenia rzeczywistych granic kompetencji tak osobistych, jak i swoich współpracowników oraz umiejętność ich skutecznego wykorzystania jest zazwyczaj uznawana za dowód mądrości rządzących. Sięgniecie przez nich do kompetencji u tych, którzy są poza kręgiem współpracowników (pretorian) jest dowodem sporej odwagi. Nie wszyscy się z tym zgadzają, bo można w takim działaniu doszukiwać się jakiejś gry politycznej, a nawet makiawelizmu. Nie widzę jednak powodu, by rozważać te kwestie. W mojej ocenie ważne jest przede wszystkim to, co z takiej decyzji wynika i jakie to stwarza nowe możliwości.

Zejdźmy z tych uogólnień na ziemię, czyli powróćmy do naszych już tradycyjnych, polskich baranów.

Wiele lat temu spodobało mi się, że nie znający problemów gospodarczych p. premier Mazowiecki powołał na swego zastępcę p. Balcerowicza. Podobnie postąpiła p. prezes NBP Walzowa, dobierając sobie współpracowników z grupy starych bankowców. Teraz rządząca partia sięgnęła po p. Gilowską, która co prawa nie jest już członkiem opozycyjnej partii, ale gdy w niej była, to kierowała sprawami gospodarczymi i przygotowywaniem programów działania w tym zakresie.

Od wyborów parlamentarnych minęło już sporo czasu, a zwycięska partia wykazała się skutecznością w sprawach gospodarczych jedynie przez uchwalenie ustawy w sprawie „becikowego” (w dwóch wersjach), a także obniżeniem kosztów państwa w błyskawicznym tempie uchwalając nowe rozwiązania w sprawie Krajowej Rady ds Radia i Telewizji, które umożliwiają zamianę 9 członków „cudzych” na 5... swoich. Z jaśniejszych spraw usłyszałem też inicjatywę, którą można było odczytać jako postraszenie RPP, że jeśli nie będzie liczyła się z rządem, to wariant z KRRiT może być powtórzony...

Więcej żadnych inicjatyw gospodarczych nie usłyszałem i podejrzewam, że w kręgu rządowym nie ma spójnej koncepcji rozwiązywania spraw gospodarczych kraju. Dlatego mimo zastrzeżeń do prezentowanych wcześniej poglądów p. Gilowskiej uważam jej nominacje za pozytywną. Swoją drogą przychylam się też do opinii tych, którzy widzą w tej decyzji odrobinę makiawelizmu. Tak, to prawda, „wielki sternik” partii rządzącej kupił koordynatora, a może i nawet twórcę koncepcji gospodarczej opozycji!

Chyba można to nazwać zręcznością polityczną, lub nawet maestrią połączona z odrobiną makiawelizmu. Mój przyjaciel twierdzi, że dla szklanki mleka dziennie, nie trzeba kupować krowy i budować zagrody. Rząd tanio kupił program opozycji (którego nie miał), nie musi namawiać opozycji do sojuszu politycznego, bo cena jest wysoka....

Ta sprawa skłoniła mnie do bardziej ogólnych rozważąń.

Wiemy, co dotąd robiliśmy sami, na ogół wiemy, co chcemy dalej robić, ale tak do końca nie wiemy, co będziemy robili w przyszłości. Każda noworoczna refleksja zaczyna się od tego, jaki będzie zaczynający się 2006 rok?...

Natomiast refleksja na tematy gospodarcze naszego kraju powinna zacząć się od spojrzenia na kształtującą się polską scenę po­lityczną. Od jej konstrukcji będzie zależało, gdzie jako kraj i społeczeństwo będziemy poszukiwać swoich nowych możliwości, co nam się uda, w jakim obszarze utracimy swoje szanse i w jakim miejscu za klika najbliższych lat będzie Polska, a gdzie będą inni.

W moim przekonaniu rządzący muszą zrozumieć, że technologia, dzięki której zdobywa się władzę nie może być kontynu­owana, bo żadnego problemu naszej rzeczywistości nie da się rozwiązać potokami słów rzucanych w mikrofony. Trzeba też wiedzieć, że w ży­ciu każda idea jest bardziej atrakcyjna, niż to, co jest realne i realizowalne. Trzeba też mieć świadomość, że kierowanie tak wielkim przedsięwzięciem jak rządzenie krajem to nie katorga i kajdany realizmu, bo jest w nim miejsce na fanta­zję i wspaniałe pomysły, ale też nigdy nie należy ulegać złudzeniu prostej i ła­twej drogi „na skróty” do trwałego sukcesu.

Trzeba zacząć od tego, że w naszym świecie liczy się najwyższej klasy profesjonalizm rządzących połączony z wysokim poziomem świadomości społeczeństwa! Jego podstawą musi być realne postrzeganie wyzwań, przed którymi stoi obecnie kraj, ale też realna ocena jego potencjalnych możliwości. O rezultatach decyduje jakość programów działania oraz zdolność do mobilizacji społe­czeństwa, by wyzwoliło tkwiące w nim rezerwy. Społeczeństwo musi znać i rozumieć koncepcję rządzenia wspólnymi sprawami, musi być przekonane do niej. Musi też uwierzyć, że rządząca ekipa to fachowcy, których wiedza, doświadczenie i dotychczasowe do­konania dają gwarancje, że sprawy krajowe pójdą we właściwym kierunku, a swoimi kolejnymi działaniami będą to zaufanie do siebie utrwalać i umacniać. W innym przypadku nie wykorzystamy potencjalnych możliwości, przegramy swoje szanse.

Wydaje się dziś, że rację mają twierdzący, że zbyt często wielu naszych polityków widzi świat przez pryzmat własnej prawdy i nie chce przyjąć do wiadomości innego punktu widzenia. Często są zamknięci na poglądy innych oraz zbyt często dążenie do kompromisu i jego za­warcie uważają za osobistą porażkę. Prowadzi to do wyniszczających konfliktów i sytuacji, w których polityczny „magiel” zastępuje myślenie strategiczne, a postępowanie w dłuższym horyzoncie czasowym z myślą o jak najskuteczniejszym wykorzystywaniu pojawiających się możliwości dla wspólnej przyszłości jest przesuwane na dalszy plan.

Jest prawdą, że żyjemy w kraju w okresie poważnych przemian, gdzie zmiany muszą zachodzić dynamiczniej i szybciej niż w innych, ustabilizowanych już państwach. Jest to też okres, w którym różne koncepcje ścierają się z sobą i trudno przychodzi ich autorom godzenie sprzecznych interesów i łagodzenie konfliktów. Mam jednak wrażenie, że mamy dziś do czynienia nie ze światłym działaniem nakierowanym na rozwiązywanie poważnych krajowych problemów, ale z nieustanną walką polityczną.

Na nasze postrzeganie rządzących duży wpływ ma sposób kontaktowania się ze społeczeństwem. Media elektroniczne narzuciły obecny styl komunikowania się, a na odbiór publicznej debaty ma większy wpływ ostrość wypowiedzi, celność riposty, niż kompetentna i w wyważony sposób zaprezentowana treść. W naszych warunkach strategia walki, nieustannego szukania wroga i mobilizowania społeczeństwa za pomocą haseł odwołujących się do emocji jest skuteczniejsza, rządzący łatwiej narzucają własne widzenie celów tej walki, w realizacji których chcą przewodzić. Alternatywna koncepcja sprowadzająca się do żmudnego rozwiązywania realnych problemów przyszłościowych, zażegnywania konfliktów i pozyskiwania sojuszników argumentacją odwołującą się do rozumu ma obecnie mniejsze szanse. Podzielam pogląd, że dziś w naszym kraju zdecydowanie łatwiej jest „krzyczeć o złodziejach i zdrajcach, epatować krzywdami historycznymi i obecnymi, niż prowadzić merytoryczną debatę”. Obecnie ludzie łatwiej reagują na spektakularne formy kształtowania ich poglądów, niż na argumentację odwołującą się do wiedzy i doświadczenia.

Nie postawiłbym tezy, że nie mamy kompetentnych ludzi, którzy mogą rządzić, sprawować władzę. Błąd upatruję w systemie selekcji. To wina klasy politycznej i społeczeństwa. Wierzę jednak, że kiedyś nasze społeczeństwo zgłosi zapotrzebowanie na ludzi władzy, których głównym atutem będzie uznawany przez społeczeństwo autorytet.

Na poczatku roku postanowiłem zwrócić uwagę moich czytelników także na problem kierowania życiem całego kraju, bo czy chcemy, czy też nie jest on z całą pewnością dużym organizmem (przedsiębiorstwem), a tak nasze życie jak i efekty naszej pracy są też w sporym stopniu zależne od tego, jak rzetelnie wywiązują się ze swoich obowiązków rządzący. Zależymy także od tego, jak umiejętnie korzystają rządzący ze światowych, a nawet historycznych doświadczeń, jak skutecznie dostosowują się do reguł i zasad wypracowanych w świecie.

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: