eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Śląsk 2.0 propagandową wydmuszką?

Śląsk 2.0 propagandową wydmuszką?

2015-09-16 00:45

Śląsk 2.0 propagandową wydmuszką?

Kopalnia ©  wasiol - Fotolia.com

Rządowy program dla Śląska, ogłoszony z fanfarami przez premier Ewę Kopacz, jest przedwyborczą wydmuszką. Ma ukryć wcześniejsze zaniechania i obecną nieporadność rządu w ratowaniu śląskiego górnictwa, będącego na skraju bankructwa.

Przeczytaj także: Prezydent podpisał ustawę o ratowaniu Kompanii Węglowej

W śląskim górnictwie węglowym pracuje 90 tys. osób. Dla porównania w Katowickiej Specjalnej Strefie Ekonomicznej, istniejącej od 18 lat i mającej być panaceum na uzależnienie Śląska od kopalń – 53 tys. ludzi. Te proporcje jeszcze bardziej przechylą się na korzyść górnictwa, jeśli doda się liczne na Śląsku tzw. firmy okołogórnicze (np. producentów sprzętu dla kopalń), koksownie oraz huty i elektrownie, używające węgla jako głównego źródła energii. Innymi słowy, górnictwo węglowe to wciąż główna branża na Śląsku. Jeśli ona się zawali, ów region czeka destrukcyjne tąpnięcie.

Kopalnie w dołku


Niestety, nie jesteśmy daleko od ziszczenia takiego katastrofalnego scenariusza. Ponad połowa śląskiego górnictwa węglowego to zatrudniająca 55 tys. osób, państwowa Kompania Węglowa, będąca dziś faktycznym bankrutem (w zeszłym roku przyniosła ponad 300 mln zł strat). Dwie kolejne pod względem wielkości i także kontrolowane przez państwo firmy górnicze na Śląsku, Katowicki Holding Węglowy (KHW) i Jastrzębska Spółka Węglowa (JSW), również są w bardzo trudnej sytuacji. Wynik finansowy KHW za zeszły rok to 460 mln zł straty netto, a JSW – prawie 660 mln zł na minusie. W tym roku obie firmy, podobnie jak Kompania Węglowa, nadal „jadą na stratach”. W pierwszym półroczu tego roku Katowicki Holding Węglowy poniósł ponad 100 mln zł strat, a jastrzębska spółka już po pierwszym kwartale była na minusie sięgającym 200 mln zł.
Śląskie górnictwo węglowe chyba nigdy dotąd nie było w tak trudnej sytuacji jak obecnie. Choć jeszcze kilka lat temu miało okres prosperity, przynosząc bardzo przyzwoite zyski.

Zysk netto za 2011 r. w Kompanii Węglowej wyniósł 534 mln zł, w KHW – 178 mln zł, a w JSW, uchodzącej wtedy za perłę w koronie kontrolowanych przez państwo spółek – aż 2,1 mld zł. Skąd tak gwałtowne pogorszenie ich kondycji w tak krótkim czasie? Rząd Ewy Kopacz, w swym programie „Śląsk 2.0” diagnozuje to tak: „Strukturalna nadpodaż węgla kamiennego, wynikająca ze zmian w sektorze elektroenergetycznym, spadek cen na rynkach światowych wywołany zwiększeniem podaży ze strony kopalń odkrywkowych oraz wysokie koszty eksploatacji spowodowały spadek rentowności spółek węglowych. Od 2006 r. sprzedaż rodzimego węgla kamiennego do polskiej energetyki zmniejszyła się o ponad 15 proc. Dodatkowo, od roku 2011 cena węgla kamiennego na rynkach światowych zmalała o ponad 50 proc. Od 2004 r. koszt jednostkowy polskiego węgla kamiennego (wyrażony w złotych na tonę) wzrósł o ponad 98 proc., podczas gdy cena zbytu wzrosła jedynie o 48 proc. W roku 2013 koszty jednostkowe wydobycia przekroczyły jednostkowe przychody i efektywnie spółki zaczęły notować stratę operacyjną…”.

Węgiel zagazowany


Ekipa Ewy Kopacz umywa więc ręce, sugerując, że za trudną sytuację śląskiego górnictwa odpowiadają niezależne od rządzących „przyczyny obiektywne”. Rozbierzmy zatem te przyczyny na czynniki pierwsze. Poczynając od „strukturalnej nadpodaży węgla kamiennego, wynikającej ze zmian w sektorze elektroenergetycznym”. Na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że te zmiany wynikają przede wszystkim z unijnej polityki klimatycznej, zmuszającej kraje członkowskie do rozwijania energetyki odnawialnej kosztem węglowej. U nas jednak jest tak, że krajowy węgiel wypychają z naszego rynku nie tylko odnawialne źródła energii, ale także węgiel z Rosji i gaz, który też stamtąd w większości sprowadzamy. Polskie, kontrolowane przez państwo koncerny energetyczne i paliwowe – PKN Orlen, PGNiG, PGE czy Tauron – na potęgę budują nowe bloki i elektrownie gazowe. Tłumacząc, że zmusza je do tego właśnie unijna polityka klimatyczna, bo gaz jest dwa razy mniej „emisyjny” niż węgiel.

fot. wasiol - Fotolia.com

Kopalnia

Ponad połowa śląskiego górnictwa węglowego to zatrudniająca 55 tys. osób, państwowa Kompania Węglowa, będąca dziś faktycznym bankrutem.


Gdzie zatem są inwestycje tych spółek w tzw. czyste technologie węglowe, które pozwalają znacząco ograniczać emisję dwutlenku węgla przy produkcji energii z węgla? Najbardziej sensowną z tych technologii wydaje się obecnie zgazowywanie węgla, którego można dokonywać zarówno pod ziemią („w złożu”), jak i na powierzchni.

O pierwszej z tych metod (podziemnej) rząd w programie „Śląsk 2.0” pisze: „Technologia ta jest jedynie technologią badawczą – nigdzie na świecie nie istnieje komercyjna instalacja do podziemnego zgazowania węgla”. To nie jest jednak prawda, bo taka instalacja działa, i to już od 1961 r., w mieście Angren w Uzbekistanie – jej obecnym właścicielem jest australijska spółka Linc Energy. Mniejsza jednak o to, skoro eksperci uważają, że w warunkach polskich złóż opłacalne podziemne zgazowywanie węgla może być nieosiągalne.

Zupełnie inaczej jest jednak w przypadku metody naziemnej, w której w „Śląsku 2.0” pisze się tak: „Technologia zgazowania w instalacjach naziemnych – rozpowszechniona na świecie w skali przemysłowej (Chiny, Australia, RPA, Kanada) – w roku 2013 na całym świecie pracowało ponad 230 układów do powierzchniowego zgazowania węgla, w ramach których pracowało ponad 600 reaktorów zgazowania. Produktem końcowym instalacji do powierzchniowego zgazowania węgla jest energia (zarówno elektryczna, jak i cieplna) oraz produkty chemiczne (paliwo płynne, gaz syntezowy, amoniak, metanol lub wodór). Instalacje te są w pełni sprawdzone pod względem technicznym oraz pozwalają na oszacowanie opłacalności inwestycyjnej przedsięwzięcia”. Autorzy programu nie dodają, że na świecie naziemne zgazowywanie węgla się rozwija, bo jest to po prostu dobry biznes.

Niestety, w Polsce, która jest liderem górnictwa węglowego w Europie, nie wybudowano dotąd ani jednej instalacji do naziemnej gazyfikacji „czarnego złota”. Mimo że taką instalacją może pochwalić się nawet Ukraina. Pochodzący z niej gaz jest dwa razy tańszy od gazu rosyjskiego. W Polsce pierwszy tego typu obiekt dopiero się planuje – w Kędzierzynie. Rząd obiecuje go właśnie w ramach programu „Śląsk 2.0”. Problem w tym, że ta instalacja mogła już powstać, gdyby rządząca od dwóch kadencji ekipa PO-PSL nie zaniechała jej budowy przed kilku laty. Przypomniał o tym niedawno, w wywiadzie dla jednego z portali internetowych, Jerzy Markowski, polityk SLD i były wiceminister gospodarki. Markowski opowiadał, że prace nad tą inwestycją, choć były już bardzo zaawansowane, zostały wstrzymane. I nie pomogły nawet protesty Jerzego Buzka w tej sprawie.

 

1 2 3

następna

oprac. : Jacek Krzemiński / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: