3 grzechy główne PRZEDsprzedaży

Jeśli prowadzisz własny serwis www i/lub wydajesz e-zin czy newsletter - PRZEDsprzedaż jest zdecydowanie najlepszą drogą do poważnych pieniędzy z programów partnerskich. Pisząc recenzje produktów, artykuły związane tematycznie z nimi czy nawet umieszczając prosty, krótki tekst z linkiem i słówkiem "POLECAM"...

...możesz skutecznie PRZEDsprzedawać. Wszystko, czego potrzebujesz, to dobra, wartościowa treść i zaufanie odbiorców.

Jeszcze do niedawna myślałem, że PRZEDsprzedaż to technika "odporna na wszystko". Byłem przekonany, że tak uniwersalne narzędzie nie może ŹLE działać - w końcu chodzi tutaj o napisanie w odpowiedni sposób:

"Uważam, że ten produkt jest dobry, używam go z powodzeniem, polecam Ci go!"

Czy taka niewinna (i skuteczna!) formułka może nie zadziałać? Kiedy? Dlaczego?

Takie właśnie myśli przemykały mi od czasu do czasu przez głowę, ale nie było dla nich miejsca. Recepta miała być prosta:

1. Piszę dobry artykuł
2. W treści polecam odpowiedni produkt
3. KLIK - KLIK - Kolejna prowizja, super!
4. Piszę następny artykuł...

...i tak dalej. I jeśli wszystko zrobisz dobrze - TO DZIAŁA. Tyle tylko, że bardzo, bardzo łatwo jest ulec złudzeniu i przez nie wszystko popsuć.

Do czego zmierzam?

Otóż okazało się, że przez nieumiejętną PRZEDsprzedaż wystawiłem na ciężką próbę zaufanie sporej części Czytelników Magazynu PP.info. Teraz wiem, co i gdzie było nie tak.

Zaraz wyjaśnię to dokładniej. Oto 3 grzechy główne PRZEDsprzedaży produktów w programach partnerskich!

GRZECH 1 - Zbyt agresywna PRZEDsprzedaż

Chodzi mi tu przede wszystkim o program partnerski cnebPoints...

...i jego sztandarowy produkt - abonament CzasNaE-Biznes. Te dwie pozycje stały się moją pokusą, której na szczęście w porę się oparłem.

Ale to TYLKO przykład - taka sytucja może się zdarzyć w przypadku każdego innego produktu.

Od samego początku istnienia PP.info PRZEDsprzedawałem CzasNaE-Biznes i robiłem to dosyć aktywnie. Praktycznie nie było numeru Magazynu, w którym nie umieściłbym linku do CNEB wraz z moją osobistą rekomendacją.

Pisałem artykuł, po czym w jego treści polecałem ten produkt. Przychodziło mi to bardzo łatwo, bo byłem (zresztą nadal jestem) przekonany o jego wartości. PRZEDsprzedawałem i zacząłem zarabiać - czego chcieć więcej?

Problem nie pojawił się nagle - narastał od samego początku. Czytelnik w praktycznie KAŻDEJ (!) wiadomości ode mnie dostawał informację o CNEB. Z czasem stało się to denerwujące - dopiero patrząc z perspektywy czasu widzę moje bardzo poważne nadużycie. Dla części czytelników Magazyn stał się "platformą informacyjno-reklamową dla CNEB" - czy tego chciałem, czy nie.