eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaPolska › Tydzień 24/2006 (12-18.06.2006)

Tydzień 24/2006 (12-18.06.2006)

2006-06-18 18:55

Przeczytaj także: Tydzień 23/2006 (05-11.06.2006)

  • Plany budżetowe na przyszły rok przewidują deficyt na poziomie 30 mld zł, wzrost gospodarczy na poziomie 4,6%, dochody państwa maja wzrosnąć o 9,1% r/r (wyniosą ok. 213 mld zł), a średnioroczna inflacja ma wynieść 1,9%. Wątpliwości ekonomistów dotyczą wysokości planowanych dochodów państwa, które ich zdaniem są zbyt optymistyczne. Także prognozy dotyczące produkcji, spożycia indywidualnego oraz inwestycji szacowane na ok. 10% wydają się przewymiarowane. Założono także, że stopy procentowe zostaną na poziomie 4%, a za euro będziemy płacić średnio ok. 3,9 zł, za USD średnio 3,1 zł. Założono także spadek bezrobocia do 14,9% (pod koniec roku może spaść poniżej 14,5%). W swoich nadziejach Premier Marcinkiewicz idzie jeszcze dalej. Jego zdaniem wzrost polskiego PKB w latach 2007 i 2008 wyniesie po 5,5%, a w 2009 r. osiągnie nawet 6% i wskaźniki te będą osiągnięte przy inflacji nie wyższej niż 2,5%. Prognozuje on w 2009 roku bezrobocie na poziomie 12%.
  • Według GUS ceny towarów i usług konsumpcyjnych wzrosły w maju o 0,5% m/m, oraz o 0,9% r/r ( w kwietniu wyniósł 0,7%, a w marcu 0,4%).
  • Według MF deficyt budżetowy za pierwsze pięć miesięcy roku wyniósł 14,59 mld zł, co stanowi 47,8% rocznego planu. W tym okresie przychody z prywatyzacji wyniosły 364,6 mln zł, czyli 6,6% rocznego planu (zakładał on wpływy rzędu 5,5 mld zł, a ostatnio rząd skorygował ten plan do 3,1 mld zł).
  • Deficyt w pierwszych czterech miesiącach roku w handlu zagranicznym wyniósł 2,7 mld euro, (w tym samym okresie 2005 roku 2,6 mld euro). Eksport w tym okresie wzrósł o 20,3% r/r (wyniósł 26,8 mld euro), a import wzrósł o 18,5% ( wyniósł 29,4 mld euro). Najszybciej rósł eksport na Ukrainę (o 71,2% r/r) i do Czech (59,5% r/r). Z kolei import rośnie najszybciej z Rosji (50,6%) i z Chin (38,4 %).
  • W opinii NIK w latach 2004-2006 wykorzystaliśmy jedynie 10% unijnych środków strukturalnych przeznaczonych dla małych i średnich przedsiębiorstw (w sumie 1,2 mld zł). Polska wystąpiła do Brukseli o rozszerzenie grupy korzystających z tych funduszów także o firmy duże i stworzyła własny regulamin przyznawania środków. Zgodnie z nim największe możliwości otrzymania środków mieli potentaci (np. KGHM). Polska zobowiązała się, że ¾ tych środków będzie przeznaczone dla firm małych i średnich, czego nie dotrzymała. Ponieważ nie zrealizowaliśmy zobowiązań, więc zamiast tłumaczyć się ze sposoby korzystania z funduszy ... zrezygnowano z tych dotacji. Niezrozumiale jest to...
  • Poważnie dyskutowana jest koncepcja stworzenia holdingu Polski Węgiel. W jego rękach byłaby produkcja, handel i eksport węgla.
  • Przed unijnym Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości rozpoczęła się rozprawa o złamanie przez nasz rząd unijnych zasad podatkowych (chodzi o podatek od samochodów sprowadzanych do Polski z innych krajów unijnych). Dziś płaci się akcyzę na poziomie nawet 65% wartości sprowadzanego samochodu. Nasz podatek akcyzowy jest sprzeczny z art.90 unijnego Traktatu. Jeśli ETS uzna akcyzę za złamanie prawa, może to kosztować budżet nawet 2 mld zł.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

MUNDIAL I GREG ZORBA, CZYLI O POLSKICH SŁABOŚCIACH Z KOLEJNYMI NADZIEJAMI W DALSZYM TLE

Jeden ze znanych mi ekspertów ciągle powtarza, że porażka w realizacji jakiegoś przedsięwzięcia biznesowego to zawsze koronny dowód tak bankructwa koncepcji w wyborze celów i sposobów ich realizacji, jak i niekompetencji ekipy, która realizacji tego przedsięwzięcia się podjęła. W biznesie w zasadzie nie ma tzw. obiektywnych przyczyn przegranej, zawsze przegrana jest wynikiem czyjegoś błędu. Dziś, po latach doświadczeń jestem podobnego zdania. Zgadzam się też z opinią, że chociaż życie bez marzeń nie miałoby sensu, to jednak życie samymi marzeniami, bez konsekwentnych działań zmierzających do ich skutecznej realizacji to najprostsza droga prowadząca do poradni psychiatrycznej...

Niekiedy mam wrażenie, że jako społeczeństwo mamy talent w budowaniu kolejnych ogniw naszej historii na podejmowanych przedsięwzięciach, które przegrywamy we "wspaniałym stylu" Czcimy bohaterów, którzy polegli, a rzadko wspominamy tych, którzy siłą intelektu i woli umiejętnie uruchamiali wszystkie rezerwy i wygrywali. Podzielam pogląd wyrażony wczoraj przez sportowego komentatora, że "większym dramatem, niż utrata bramki w meczu z Niemcami w ostatnich sekundach meczu, będzie zaliczenie tej przegranej do polskiego panteonu heroicznych, romantycznych i oczywiście zakończonych porażką pojedynków". Nawołuje on, by "zamiast martyrologicznie dowartościowywać się (oczywiście ku pokrzepieniu naszych serc) zacząć wreszcie z tych porażek i klęsk wyciągać jakieś sensowne wnioski." Jeśli tego nie nauczymy się robić, to będziemy żyli w świecie fantazji i ułudy ze wspomnieniami, które będą ułożone w łańcuszek kolejnych pięknych porażek...

Ten nie najmilszy wstęp do dzisiejszego felietonu zainspirowany został opiniami ekspertów od sportu i własnymi wrażeniami z oglądania naszych występów na mundialowych arenach. Dodam tu jeszcze, że jeden z przyjaciół zatelefonował do mnie zaraz po naszym meczu z Niemcami i na koniec rozmowy próbując rozładować sytuację przypomniał mi bardzo dobry film z 1964r pt. GREK ZORBA ze wspaniałą katastrofą w finale. Porównanie to uznałem jednak za nietrafne, bo w tym filmie brała udział grupa aktorów - prawdziwych zawodowców, a w rolę Alexisa Zorby wcielił się wspaniały Anthony Quinn...

Zakończmy jednak te pomeczowe refleksje i spójrzmy nieco szerzej na wydarzenia pozasportowe ubiegłego tygodnia. Spójrzmy na wydarzenia w polskiej gospodarce chłodnym wzrokiem, chociaż nie obiecuję, że nastrój będzie inny, bo będę mówił o naszych w tym zakresie nadziejach.

Wszyscy mamy nadzieję na wzrost gospodarczy, stabilną gospodarkę, niski poziom inflacji i spadek bezrobocia. Liczymy na podniesienie poziomu stopy życiowej. Naprzeciw tym nadziejom wychodzą plany rządowe. Projekt budżetu na przyszły rok przewiduje deficyt na poziomie 30 mld zł, wzrost gospodarczy na poziomie 4,6%, dochody państwa maja wzrosnąć o 9,1% r/r (wyniosą ok. 213 mld zł), a średnioroczna inflacja ma wynieść 1,9%. Wątpliwości ekonomistów dotyczą wysokości planowanych dochodów państwa, które ich zdaniem są zbyt optymistyczne. Także prognozy dotyczące produkcji, spożycia indywidualnego oraz inwestycji szacowane na ok. 10% wydają się być przewymiarowane. Założono także, że stopy procentowe zostaną na poziomie 4%, a za euro będziemy płacić średnio ok. 3,9 zł, zaś za USD średnio 3,1 zł. Założono także spadek bezrobocia do 14,9% (pod koniec roku może spaść poniżej 14,5%). W swoich nadziejach Premier Marcinkiewicz idzie jeszcze dalej. Jego zdaniem wzrost polskiego PKB w latach 2007 i 2008 wyniesie po 5,5%, a w 2009 r. osiągnie nawet 6% i wskaźniki te będą osiągnięte przy inflacji nie wyższej niż 2,5%. Prognozuje on w 2009 roku bezrobocie na poziomie 12%. Do powyższych danych mam kilka uwag. Oto one:
  • Sytuacja gospodarcza krajów naszego regionu jest dobra i ulega systematycznej poprawie. Wynika to z wprowadzanych reform, wejścia do Unii, a także z tego, że poprawia się koniunktura w światowej gospodarce, z której wszystkie kraje korzystają (chociaż w różnym stopniu). Dzięki tej koniunkturze rośnie popyt, dynamicznie rosną też inwestycje, w tym inwestycje oparte na bezpośrednich zagranicznych inwestycjach, które w dużym stopniu są nastawione na produkcję eksportową. To właśnie eksport napędza dziś gospodarki tych krajów, a sprzyjają mu otwarte rynki unijne i zniesienie wielu ograniczeń w tym i barier celnych. Dlatego uważam, że od sytuacji w światowej gospodarce w największym stopniu zależeć będzie tempo rozwoju także naszej gospodarki. Warto zwrócić uwagę na to, że wszystkie kraje Europy Środkowo-Wschodniej notują wysokie tempo wzrostu gospodarczego, znacznie wyższe niż w krajach "15".
  • Jednak w ocenie naszego obecnego tempa wzrostu gospodarczego proponuję umiar. Szczycimy się ostatnio wysokim wzrostem gospodarczym (w I kw. na poziomie 5,2% PKB), chociaż nie jest to nadzwyczajny wynik, jeśli oceniać go pośród pozostałych krajów naszego regionu, które wstąpiły do Unii. W tym gronie w IV kw. zajęliśmy ostatnie miejsce razem z Węgrami, a w I kw. 2006 roku wyprzedziliśmy tylko Węgry. Przed nami znalazły się: Litwa, Łotwa, Estonia, Czechy, Słowacja, a nawet Rumunia. W wielkości bezrobocia znajdujemy się od szeregu już lat na ostatnim miejscu. Pocieszamy się jedynie bardzo niskim poziomem inflacji. By odpowiedzieć sobie na pytanie: dlaczego w tempie wzrostu gospodarczego jesteśmy w ogonie tych państw i co zrobić, by go utrzymać, a nawet podnieść na wyższy poziom, warto spojrzeć na to, co one zrobiły i co obecnie robią. W ostatnich latach skoncentrowały one wszystkie siły na reformowaniu gospodarki, w tym uporządkowały finanse publiczne, kontynuowały prywatyzację, stwarzały warunki dla rozwoju przedsiębiorczości, a także stwarzały korzystne warunki dla inwestycji zagranicznych. To właśnie inwestycje w większości krajów naszego regionu stały się motorem napędowym gospodarki. A u nas w dalszym ciągu barierą są biurokracja i niesprawne struktury administracyjne, nieklarowne prawo gospodarcze i niewydolne sądy.
  • Mimo powyższych uwag uważam, że dzisiaj gospodarka polska jest w dobrym stanie, mamy wysoki, zrównoważony wzrost gospodarczy, chociaż uzależniony od światowej gospodarki. Będąc unijnym krajem winniśmy też oceniać jej stan z punktu widzenia kryteriów z Maastricht. Spełniamy kryterium inflacyjne, a projekcja inflacji potwierdza, że będziemy je jeszcze przez jakiś czas spełniać. Mamy też spełnione kryterium długoterminowych rentowności papierów skarbowych i długu publicznego. Wiele wskazuje na to, że moglibyśmy też spełniać kryterium stabilności kursu, bo złoty sam z siebie zachowuje się bardzo przyzwoicie, a gdyby był związany z euro, wyglądałoby to pewnie jeszcze lepiej. Dziś mamy jedynie problem z deficytem budżetowym i wiele wskazuje na to, że przy obecnej polityce rządu szybko nie zmniejszymy go poniżej 3% w sposób stabilny.
  • Według Eurostatu w 1996 roku na Polaka przypadało tylko 42% dochodu statystycznego mieszkańca Unii, a dziś ten wskaźnik jest na poziomie 50%. Osiągnięty rezultat można ocenić jedynie na tle zmian, jakie nastąpiły w tym samym okresie w innych krajach Europy Środkowo-Wschodniej. I tak: Estonia - wzrost z 35% do 57%, Łotwa - wzrost z 30% do 47%, Litwa-wzrost z 35% do 52%, Czechy - wzrost z 70% do 73%, Węgry - wzrost z 48,5% do 61%, Słowacja – wzrost z 45% do 55%, Słowenia - wzrost z 69% do 80%. Te wyniki są skutkiem tempa rozwoju gospodarczego od 1990 roku.

Dlatego proponuję, by na nasze nadzieje na dynamiczny rozwój spoglądać spokojniej, przez pryzmat faktów i w kontekście wyników innych krajów naszego regionu. Wówczas te medialne "ochy i achy" naszych polityków nad tym, jacy jesteśmy dobrzy, jak się dynamicznie rozwijamy zostaną sprowadzone do właściwych wymiarów.

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: