eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Bankowcy a świat polskiej polityki

Bankowcy a świat polskiej polityki

2013-01-30 11:45

Przeczytaj także: Praca w banku dla artystów i humanistów?


Kto decydował o takim, a nie innym kształcie Rady? Dlaczego przedstawiciele akurat tych instytucji bankowych trafili do ciała doradczego znajdującego się tuż przy premierze?

– Członków Rady Gospodarczej powołuje premier na wniosek przewodniczącego Rady – usłyszeliśmy w biurze prasowym Kancelarii Premiera. – Do Rady zostały zaproszone osoby, które reprezentują wysoki poziom merytoryczny, cieszą się szacunkiem w gronie ekspertów z dziedziny gospodarki i spraw społecznych oraz gotowe są do pracy pro publico bono. Żaden członek Rady nie reprezentuje w niej swojej instytucji. Członkostwo w Radzie nie wynika bowiem z pracy w konkretnej instytucji, a z osobistego dorobku i autorytetu. Ekonomiści bankowi zasiadający w Radzie cieszą się publiczną renomą, potwierdzaną wysoką pozycją w rankingach jakości prognoz makroekonomicznych.

A że niemal jedna trzecia składu to obecni bankowcy? Urzędnicy szefa rządu nic w tym złego nie widzą. – Stanowią one mniejszość – wyjaśniają pracownicy biura prasowego Kancelarii Premiera.

– Gdyby to byli bankowcy, ale na emeryturze, nie byłoby tu żadnego problemu – uważa Andrzej Sadowski, ekonomista Centrum im. Adama Smitha. – Ale osoby te odgrywają aktywną rolę w gospodarce. To nie powinno mieć racji bytu. W tej sytuacji Rada Gospodarcza powinna zmienić swoją nazwę. Bo jeśli jesteśmy opłacani przez jakąś spółkę i jednocześnie zasiadamy w takim organie jak Rada, to jak obiektywnie możemy patrzeć na problemy gospodarcze, które w jakiś sposób odnoszą się do działań takich spółek?

Minister też pracował w banku

Ale nie tylko w Radzie Gospodarczej zasiadają bankowcy. Także w rządzie mamy przedstawiciela tej instytucji. Nomen omen, znów chodzi o Bank Pekao SA. Jacek Rostowski, zanim trafił do rządu i został desygnowany na ministra finansów, był doradcą zarządu banku z żubrem w logo, w tym samym czasie, gdy instytucją tą kierował – a jakże – Jan Krzysztof Bielecki. I to on miał go podobno rekomendować w 2007 roku na stanowisko szefa resortu finansów.

Bankowcy od kilku kadencji przechadzają się także po sejmowych korytarzach. Chodzi tu m.in. o posłów Platformy Obywatelskiej – Sławomira Neumanna, Jakuba Szulca i Krystynę Skowrońską. Ich przykład jest dość znamienny, bo każda z tych osób zasiada (lub zasiadała – jak poseł Neumann)w Komisji Finansów Publicznych, komisji, która sprawuje pieczę nad budżetem państwa i jakby nie było – ma wpływ na finanse.

– Cytując polityków PSL: każdy musi gdzieś pracować – mówi żartobliwie Marek Zuber, ekonomista Dexus Partners. Po chwili dodaje już na poważnie: – Ważne jednak jest to, by zajmowane stanowisko nie miało wpływu na podejmowane decyzje. Dotyczy to m.in. osób z Rady Gospodarczej. Sam byłem jednym ze społecznych doradców premiera Kazimierza Marcinkiewicza. Doradcy tylko dzielili się wiedzą o tym, co dzieje się w biznesie, nie mieli wpływu na decyzje. Ale dotyczy to także parlamentarzystów – podkreśla.

– Niezbędne są klarowne zasady dotyczące unikania konfliktu interesów i zazwyczaj mamy je bądź na poziomie regulacji ustawowych (jak w przypadku posłów i senatorów), bądź zasad etycznych określanych przez poszczególne instytucje. Niewątpliwie im większa władza i odpowiedzialność, tym wyższe wymogi dotyczące unikania konfliktu interesu – mówi Paweł Pelc, były zastępca przewodniczącego Komisji Papierów Wartościowych i Giełd. – Elementem kontroli są także oświadczenia majątkowe. W razie jakichkolwiek wątpliwości dotyczącej bezstronności urzędnik powinien się wyłączyć od rozpatrywania danej sprawy.

I tu wracamy do naszych posłów. Czy to, jakie stanowiska zajmowali, na pewno Ale nie tylko w Radzie Gospodarczej zasiadają bankowcy. Także w rządzie mamy przedstawiciela tej instytucji nie miało wpływu na ich decyzje? Sławomir Neumann wszedł do Sejmu w 2007 roku, był wtedy dyrektorem oddziału banku Nordea w Starogardzie Szczecińskim. Jakub Szulc przygodę z wielką polityką zaczął w 2005 roku, był wtedy dyrektorem w pionie rynków międzynarodowych w Banku BPH i pensją ok. 45 tys. zł miesięcznie. Ma spore doświadczenie w bankowości, pracował m.in. w Bank of America Polska i Polskim Banku Rozwoju. Po objęciu mandatu przeszedł na urlop bezpłatny.

W tym samym czasie posłanką została Krystyna Skowrońska, obecnie łącząca mandat poselski z funkcją prezesa Banku Spółdzielczego w Przecławiu i roczną pensją w wysokości 51 tys. zł (jak wynika z oświadczenia majątkowego za 2011 rok).

Cała trójka zasiada w Komisji Finansów Publicznych, która pracowała nad nową ustawą o spółdzielczych kasach oszczędnościowo- kredytowych (weszła w życie pod koniec października), która poddaje Kasy kontroli Komisji Nadzoru Finansowego i wprowadza wiele zmian utrudniających im konkurowanie na rynku z bankami.

Okazuje się, że autorem projektu tej ustawy, był... Jakub Szulc. – Pracuję dla wielkiego, paskudnego systemu bankowego i jedynym celem, jaki mi przyświeca, jest zarżnięcie SKOK-ów – tak ironicznie mówił „Gazecie Bankowej” kilka lat temu, gdy zadaliśmy mu pytanie o jego związki z sektorem bankowym. Trudno jednak dziś uwierzyć, że to tylko ironia, skoro teraz Szulc zasiada w nadzwyczajnej podkomisji, która zajmuje się nowelizacją ustawy o SKOK-ach. Nowelizacją, która m.in. wprowadza możliwość przejęcia Kas – instytucji spółdzielczych właśnie przez banki.

oprac. : Izabela Kordos / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: