eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Dyskredytacja - atak na wiarygodność firmy

Dyskredytacja - atak na wiarygodność firmy

2008-07-02 13:47

Dyskredytacja - atak na wiarygodność firmy

© fot. mat. prasowe

Życie w firmach w przeważającej większości przypadków wiąże się z angażowaniem w rozgrywki polityczne - rywalizacja o zasoby, awanse i władzę. Co musisz o nich wiedzieć, żeby nie dać się wciągnąć lub już po wciągnięciu - nie utonąć?

Przeczytaj także: Analiza Kluczowych Czynników Sukcesu

Starania o pozbawienie przeciwnika wiarygodności oraz zaufania i poparcia społecznego można rozpatrywać w kilku aspektach: jako formę obrony przed już dokonaną lub grożącą krytyką — tzn. uderzenie prewencyjne lub kontrofensywę, jako odpowiedź na starania przeciwnika o uznanie społeczne (nie można do tego dopuścić, aby ktoś taki cieszył się szacunkiem, zaufaniem, poparciem), jako replikę na jego krytykę naszego stanowiska, przedsięwzięcia lub naszych aspiracji i roszczeń i jako ofensywę ekspansywną — pognębianie tego, którego już osłabiliśmy i próbę przechwycenia jego domeny, np. jego strefy wpływów, elektoratu. We wszystkich tych przypadkach dyskredytacja ma charakter „incydentalny”, a w każdym razie okolicznościowy, doraźny — jako element konkretnej, kończącej się kiedyś kampanii politycznej, np. wyborczej, referendalnej, protestacyjnej, rewindykacyjnej, mobilizacyjnej.

Zdaniem Mirosława Karwata, autora książki „O złośliwej dyskredytacji” (Wydawnictwo Naukowe PWN, 2007), jeśli dyskredytacja służy realizacji dalekosiężnej strategii manipulatorskiej (walce o trwałą hegemonię, tzn. i o władzę-dominację, i o „rząd dusz” pojęty monopolistycznie), jest metodą stosowaną na kilku poziomach.

Dyskredytacja pierwszego stopnia polega po prostu na podważaniu czyjejś wiarygodności — poprzez wskazywanie (sugerowanie, zarzucanie, wytykanie) takich cech tożsamości i sposobu działania rywala/przeciwnika, które mają sprawić, że nie wyda się godny zaufania ani poparcia. Możemy to czynić również w oderwaniu od samych jego starań o legitymizację jego pozycji i jego działań, tzn. nie na zasadzie tendencyjnego i agresywnego komentowania jego autoprezentacji, lecz na zasadzie wrażeń i spostrzeżeń powstałych jakoby samoistnie. Można to czynić nawet w oderwaniu od jego odpowiedzi na naszą lub czyjąś dyskredytację, demaskację, udając nieświadomość jakiegoś toczącego się sporu, polemik, istniejących uprzedzeń uczestników debaty czy dyskusji. Ot, po prostu, obserwacja naszego oponenta, wysłuchanie jego oświadczenia, lektura jego przemówienia lub wspomnień sama z siebie nasunęła nam różne pytania, wątpliwości, dylematy interpretacyjne, możliwe kierunki dociekań i domniemań. Pytamy lub „gdybamy” jakoby zupełnie bez związku.

Natomiast dyskredytacja drugiego (i wyższego) stopnia ma inne, podwójne zadanie. Po pierwsze, jest to dyskredytowanie cudzych starań (właśnie samych starań jako takich, bez względu na ich charakter i jakość) o zdobycie lub odzyskanie wiarygodności — takich, które ignorują naszą obecność i konkurencję, a w każdym razie opierają się na pozytywnej autoprezentacji, a nie na negatywnym porównaniu na naszą niekorzyść.

Po drugie, jest to dezawuowanie odpowiedzi przeciwnika na nasz atak — na naszą złośliwą, a czasem zasadną i trafną krytykę, na nasze oskarżenia, zniesławienia, przeinaczenia, zniewagi. Zwykle postępujemy w taki sposób, aby jego obronę przekształcić w potwierdzenie zasadności naszych zamachów na jego wiarygodność, w dowód słuszności naszych twierdzeń czy insynuacji. Może się okazać, że w swej obronie i kontrataku oponent niechcący popełnił jakiś błąd, bezwiednie i mimowolnie podsunął nam jakiś kolejny pretekst lub nowy punkt zaczepienia w dotychczas „rozgrzebywanym” wątku; ułatwił nam jątrzenie już otwartej rany. Może też być tak, że wprawdzie sam się tak nieostrożnie nie odsłonił, nie pozwolił sobie na nieprzezorność, nie dał się sprowokować do głupstwa. Ale wtedy jego replikę, choćby powściągliwą, rzeczową i pryncypialną, można przedstawić jako bezczelność, wyzwanie, obrazę inteligencji odbiorców, jako wykręt, matactwo czy też tępy upór, niepoprawność.

Wreszcie, po trzecie, jest to zamiar stłumienia jego gotowości do podjęcia gry równie nierzetelnej i brutalnej, sparaliżowania, a w każdym razie skompromitowania jego prób odwzajemnienia dyskredytacji. Najczęściej ma to postać szczególnie obłudną: w pseudopryncypialnej pozie wyrażamy oburzenie i histerycznie reagujemy na to, co jest jedynie naśladownictwem (sprawnym lub nieudolnym, wszystko jedno) zastosowanych przez nas chwytów nieczystych i niegodnych, trików, krętactwa, form napastliwych.

 

1 2 3

następna

Przeczytaj także

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: