eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Kapitał ma narodowość. Wywiad z Michałem Krupińskim, prezesem zarządu PZU SA

Kapitał ma narodowość. Wywiad z Michałem Krupińskim, prezesem zarządu PZU SA

2016-06-28 00:20

Przeczytaj także: Wstrząsoodporni. Wywiad z prezesem PZU SA, Michałem Krupińskim


Jakiś czas temu wicepremier Mateusz Morawiecki publicznie powiedział o działalności czegoś na kształt „zagranicznego kartelu bankowego” w Polsce. Jakie zagrożenia niesie ze sobą funkcjonowanie takiej grupy na rynku polskim?
Przykładem może być rynek czeski, na którym wyraźniej widać tego typu zagrożenia, bo jest dużo bardziej skoncentrowany od naszego. Tam jest czterech głównych, zagranicznych graczy, którzy kontrolują 80 proc. rynku. Równocześnie nie ma tak silnego, narodowego banku, jakim jest u nas PKO BP. Taka sytuacja powoduje, że czeski rynek bankowy traci na konkurencyjności, bo żaden z zagranicznych graczy nie jest zainteresowany wdrażaniem innowacji. Krótko mówiąc, tamten rynek jest w pewnym sensie zacofany. To po pierwsze. Po drugie, można z góry założyć, że w warunkach kryzysu banki zagraniczne nie zwiększają swoich płynności, bo im zależy przede wszystkim na krótkotrwałej rentowności. Robią to wówczas kosztem swojej akcji kredytowej.

W Polsce też?
Oczywiście. Proszę spojrzeć na ten wykres… To są dane za lata 2008-2014, które możemy opublikować. To są aktywa banków z centrum decyzyjnym w Warszawie, które wtedy zwiększyły je o 70 proc. Podczas gdy banki zagraniczne w tym samym czasie, ze względu na globalny kryzys i swoje problemy w Unii Europejskiej, zwiększyły swoje aktywa w Polsce o około 14 proc. Moim zdaniem ta sytuacja może się powtórzyć.

W jakim sensie? Kolejny kryzys globalny?
W takim sensie, że – mówiąc w dużym uproszczeniu – w Polsce jest dobrze, a za granicą jest źle. A w najbliższym czasie, czyli w ciągu kilku kolejnych lat, w Polsce będzie dużo szybszy wzrost gospodarczy niż za granicą i banki zagraniczne będą to chciały po raz kolejny wykorzystać.

Naturalny trend.
Tak, ale np. jeden z „wielkich ekonomistów” i tak będzie przekonywał wszystkich wokół, że to nieprawda. Dlatego wysłałem mu slajd z wykresem, który panu właśnie pokazałem.

I co?
Wciąż czekam na odpowiedź. Ale zmierzam do tego, że tych informacji nie można bagatelizować. Dlatego tak ważna jest repolonizacja banków i w tym kontekście wszyscy musimy mieć świadomość, że transakcja przejęcia przez Alior Bank części BPH była bardzo trudna do przeprowadzenia. Każdy ruch w kierunku odwrócenia proporcji kapitałowych na polskim rynku bankowym wywołuje bowiem duży opór. Nie jest łatwo dobrze kupić w Polsce bank, bo trzeba ostro konkurować z europejskimi i światowymi grupami kapitałowymi.

To dlatego Andrzejowi Klesykowi nie udało się kupić banku BGŻ, a potem miał duże problemy z przejęciem BPH? Był blokowany?
Nie chcę tego komentować.

Nie dostał wsparcia ze strony poprzedniego rządu – to wiem. Wielka szkoda, bo akurat BGŻ to byłaby bardzo ciekawa pozycja w portfelu PZU, prawda?
Uważam, że BGŻ mógł być wartościowym aktywem dla grupy PZU. Rabobank, który był właścicielem BGŻ, to ciekawy bank. Know-how i organizacja, którą zostawili po sobie Holendrzy, to były bardzo cenne rzeczy. Rzeczywiście wielka szkoda, że PZU nie udało się dopiąć tej transakcji.

No dobrze, to jak pan myśli, jak długo polski rynek bankowości detalicznej przetrwa w obecnym kształcie?
Moim zdaniem dojdzie do konsolidacji na poziomie ponadeuropejskim, na przykład czołowy bank francuski lub włoski połączą się z niemieckim. To będą jedna lub dwie transakcje, które będą miały również przełożenie na kształt polskiego rynku. Myślę, że nasz sektor bankowy w ciągu 3-4 lat skonsoliduje się wokół 5-6 banków. Dobrze by było, gdyby oprócz Aliora i PKO BP pojawił się w tej grupie jeszcze jeden silny, polski bank.

Bank Pocztowy?
Bank Pocztowy jest za mały. Prawda jest taka, że dziś trzeba mieć co najmniej 5 proc. udziałów w rynku, żeby móc się rozwijać, jednocześnie oferując klientom innowacyjne rozwiązania. Banki, które mają mniejsze udziały, będą prawdopodobnie wchłonięte. W każdym kraju rozwiniętym tak jest. Z kolei, żeby przetrwać, w dłuższej perspektywie musisz być w czołowej piątce i to nie wynika z żadnych ambicji, tylko z rachunku ekonomicznego.

W tej chwili PZU to jedyny polski ośrodek finansowy, który jest w stanie skutecznie konsolidować rynek bankowy. PKO BP ma duży potencjał, ale ze względu na przepisy antymonopolowe nie wchodzi w grę. Sama Grupa PZU to chyba jednak trochę za mało, żeby zmienić układ sił w polskim systemie finansowym, co jest chyba zresztą jednym z podstawowych założeń „planu Morawieckiego”?
Przede wszystkim uważam, że komercyjny charakter firmy nie przeszkadza udziałowi w ważnych planach rządowych. Przecież Axa czy Allianz mają bardzo duży wpływ na rozwój swoich gospodarek. Na pewno zaangażowanie w udomowienie banków jest jednym z naszych priorytetów. PZU jest trzecim pod względem potencjału największym podmiotem zarządzającym aktywami w Polsce. Mamy największy udział, jeśli chodzi o giełdę. Mamy bardziej długoterminowy charakter inwestycji, także kapitałowych, czyli wyręczamy banki. Uważam, że w przypadku polskiego sektora bankowego są obszary, gdzie jest jeszcze luka finansowa. PZU dysponuje znaczącymi kapitałami nadwyżkowymi do spożytkowania na tego typu transakcje. Ale oczywiście my nie chcemy wyręczać BGK czy Polskiego Funduszu Rozwoju. Każdy ma jakąś funkcję do spełnienia.

Może bank centralny też powinien się jakoś zaangażować?
Kilka lat temu zajmowałem się rynkiem węgierskim i prowadziłem rozmowy z rządem węgierskim. Mieliśmy podobne wyzwania. Ale rynek bankowy na Węgrzech był w o wiele gorszej sytuacji. Był bardziej zdominowany przez podmioty zagraniczne, a do tego banki notowały straty. Tam był jeden duży bank węgierski z rozdrobnionym akcjonariatem i silną pozycją zarządu, ale z drugiej strony stały banki niemieckie i austriackie, które tak naprawdę rozdawały karty. Poza tym Węgrzy mieli dużo większy problem z frankami niż my. Natomiast intencja przeprowadzenia zmian była taka sama jak w Polsce. Rząd Viktora Orbana dążył do dywersyfikacji ryzyka pod kątem właścicielskim. Viktor Orban nie chciał, zresztą całkiem słusznie, uzależniać całego sektora bankowego od centrów decyzyjnych w Berlinie i Wiedniu.

oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: