eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Polska na bank. Wywiad z Wojciechem Sobierajem, prezesem Alior Banku

Polska na bank. Wywiad z Wojciechem Sobierajem, prezesem Alior Banku

2016-01-20 10:56

Przeczytaj także: Będzie więcej banków z polskim kapitałem?


Zakładam, że jednak dzisiaj byłoby taniej. Albo inaczej?

Nie byłoby dzisiaj taniej, tylko by w ogóle nie było! Sekwencja wydarzeń była bardzo prosta. Każdy doradca spółki Carlo Tassara – a było ich tam kilku – mówił tak: „gdy będziemy się zbliżali do ściany ustawionej przez KNF (była wyznaczona data sprzedaży banku), wszyscy będą mówili, że już muszą sprzedać, w związku z tym niech sprzedają tanio. Zaczęłaby się wyprzedaż typu „fire sale”. Dlatego nie można czekać do połowy 2016, tylko trzeba sprzedać rok wcześniej”. Pamiętajmy, że to był dwuletni okres sprzedaży Aliora i śmiem twierdzić, że to był ostatni moment, kiedy transakcja była możliwa. Nie byłoby potem. Przecież PZU nie był sam. Miał konkurencję. Taka jest logika rynku. Banki są na sprzedaż wtedy, kiedy sprzedający je wystawia. Nie wtedy, kiedy politycy mówią, że coś zrobią aż będzie taniej. W tym wypadku to nie jest tak, że ciałem sprawczym są polityczni decydenci w Warszawie.

Może powinni być? Od lat słyszę utyskiwania polskich bankierów, że brakuje im wsparcia od państwa przy fuzjach i przejęciach.

Właśnie do tego zmierzam. Są dwa elementy, o których rozmawialiśmy wcześniej, konieczne do przeprowadzenia fuzji i połączeń. Pierwszy to jest wola akcjonariuszy. Mocno komunikowana wola akcjonariuszy. Jestem daleki od tego, żeby w Polsce nawoływać do brania przykładu z komunizmu. Ale jak plenum Chińskiej Partii Komunistycznej zaprezentuje pięcioletni plan inwestycyjny, to jest on wyraźnym sygnałem, jaka jest wizja gospodarcza państwa. To powinno być jasno komunikowane. Wtedy zagraniczni konkurenci wiedzą, że po przeciwnej stronie stoi mocny gracz, który ma pełne wsparcie swoich akcjonariuszy, a czy tymi akcjonariuszami jest Skarb Państwa, czy ktoś inny, to już jest drugorzędna sprawa. To po pierwsze. Ale jest jeszcze drugi element – nie mniej ważny. Mocny menedżment. Każda sytuacja, o której tutaj rozmawiamy, ma jedną rzecz wspólną – rynek sprzedającego. Tutaj na koniec dnia wygrywa ten, kto da złotówkę więcej. W czasie, kiedy sprzedający decyduje się pozbyć aktywów. Dlatego jeżeli ta wola właściciela jest mocno wyartykułowana, to menedżer posiada silny mandat do negocjacji. Wtedy człowiek jest wiarygodny, jego siła negocjacyjna wzrasta. Stare przysłowie mówi, że banki kupują tylko prezesi banków.

Czyli w finale transakcji wszystko zależy od szefów banków. Słyszałem, że takie rozmowy to nie jest bynajmniej „spijanie sobie z dzióbków”, tylko ostra jazda…

Oczywiście. To są godziny negocjacji, prawnicy, etc. No i znowu niestety muszę dotknąć sprawy związanej z IT. Bo jednym z bardzo istotnych elementów wyceny są tak zwane synergie. Jeżeli mam coś bardzo kiepskiego, do czego mam dołączyć coś drugiego, powiedzmy równie kiepskiego, to moje synergie, efekty skali są mizerne. Jeżeli mam natomiast bardzo sprawną maszynę operacyjną, a to jest 30-40 proc. kosztów banków, no to wtedy łączę szybko. Mieliśmy przykłady na polskim rynku, kiedy fuzje były przeprowadzane ekspresowo i świetnie. Przykład BZ WBK i KBC. Majstersztyk operacyjny. Książkę można o tym napisać. W ciągu roku bank przestał istnieć, klienci zadowoleni, żadnych zgrzytów operacyjnych. Ale mamy też inne przykłady, gdzie to się wlecze.

Mamy też kilka przykładów straconych okazji, czyli sytuacji, gdy zagraniczne banki sprzątnęły polskim inwestorom sprzed nosa bardzo ciekawe aktywa. Mam na myśli chociażby wspomniany BZ WBK, sprzątnięty sprzed nosa PKO BP przez Hiszpanów, czy BGŻ, który kupili Francuzi zamiast PZU. Za chwilę może być podobnie z BPH i Raiffeisenem…

Oczywiście. Ale ja nie chcę rozpamiętywać tego, co było, tylko wyciągnąć wnioski z tych zdarzeń. Nadciąga druga fala konsolidacji. Wykorzystajmy to. Jeżeli komuś zadrży długopis, to zmarnujemy kolejną szansę. A do tego, żeby nie zadrżał, potrzebne jest bardzo silne wsparcie właścicielskie i klarowna komunikacja. Popatrzmy jak to robili Włosi, Hiszpanie czy Austriacy, którzy wchodząc na nasz rynek klarownie komunikowali: „mamy wsparcie właścicielskie, naszą strategią jest rozwój organiczny i aktywne uczestnictwo w fuzjach i przejęciach”. Tak powstawały wielkie korporacje bankowe, jak Santander, UniCredit, Raiffeisen i wiele innych.

Całkiem niedawno na konferencji prasowej, podczas prezentacji wyników Aliora, powiedział pan, że Polska ma potencjał do zbudowania korporacji bankowych o międzynarodowym zasięgu, że otworzyło się okienko na ekspansję zagraniczną dla polskich banków. Czy to się nie kłóci trochę z tą „polonizacją”, o której rozmawiamy?

Żeby mocno grać na rynku przejęć i połączeń, potrzebne są trzy rzeczy: menedżer, który wie, co robi, ma swobodę działania i robi to w zgodzie ze swoimi akcjonariuszami.

To mamy.

Mamy polskich menedżerów. Wola akcjonariatu, czyli właściciela musi się jeszcze ukształtować. Druga rzecz to sprawni inżynierowie systemów IT, które szybko mogą się połączyć z dwóch w jeden.

Mamy?

Mamy, ale połączenia bankowe to jest wyższa szkoła jazdy. To wymaga dużej wiedzy, dużego doświadczenia, ale myślę, że to mamy. I trzecia rzecz to kapitał.

Nie mamy.

Nie mamy. Ale kapitał można pozyskać, tylko potrzebne jest zaufanie rynków i mocna strategia. To są te trzy rzeczy. Czwartym czynnikiem jest czas. Nie można robić trzech czy czterech połączeń w tym samym czasie. To są działania sekwencyjne. Nawet jak się jest mistrzem świata i ma się najlepszych informatyków, to połączenie musi trwać 12-18 miesięcy.

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: