eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Frankowicze z wszystkich banków, łączcie się?

Frankowicze z wszystkich banków, łączcie się?

2015-03-11 12:15

Przeczytaj także: Frankowicze w opałach. Rata kredytu rośnie do blisko 2000 zł


Pytanie o to, dlaczego właśnie pozwy zbiorowe stały się wśród frankowiczów tak popularne, prowadzi do aż nazbyt prostej odpowiedzi. – Skala problemu jest olbrzymia. Ludzie chwytają się pozwów zbiorowych, bo nie stać ich w większości przypadków na ponoszenie bardzo wysokich kosztów sądowych – mówi Anna Zajączkowska.

Dla frankowiczów korzystne wyroki sądów, nakazujące bankom usuwanie zapisów np. dotyczących spreadu czy oprocentowania względem franka, są szansą na unieważnienie ich umów kredytowych.

– Z rozmów przeprowadzanych z osobami zgłaszającymi się do stowarzyszenia wynika, że nie było osoby, która dostałaby z banku franki szwajcarskie: do ręki, przelewem na swoje konto czy konto sprzedającego nieruchomość, czy też dewelopera. Wszystkie te kredyty wypłacone zostały w złotych – wyjaśnia Anna Zajączkowska.

A skoro tak, to frankowicze uznają, że banki celowo użyły instrumentu finansowego, którego struktura nie miała nic wspólnego z kredytem mieszkaniowym, a przez to w rzeczywistości praktycznie nie dano im szans na zrozumienie rodzaju i skali ryzyka, którego negatywne efekty właśnie w nich uderzają, eksponując za to wyłącznie korzyści związane z kredytem walutowym.

I choć wydaje się to oczywiste, w pozwach zbiorowych może nie być wcale łatwe do udowodnienia celowe ukrywanie przez banki ryzyka walutowych kredytów hipotecznych. Problem w tym, że dziś mało kto rozważa ewentualne ryzyko pozwu grupowego. Zamiast tego panuje powszechny optymizm i wiara w to, że sądy okażą się łaskawe dla konsumentów – a z tym, podobnie jak zaangażowaniem prawników reprezentujących interesy kredytobiorców, bywa różnie.

Od rzecznika do prawnika…


W kwestii pozwów zbiorowych obowiązują obecnie dwa sposoby działania. Jeden, w którym zainteresowanych dołączeniem do pozwu zbierają same kancelarie, i drugi, w którym to kredytobiorcy najpierw zwierają szyki tworząc grupę, a dopiero potem zastanawiają się nad wyborem prawnika. Do reprezentowania zbiorowych interesów konsumentów w pozwach zbiorowych może być wykorzystywana instytucja Miejskiego Rzecznika Konsumenta. Jednak z udziałem Rzecznika czy bez, sprawa musi trafić do prawnika lub kancelarii, która przygotuje pozew i całą dokumentację, a także zajmie się reprezentowaniem powodów przed sądem zarówno w pierwszej, jak i kolejnych instancjach.

Droga sądowa przy pozwach zbiorowych jest trudna i od początku ryzykowna. – Klienci zapewne nie mają świadomości, że postępowanie grupowe ma kilka etapów, niezależnie od normalnych instancji. Pierwszym etapem jest postępowanie w przedmiocie dopuszczalności postępowania zbiorowego, następnie ustalenie zakresu podmiotowego i przedmiotowego, dalej rozpoznanie sprawy kończące się wydaniem orzeczenia oraz wykonanie orzeczenia w zakresie kosztów. Dopiero po tych etapach następuje ewentualne zaspokojenie. W przypadku frankowiczów należy rozważyć, czy możliwa jest konstrukcja roszczenia „o zasądzenie sumy pieniężnej”. W istocie bowiem strony zobowiązania kredytowego, z natury długoterminowego, nie będą zmierzały do zasądzenia kwoty, ale do nowego ukształtowania warunków umowy – tłumaczy mec. Małgorzata Kożuch.

Wyrok może być kosztowny


Dla prawników i kancelarii pozwy zbiorowe to żyła złota. Prawnicy wykonują swoją pracę, za którą dostają zarówno wynagrodzenie podstawowe, jak i ok. jednej dziesiątej zasądzonej kwoty w przypadku wygranej (mowa o zadośćuczynieniach czy odszkodowaniach) – przy pozwach zbiorowych, może to być niebagatelna kwota. – Stowarzyszenie Pro Futuris wyjaśnia, że w przypadku pozwów zbiorowych konieczne jest kolejne postępowanie. W wielu przypadkach kredytobiorcy zmieniają zdanie i zamiast na pozew zbiorowy decydują się na pozwy indywidualne. Ta alternatywa to bodaj najgorętszy dziś temat wśród frankowiczów – mówi Anna Zajączkowska. Tomasz Sadlik uzupełnia: – Są kancelarie, które ewidentnie starają się zarobić, zbierając chętnych do pozwu, co trwa czasem wiele miesięcy. Zbierają pieniądze na wpłaty i czekają na chętnych. Jest też kilka, które już się wyspecjalizowały w tego typu sprawach, ale tu barierą mogą być koszty, nawet kilka tysięcy złotych. Osoby zagrożone albo te, które chcą się uwolnić z bankowej smyczy, zamiast płacić ostatnie raty powinny zbierać na adwokata.

Opłaty za dołączenie do pozwu grupowego są też różne, zależnie od etapu, na którym dany kredytobiorca dołączy ze swoją umową. Najmniejsze są wtedy, gdy dołącza się już na samym początku; wtedy jest to 200-300 zł. Najwięcej trzeba zapłacić, gdy chętny decyduje się dołączyć tuż przed wyrokiem albo w trakcie trwania sprawy – to kosztuje 1500-2000 zł.

Niestety, kancelarie, które dotąd chętnie wypowiadały się na temat słuszności składania pozwów zbiorowych, na pytania o liczbę klientów, określenie szans na wygraną i szacunkowe koszty, nabierają wody w usta.

Część kancelarii na swoich stronach internetowych udostępnia dokumenty do pobrania – są wśród nich regulaminy i cenniki usług uzależnione od liczby chętnych do pozwu. Zdarza się, że jedna kancelaria prowadzi „nabór” do kilku spraw równolegle, podając w internecie informacje o puli uczestników i liczbie brakujących do rozpoczęcia prac nad pozwem – zazwyczaj próg to 100 osób, choć bywają i sprawy, które trafiają do Sądu już przy 30-40 chętnych. Tyle, że wtedy koszty obsługi prawnej przypadające na jednego uczestnika mogą być zaporowe. – Warto zwrócić także uwagę, że na żądanie pozwanego, czyli banku, powód – frankowicze – może zostać zobowiązany do złożenia kaucji na poczet kosztów procesu, do wysokości 20 proc. wartości przedmiotu sporu. To może być ogromna suma – przestrzega mec. Małgorzata Kożuch.

Trzeba wiedzieć, że w przypadku przegranej, niezależnie od etapu, do którego dojdzie sprawa, pieniądze już wpłacone przepadają. Do tego może być tak, że na koniec dojdą dodatkowe opłaty sądowe i koszty procesu. Mowa tu o czasem kilkudziesięciu, a czasem nawet kilkuset czy tysiącu złotych od osoby. Szans na wygraną nie da się przewidzieć, tak samo, jak nie da się przewidzieć, na jakiego sędziego przyjdzie trafić.

oprac. : Sandra Borowiecka / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: