eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaPolska › Tydzień 37/2005 (12-18.09.2005)

Tydzień 37/2005 (12-18.09.2005)

2005-09-18 15:49

Przeczytaj także: Tydzień 34/2005 (22-28.08.2005)

  • Umacnia się polska złotówka. Obecnie za euro płaci sie już poniżej 3,9zł i kurs ten jest na poziomie czerwca 2002 roku. Przewiduje się, że w najbliższym czasie kurs ten spadnie poniżej 3,85 zł.
  • Nastąpił wzrost popytu na mieszkania w Polsce. W II kwartale 2005 roku banki udzieliły klientom indywidualnym ponad 50 000 kre­dytów mieszkaniowych na prawie 6 mld zł.
  • Od stycznia do lipca polski eksport wyniósł 39,2 mld euro, natomiast wartość eksportu osiągnęła poziom 44,3 mld euro. Deficyt w handlu zagranicznym był o 2,3 mld mniejszy niż w 2004 roku.
  • Norweski koncern Statoil planuje wydać w Polsce 400-600 mln zł, by zwiększyć liczbę stacji do 450, co pozwoliłoby mu na kontrolę 10-12 % naszego rynku.
  • Od stycznia 2006 roku płaca minimalna wzrośnie o 50zł i będzie wynosić 899,10 zł brutto. Analitycy obawiają się, że konsekwencją tego wzrostu będzie poszerzenie szarej strefy na rynku pracy.
  • Według Ministerstwa Finansów deficyt polskiego budżetu po sierpniu 2005 roku wynosi 18 mld 490,1 mln zł, co stanowi 52,8% pla­nowanego deficytu na cały rok (35 mld zł).
  • Według GUS przeciętne wynagrodzenie w sektorze przedsiębiorstw spadło w sierpniu o 1,0% w stosunku do lipca, lecz w ujęciu rocznym wzrosło o 2,8% i wyniosło 2.480,56 zł.
  • W przyjętym przez Komisję śledczą ds. PZU raporcie stwierdzono, że proces prywatyzacji PZU SA był niezgodny ze strategią prywa­tyzacyjną oraz w czasie niego dopuszczono się wielu przestępstw - od łapownictwa przez niedopilnowanie interesów państwa po składanie fałszywych zeznań. Komisja jednogłośnie opowiedziała się za unieważnieniem umowy prywatyzacyjnej PZU i wnioskuje, aby Aldona Kamela-Sowińska i Emil Wąsacz stanęli przed Trybunałem Stanu.
  • W sierpniu ogólny wskaźnik koniunktury wzrósł o jeden punkt w stosunku do lipca, w sektorze prywatnym wynosi 14 punktów (w publicznym - 10 pkt). Jest to jednak o 3 - 4 punkty mniej niż rok temu.
  • Przed rokiem PKN Orlen wygrał przetarg i zakupił 62,99% akcji czeskiego Unipetrolu za 14,7 mld koron (1,1 mld zł). Umowa prze­widywała dopłatę do 15% wartości transakcji, jeśli wyniki czeskiej firmy będą znacznie lepsze niż w poprzednim okresie. W pier- wszym półroczu 2005 roku Unipetrol osiągnął zysk wyższy o 50% r/r (na czysto 1,5 mld koron) i musi do transakcji dopłacić 1,6 mld koron. To udana transakcja, bo jeszcze niedawno jedna akcja Unipetrolu kosztowała 80 koron, a dziś jest ona w cenie 200 koron...

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

O ELICIE, ŻYCIOWEJ MĄDROŚCI I ZWYKŁEJ LUDZKIEJ BIEDZIE

Przedwyborcze programy dominują w naszych środkach komunikacji społecznej i trudno nie zauważyć wzrastającej temperatury sporów. Już tak jest, że w tym gorącym okresie mówią najczęściej ci, którzy chcą być wybrani, oferując przede wszystkim obietnice. Rzadko pytają nas – wyborców, czego my od nich oczekujemy. W wywieraniu wpływu na nas bezwzględnie stosują wszystkie możliwe środki manipulacji, jakie są obecnie znane i sprawdzone. To prawda, że jako wyborcy przemówimy dopiero w dniu wyborów, ale musimy sobie zadać pytanie czy:

- mamy szansę poznania i rzeczywistej oceny kandydatów, czy mamy szansę dokonać wyborów najlepszych z możliwych,
-ndokonamy wyboru zgodnie z własnym interesem i wybierzemy mądrze?

Pytań nasuwa się więcej i trudno na nie jednoznacznie odpowiedzieć, a jaki będzie rezultat naszych wspólnych decyzji, pokaże czas...

Uważam jednak, że jeszcze dziś nie jest zbyt późno, by zastanowić się, jakie zadanie stoi przed nami, wyborcami. Jeden z rozgorączkowanych polityków i obecnie główny kandydat do rządzenia krajem twierdzi, że mamy wybierać „elitę” i zaraz potem dodaje, że ci, na czele których on stoi, to najlepsi kandydaci do takiej „elity”. Nie należy się dziwić, że jego główny konkurent do rządzenia mówi to samo. Który z nich ma rację?

Stara encyklopedyczna definicja mówi, że elita to grupa jednostek, najwyżej umiejscowionych w społeczności, a która wyróżnia się jakimiś cechami uznawanymi za ważne. Dziś ta definicja jest niestety rzadko prezentowana, a nawet martwa. Sprowadza się najczęściej do pojęcia „elita władzy”, która określa ludzi zajmujących najwyższe stanowiska i którzy uczestniczą w podejmowaniu decyzji państwowych. Gdy jednak patrzę i słucham nowych kandydatów do tej „elity”, w pierwszej kolejności dostrzegam ich pełną wiarę we własne racje, ale też nie ukrywaną żądzę władzy i chęć pognębienia konkurenta za wszelką cenę, praktycznie wszystkimi możliwymi sposobami. Gdy słyszę ich recepty na nasze polskie problemy ciśnie mi się na usta sławne powiedzenie, że „tylko głupiec wie wszystko, ma odpowiedź na wszystkie pytania oraz receptę na wszystkie słabości i problemy”.

Jeśli miałbym wskazać cechy, jakimi winni wyróżniać się ludzie, których sam chciałbym widzieć w naszych „elitach władzy”, we władzach kraju, nie miałbym kłopotów. Takimi cechami w mojej ocenie winna być zaawansowana wiedza o problemach społecznych i gospodarczych zweryfikowana doświadczeniem w ich skutecznym rozwiązywaniu, duża wyobraźnia, życiowa mądrość i wrażliwość społeczna, rozumienie świata i jego problemów, a także duża odpowiedzialność za słowa i czyny.

Chciałoby się złośliwie zapytać: dlaczego „oni” ukrywają przed nami to, co winno decydować o naszym wyborze?

Nie ukrywajmy prawdy. Rzeczywista mądrość od zawsze była towarem deficytowym i teza ta dotyczy wszystkich zakątków naszego świata, każdej grupy społecznej. Uwierzmy nieśmiertelnemu Arystotelesowi, który twierdzi, że: mądrość uzależniona jest od trzech czynników: osobowości, wiedzy i samokontroli, a człowiek mądry zdobywa ją wytrwałą pracą praktycznie przez całe życie.

Mądrość rządzących to przewaga, która pozwala na maksymalizację wykorzystania społecznych atutów we wszystkich sytuacjach, ale też wczesne zauważanie kłopotów i zagrożeń, minimalizowanie ich skutków, a nawet uniknięcie ich. Za F. Baconem powiem nawet, że ludzie mądrzy wykorzystują więcej możliwości niż mają szans, oni nie czekają na okazje, oni je stwarzają i wykorzystują.
Pamiętaj, że ilość nie przechodzi w jakość i nawet z dużej (na ogół hałaśliwej) grupy ignorantów nie stworzy się mądrego teamu!

Postawcie więc na ludzi wartościowych, niech nami rządzą mądrzejsi od nas samych. Ale też niech ci mądrzy ludzie prawdziwie służą innym, by sprawy trudne stały się dla nas bardziej zrozumiałe i bardziej proste w realizacji. Byśmy rozumieli w jakim kierunku zmierzamy, jakie cele i jakim sposobem chcemy je osiągnąć.

Może zapytacie dlaczego napisałem taki komentarz, bo przecież i ja i większość z was wie, że wyborcy reagują na marketing polityczny bardziej emocjonalnie, niż racjonalnie. Tak, to prawda, ale może taka refleksja i wam się przyda...
A jeśli okaże się, że wyniki wyborów nie będą takie jak chciałbyś, to nie martw się... ucz się sam. Mądrzy ludzie nieustannie się uczą, głupcy najczęściej nie mają wątpliwości, bo wszystko wiedzą i potrafią, tacy też pozostają do końca swoich dni. To prawda, że niekiedy wygrywają, ale jest to dowód, że świat nie zawsze kieruje się tym, co mądre i racjonalne...

A teraz nieco uwagi poświęćmy naszym baranom.
Co jakiś czas, a mówiąc precyzyjniej o wiele za rzadko mówimy o tych, którym się w życiu nie powiodło. W naszym coraz bardziej liberalnym kraju poświęca się im znacznie mniej uwagi, niż oni oraz ich sprawy na to zasługują. Chcę dziś powiedzieć kilka słów o ludziach biednych i polskiej biedzie w tym gorącym politycznie okresie. Ci ludzie, na których chcę zwrócić uwagę nie mają dużych pieniędzy, nie mają wpływów, mało znaczą, więc nimi mało kto się interesuje. Liczyłem, że nasi politycy zabiegając o wybór, nawet dla przyzwolitości pochylą się nad losem tych, którzy są praktycznie bez szans. Byłem ciekaw, co w progamach wyborczych jest skierowane do niemałej grupy ludzi ubogich oraz ich rodzin. Użyłem słowa „przyzwoitość”, bo niezależnie od opcji politycznej na codzień mało kto się martwi ich losem. Poruszenie w naszych mediach wywołuje bieda w Jugosławii, niedola w Czeczenii, a ostatnio skutki huraganu w Nowym Orleanie. Tak, te sprawy też są ważne, ale mam wrażenie, że o ich prezentacji decyduje istotny atut, bo są one medialne! Natomiast nasza własna bieda jest wstydliwa i smutna, pogarsza nasze na ogół dobre samopoczucie...

Eksperckie rozważania szacują dziś granicę niedostatku na poziomie dochodów poniżej 595 zł dla jednej osoby i 1500 zł dla czteroosobowej rodziny. W rodzinie, w której dochody są na poziomie tej granicznej kwoty, wystarcza na skromne mieszkanie, jedzenie i ubranie, nic nie pozostaje na inne wydatki takie jak na przykład pomoce szkolne dla dzieci. Poniżej tej granicy w Polsce żyło w 2004 roku aż 23% rodzin! Wskaźnik ten na polskiej wsi wynosił 36%, w miastach średniej wielkości 20%, a w dużych miastach ok. 11%. Szkoda, że kolejna grupa polskich polityków nie zdecydowała się na poruszanie tego ważkiego problemu na miarę jego wagi. Szkoda, że media i kandydaci do władzy udają, iż problem sytuacji materialnej 23% ubogich polskich rodzin nie jest na tyle istotny, by poświecić mu więcej uwagi. To co najmniej 23% naszego społeczeństwa! Ty też mój czytelniku nie zapominaj o tym!

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: