Polska: wydarzenia tygodnia 29/2011

Przeczytaj także: Polska: wydarzenia tygodnia 28/2011

• Na 2011 r. w budżecie zapisano 40,2 mld zł deficytu. Po 6 miesiącach wykorzystano 51% planu rocznego (w harmonogramie było przewidziane 80%). Wg ministerstwa finansów oznacza to, że w tym roku budżet może zamknąć się z deficytem na poziomie ok. 30 mld zł.
• Końcowe dni lipca to rekordowe cent złota w Polsce. Kilogramowa sztaba złota kosztowała 153 tys. zł. Na międzynarodowych rynkach cena za uncję złota przekraczała 1.600 USD/uncję. a na europejskim rynku ok. 1300 euro/uncję.
• W swojej wypowiedzi min. Rostowski mówiąc o wejściu Polski do strefy euro uzależnił to w pierwszej kolejności od jej "uzdrowienia". jeszcze bardziej zdecydowanie wypowiedział się Wicepremier i minister finansów Bułgarii Simeon Diankow, który powiedział, że jego kraj "nie zgadza się na przystąpienie do strefy euro w jej obecnym stanie".
• Po dwucyfrowym wzroście produkcji przemysłowej licząc r/r nie pozostało śladu. Gospodarka wyraźnie spowalnia, w maju wzrost wyniósł 7,7%, a w czerwcu wzrost ten spadł do 2%. Jaśniejszym wynikiem w czerwcu jest wzrost w produkcji budowlanej o ok. 17 proc. r/r.
• Według NBP czerwcowa inflacja bazowa (z wyłączeniem cen żywności i energii) wyniosła 2,4 proc. r/r (podobnie jak w maju). Inflacja bazowa po wyłączeniu cen administrowanych wyniosła w czerwcu 4,0 proc. r/r (w maju 4,8 proc.).
• Rosja otworzyła swój rynek na polskie warzywa z dniem 20 lipca. Obecnie oczekujemy na decyzję KE w sprawie polskiego wniosku w sprawie rekompensaty za straty spowodowane zakażeniami bakterią E.coli.
• Wzrasta odsetek firm sygnalizujących zatory płatnicze i spadek płynności finansowej. maleje gotowość zatrudniania nowych pracowników. Analitycy wskazują na następujące przyczyny: niestabilny pieniądz, wysoka inflacja, wysokie ceny surowców w tym ropy, niestabilność na rynkach finansowych i kłopoty zadłużeniowe kilku unijnych krajów.
• Spada popyt na nowe mieszkania i wszystko wskazuje na to, że należy liczyć się z dalszym spadkiem cen.
• Związek zawodowy Solidarność" zakładało w swoich propozycjach, że "minimalne wynagrodzenie będzie rosło niejako z automatu, gdy wzrost gospodarczy przekroczy 3 proc. PKB. Jeśli będzie niższy, wysokość minimalnej pensji będzie ustalać jak dotychczas Komisja Trójstronna. Jeśli negocjacje kończą się fiaskiem, to decydujący głos należy do rządu. Wg W. Pawlaka od przyszłego roku płaca minimalna wzrośnie z obecnych 1386 zł brutto do 1500 zł (wzrost o 8 proc.). Jednak obecnie "S" żąda co najmniej 1596 zł, a docelowo do połowy średniej pensji (dziś byłoby to 1750 zł).
• Bez inwestycji w energetykę w 2020 r. czekają nas niedobory prądu. By skorzystać z ulgowych praw do emisji CO2 i zbudować elektrownie trzeba było zgłosić w 2008 roku plany inwestycyjne. Wówczas do PSE Operatora - spółki zawiadującej sieciami energetycznymi - wpłynęły wnioski o podłączenie do sieci 22 tys. MW nowych mocy. Jednak do dzisiaj plany te zostały znacznie ograniczone. Obecnie okazuje się, że najwięcej nowych projektów energetycznych na obecną dekadę mają: Polska Grupa Energetyczna i Tauron oraz francuski GdF Suez.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

---

FUNDUSZ REZERWY DEMOGRAFICZNEJ czyli JEGO CELE I REALIZACJA

Zapowiedź, że rząd zamierza przekazać 4 mld zł z Funduszu Rezerwy Demograficznej do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych wywołała ostrą krytykę tak w środowisku pracodawców, jak i ze strony związków zawodowych. Uważają oni, że Fundusz powinien być pozostawiony na dalsze, trudniejsze lata (patrząc z punktu widzenia demografii). Zgodnie z wnioskiem resortu pracy te 4 mld zł mają być przeznaczone na uzupełnienie niedoboru w funduszu emerytalnym. Jest to kontrowersyjne rozwiązanie, chociaż może być tłumaczone obecnymi, poważnymi kłopotami budżetu. Minister pracy uzasadnia to koniecznością tak obniżki deficytu jak i zablokowania dalszego wzrostu długu publicznego oraz potrzebą zmniejszenia potrzeb pożyczkowych budżetu...

Fundusz Rezerwy demograficznej rozpoczął swoje działanie od 2002 roku. Jego celem było tworzenie rezerw finansowych z myślą o konieczności uzupełniania w przyszłości niedoborów funduszu emerytalnego wynikających z przyczyn demograficznych (starzenia się społeczeństwa). Ustawowo jest to jedyny fundusz ZUS dysponujący gotówką i inwestujący ją. Powstaje on ze środków, które pozostają w ostatnim dniu każdego roku na rachunku funduszu emerytalnego w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych (FUS). Są one pomniejszone o kwotę niezbędną na zapewnienie wypłat świadczeń przypadających na pierwszy miesiąc kolejnego roku. Środki te są także tworzone z części wpływów z prywatyzacji i z części składki na ubezpieczenie emerytalne odprowadzanej z ZUS do FRD.

W założeniach miał on być przeznaczony do wykorzystywania po 2008 roku, a więc skorzystanie z niego teraz jest zgodne z ustawą. Obecnie rząd stoi przed decyzją uruchomienia po raz drugi środków z FRD (w 2010 roku z FRD przekazano do Funduszu Ubezpieczeń Społecznych 7,5 mld zł). Tym razem przewiduje się przekazanie do FUS 4 mln zł. Przeciwnicy tej decyzji zwracają uwagę na to, że FRD z założenia jest zabezpieczeniem finansowym, które za kilkanaście lat ma umożliwiać złagodzenie problemów emerytalnych starzejącego się, polskiego społeczeństwa, a tego typu decyzja podejmowana obecnie jest krótkowzroczna, bo wówczas, gdy te pieniądze będą rzeczywiście potrzebne, nie będzie ich w wystarczającej ilości. Może to zdestabilizować system emerytalny. Odpowiedź rządu na te zastrzeżenia jest prosta: zmniejszenie potrzeb pożyczkowych budżetu ma korzystny wpływ na naszą pozycję na rynku długów, bo obniżamy podaż naszych papierów skarbowych. W opinii rządu mimo planowanej decyzji, stan konta na FRD na koniec 2011 roku ma wynieść ponad 14 mld zł, czyli o ok. 4 mld zł więcej, niż na koniec 2010 roku...