eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Dama cyfrowa. Wywiad z minister Anną Streżyńską

Dama cyfrowa. Wywiad z minister Anną Streżyńską

2016-02-10 00:20

Przeczytaj także: Gdzie się podziały kompetencje cyfrowe?


Ale Ministerstwo Administracji i Cyfryzacji zamieniło się w Ministerstwo Cyfryzacji. Jest inna struktura. Można…

To niczego nie zmienia. Trwałość stosunku pracy musi być zachowana. Oczywiście, to nie jest tak, że w ogóle nie mogę nic zrobić z pracownikiem, który sabotuje moje polecenia. W ostateczności mogę go zwolnić. Problem jest zawsze z sądami pracy, prawda? Bo jeżeli sąd pracy uznaje, że to zwolnienie było niezasadne…

Chciałem powiedzieć: można zatrudnić nowych ludzi.

Oczywiście, myślę o powołaniu takiego bardzo niewielkiego zespołu – kilku ludzi dosłownie, tworzących zupełnie nowe biuro analiz, które będzie potrafiło wykonywać analizy ad hoc. Jest też bardzo cenna instytucja rządowa, czyli COI, którą przejęliśmy od Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. Działa na zasadzie jednostki budżetowej, ale z uprawnieniem kształtowania cen na warunkach rynkowych. Tam naprawdę jest bardzo dobry zespół. Teraz ich intensywnie wykorzystujemy do audytowania tych projektów, co do których mamy wątpliwości.

Ci ludzie docelowo wejdą w struktury Ministerstwa Cyfryzacji?

Tak. Będą takim naszym ramieniem zbrojnym. Zajmą się standaryzacją, audytami i pomiarem efektywności finansowej projektów.

Tymczasem w każdym cywilizowanym kraju ministerstwo cyfryzacji zalicza się do najbardziej kluczowych resortów.

Rzeczywiście, takie ministerstwo w tym okresie cyfryzacji państwa jest bardzo potrzebne. Ale jak będzie później? Być może, że stanie się gałęzią innego ministerstwa. To wszystko zależy.
Jesteśmy na etapie rozwoju podobnym do Wielkiej Brytanii sprzed kilku lat. Ona też przeszła przez swoje „infoafery” i część dużych projektów im się po prostu rozsypała. Brytyjczycy stwierdzili, że te wszystkie procesy trzeba scentralizować i ktoś musi tym po prostu w sposób dojrzały zacząć zarządzać. Doszli do wniosku, że procesy cyfryzacyjne, jeśli spojrzeć na wszystkie obszary państwa, mają bardzo transformacyjny wpływ na całą gospodarkę, życie społeczne, polityczne i w ogóle na aktywność obywateli. Cyfryzacja zmienia rzeczywistość i daje ludziom zupełnie nowe szanse na rozwój. W Wielkiej Brytanii pełnomocnik rządu do spraw cyfryzacji działa bezpośrednio przy premierze i ma wpływ na innych ministrów.
W Polsce jesteśmy dopiero na początku tej drogi, bo najpierw musimy dokładnie sprawdzić, co zostało zrobione dobrze, a co zmarnowane. Musimy prześwietlić chociażby e-PUAP, system obywatel.gov.pl, który jest jeszcze bardzo skromny, podpis elektroniczny, który niby jest produktem właśnie pierwszej potrzeby, a gołym okiem widać, że nie działa. Mnogość sposobów autoryzacji w polskiej administracji nie jest dobrym rozwiązaniem. NFZ ma swój, ZUS ma swój itd. Obywatel wciąż jest najmniej ważny, ważniejszy jest urzędnik. Tak nie powinno być!


Moim zdaniem Polacy mają radykalnie ograniczony dostęp do informacji publicznej.

Obywatel to mój klient, który powinien otrzymać ode mnie dobry produkt. Obywatel przede wszystkim chce, by go nie bolała głowa, gdy chce załatwić sprawę urzędową przez internet. Chce, by to było proste. Jest już przyzwyczajony, że tak jest w banku. Zrobienie przelewu nie jest tam trudne. Klik i po sprawie. Tymczasem załatwienie czegokolwiek w urzędzie to jakaś droga przez mękę, mimo że teoretycznie państwo się zinformatyzowało. Wydajemy kupę pieniędzy na urzędników i informatyzację chorych procedur, a jak się popatrzy na efekty, to zysk jest zerowy. A co do informacji publicznej, wystarczy spojrzeć na nasz własny portal danepubliczne.gov.pl. Wygląda, jakby rok temu o nim zapomniano, a zbudowano tylko dla świętego spokoju.

Ile polskie państwo wydaje na tę „informatyzację chorych procedur”?

Z naszych badań wynika, że samo utrzymanie tych wszystkich systemów administracyjnych, które już mamy, kosztuje państwo 1 mln dol. dziennie. Na sam e-PUAP, który nie spełnia swej funkcji wydano 150 mln zł, a jego roczne utrzymanie będzie kosztowało 30 mln zł. To są, delikatnie rzecz ujmując, źle zainwestowane pieniądze.

Jak pani zamierza to zmienić?

To bardzo złożony proces. Przede wszystkim zamierzamy połączyć instytuty, które w sumie zajmują się tym samym, czyli informatyzacją, cyfryzacją, sieciami telekomunikacyjnymi, domenami, różnymi pobocznymi zagadnieniami z szeroko pojętego rynku IT. Każdy z nich ma własny budżet, a zadania często się dublują.

Ma pani na myśli na przykład NASK?

Mówimy nie tylko o NASK, bo przyglądamy się także instytucjom, które znajdują się chociażby w domenie ministra rozwoju. Jeżeli państwo ma płacić z różnych środków publicznych kilku instytucjom de facto za to samo, to moim zdaniem jest bez sensu. Dzisiaj państwowej administracji podlegają setki ośrodków badawczych, agencji i instytutów. Osobno funkcjonuje telekomunikacja, osobno informatyzacja, osobno podpis elektroniczny, osobno media… Będę to wszystko spinać i ciąć, by uzyskać oszczędności. Chcę to zrobić jak najszybciej. Zbudujemy jeden silny instytut wspierający administrację cyfryzacji, który będzie mocniej współpracował z zagranicą i lepiej się orientował na rynku polskim.

Ale generalnie mówimy o podmiotach z obszaru cyfryzacji, tak?

Nie tylko. Jest na przykład cała masa instytutów przemysłowych, które powstawały jeszcze w latach 60. i 70. Część z nich trzeba po prostu połączyć lub wykroić fragmenty, które nas interesują, a resztę zostawić właścicielom merytorycznym. To samo dotyczy jednostek, zajmujących się informatyzacją procedur administracyjnych albo usług publicznych, których jest w całej administracji mnóstwo.

oprac. : Wojciech Surmacz / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: