eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaPolska › Tydzień 43/2005 (24-30.10.2005)

Tydzień 43/2005 (24-30.10.2005)

2005-10-29 22:39

Przeczytaj także: Tydzień 42/2005 (17-23.10.2005)

  • Rada Polityki Pieniężnej utrzymała łagodne nastawienie w polityce pieniężnej, lecz nie obniżyła wysokości stóp procentowych. Analitycy przewidują, że w listopadzie stopy procentowe zostaną obniżone o 25 punktów procentowych. W tym roku RPP obniżyła już stopy procentowe z 6,5% do 4,5%.
  • L. Kaczyński zaproponował w 2010 roku referendum w sprawie przyjęcia euro. To zaskakująca informacja, bo Polska wstępując do Unii zobowiązała się do przyjęcia europejskiej waluty i nie zastrzegła sobie tzw. formuły opt-out, jak Wielka Brytania i Dania od których woli zależy przyjęcie unijnej waluty.
  • Analitycy oceniają, że wzrost gospodarczy w III kwartale wyniesie 3,5% r/r, podczas gdy w II kwartale wyniósł on 2,8% r/r. Nie sygnalizują też wzrostu zagrożenia inflacyjnego.
  • Według GUS wrześniowe bezrobocie było na poziomie 17,6% ( we wrześniu 2004 roku było na poziomie 18,9%), a liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła 2,76 mln osób.
  • Zakończono prace przy ostatniej (piątej) tłoczni na rurociągu jamalskim w Zambrowie. Każda z nich kosztowała ok. 100 mln USD. Oznacza to, że spełniono techniczne warunki, by przepustowość rurociągu wzrosła do 33 mld m³ gazu rocznie.
  • Polska przegrała międzynarodowy arbitraż o PZU z Eureko. Konsekwencją werdyktu może być konieczność wypłacenia znaczącego odszkodowania. Skarb państwa przygotowuje zaskarżenie wyroku arbitrażu. Badane są tez możliwości unieważnienia sprzedaży akcji PZU.
  • IbnGR prognozuje wzrost gospodarczy w IV kwartale na poziomie 4,7%, a w całym roku na poziomie 3,3%. Przewiduje też przyszłoroczny wzrost gospodarczy na poziomie 4,5%, a w 2007 roku w wysokości 5%. W ich ocenie tegoroczny wzrost poziomu inwestycji wyniesie 5%.
  • Do tzw. pracy nierejestrowanej, tzn. do pracy "na czarno" przyznaje się w Polsce 1,3 mln osób, czyli 9,6% wszystkich pracujących.
  • W ciągu pierwszych 8 miesięcy 2005 roku wyeksportowaliśmy do Niemiec towary o wartości 12,7 mld euro (28% naszego eksportu), a import z Niemiec wyniósł 12,5 mld euro.
  • Rząd skierował do Trybunału Konstytucyjnego ustawę o górniczych emeryturach w celu zbadania jej zgodności z ustawą zasadniczą.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

O TYM, ŻE ŚWIAT JEST PEŁEN IMITATORÓW, A ZBYT DUŻA WŁADZA ODBIJA SIĘ NEGATYWNIE NA UMYSŁOWOŚCI

W ostatnich latach byłem częstym partnerem tak studentów, jak i menedżerów w ich próbach zrozumienia mechanizmów rządzących światem biznesu, w poszukiwaniu ich własnej drogi do zawodowego sukcesu. Przyznam jednak, że gdy teraz patrzę za siebie dostrzegam słabości w moim dotychczasowym działaniu. Największa z nich polega na tym, że jako partner moich słuchaczy ograniczałem się do pokazywania "technologii" wchodzenia na zawodowy szczyt. Rzadziej, a może nawet zbyt rzadko poruszałem problem CO DALEJ, CZYLI JAK NA TYM SZCZYCIE BYĆ I FUNKCJONOWAĆ, JAK KONTYNUOWAĆ DZIAŁALNOŚĆ BIZNESOWĄ Z SUKCESAMI. Być może takie moje postępowanie wynikało z potrzeb artykułowanych przez moich partnerów, którzy w większości byli na pierwszym etapie tej niełatwej drogi i chcieli jak najszybciej poznać reguły, a potem smak sukcesu. Może sam nie doceniałem tego, jak ważne dla nich może być także opanowanie sztuki postępowania dalej drogą kolejnych sukcesów, ich utrwalania i rozwijania, a także konsumowania ich owoców...

Do takiej refleksji skłoniły mnie obserwacje ostatnich dni, a nawet godzin na polskiej scenie politycznej. Pewna "familia" wygrała wszystko, co było do wygrania i obsadziła wszystkie czołowe pozycje swoimi ludźmi. Stanęła jednak przed problemem: CO DALEJ? Ma teraz poważny problem z zagospodarowaniem osiągniętego, niewątpliwego sukcesu. Z wygranej można się cieszyć w gronie sukcesorów, sukces można nawet fetować, ale jak długo? Dla efektywnego działania trzeba chcieć i umieć przekonać, a także pozyskać innych, a nawt tych, z którymi się wygrało.

Odurzeni znaczącym sukcesem nie zawsze zdajemy sobie sprawę z tego, w jakim stopniu wszyscy jesteśmy wzajemnie od siebie uzależnieni. Nie zawsze jesteśmy świadomi, że w codziennym życiu od swojego otoczenia jesteśmy bardziej uzależnieni, niż nam się wydaje. Sytuacja na polskiej scenie politycznej jest inspirująca dla tego typu rozważań, ale sam problem jest znacznie szerszy, dotyczy nie tylko środowiska ludzi biznesu, dotyczy wszystkich dążących do odniesienia sukcesu. Gdybym pierwszą fazę tego realnego problemu miał w jakiś syntetyczny (chociaż może przerysowany) sposób określić to sformułowałbym go następująco: JAK ODNIEŚĆ ZNACZĄCY SUKCES I NIE DOSTAĆ MAŁPIEGO ROZUMU, NIE ZWARIOWAĆ.

Jeden z niemodnych już dziś filozofów sformułował tezę o związku między ilością i jakością. Dziś mało kto go cytuje (cóż, inna epoka, a ludzie zajęci sobą nie mają zbyt wiele czasu na zajmowanie się filozofią...), jednak stosunkowo często można spotkać się z przestrogą, że ilość nie zawsze przechodzi w jakość, a najczęściej skutkiem rozwoju ilościowego jest na końcu bylejakość. Byłoby korzystnie, gdyby ta przestroga była uwzględniana w mówieniu i działaniu przynajmniej przez tych, którzy pełnią lub będą pełnić funkcje kierownicze na różnych szczeblach drabiny społecznej.

W ostatnich miesiącach mieliśmy do czynienia z prawdziwym festiwalem nie zawsze odpowiedzialnego gadulstwa. Składał się on z dwóch części. Pierwszą z nich było zabieganie wszelkimi środkami o względy społeczeństwa. Mówiono bardzo dużo, obiecywano wszystko i wszystkim. O przeciwniku też mówiono wszystko, a szczególnie to, co mogło mu najskuteczniej zaszkodzić, nie licząc się z późniejszymi konsekwencjami... Druga (obecna) część tego festiwalu, to potwierdzenie tezy (tym razem innego filozofa), że "KAŻDA WŁADZA DEMORALIZUJE, A WŁADZA ABSOLUTNA DEMORALIZUJE W SPOSÓB ABSOLUTNY". Myślę jednak, że autor tej już historycznej tezy nie przewidział, że w Polsce AD 2005 dzieje się to aż tak szybko, bo nazajutrz po wyborach. Niektórzy z naszych rodaków obserwując te wydarzenia oniemieli z zaskoczenia, bo zauważyli w jakim stopniu WŁADZA NEGATYWNIE ODBIJA SIĘ NA UMYSŁOWOŚCI I KULTURZE TYCH, KTÓRZY PO NIĄ SIĘGALI I JĄ ZDOBYLI. Ja też mam własne obserwacje i dodam jeszcze jedno, może mniej popularne powiedzenie: JEŚLI CHCESZ KOMUŚ BARDZO ZASZKODZIĆ POZWÓL MU MÓWIĆ I DZIAŁAĆ, NIE PRZESZKADZAJ MU W TYM, ZASZKODZI SOBIE SAM. Można byłoby to zastosować w przypadku naszej władzy, gdyby nie społeczne koszty takiego eksperymentu...

Ostatnio rozmawiałem z moim przyjacielem (ma sporo wolnego czasu) na temat aktorów i aktorstwa. Postawił on tezę, że dziś mamy coraz słabszych aktorów, zaś sławę i dużą popularność zdobywają oni dzięki TV w miernej jakości serialach. W jego opinii w tygodniu można nawet kilkukrotnie zobaczyć jakiegoś aktora w różnych rolach i serialach co myli się widzom, a jak sądzi, także aktorzy też z tym mają spore problemy. Niepokoi go, że ci serialowi aktorzy nie zrażają się tym, że daleko im do warsztatowej maestrii swoich poprzedników takich jak T. Łomnicki, A. Łapicki czy J. Gajos, że nie wspomnę o jeszcze wcześniejszym pokoleniu mistrzów sceny. Wyjątkiem jest chyba J. Gajos, który po latach solidnej pracy i dzięki posiadanemu talentowi wyzwolił się z roli Janka z nieśmiertelnych „pancernych”. Na koniec mój rozmówca zacytował prasową wypowiedź Lindy-jednego z bardziej znanych aktorów średniego pokolenia, który powiedział, że aktorstwo jest lepszą lub gorszą próbą naśladowania kogoś innego, zwracając uwagę na liczne, udane aktorskie próby udawania intelektualistów, a nawet profesorów uniwersyteckich przez aktorów o nawet mniejszym, niż przeciętnym intelekcie. Ta ostatnia myśl skłoniła mnie do kolejnej zadumy. Codziennie na ekranie pokazywane są gromady imitatorów, którzy bezkarnie udają filozofów, speców od gospodarki, problemów społecznych czy też reformatorów systemu sprawiedliwości. Zastanawia mnie czy to tylko nasza kolejna specjalność, czy tak jest na całym świecie?... A może warto przypomnieć wszystkim naszym rodakom sławną baśń dla dzieci o oszuście, który szył szaty dla króla i dopiero dziecko głośno powiedziało KRÓL JEST NAGI! Czy musimy czekać na polskie dziecko, które zawoła pośród powszechnej ciszy IMITATOR wskazując na kogoś, kto nawet jest zdolnym uczniem uznanego speca od wizerunku i jest ubrany w garnitur w brukselskim domu mody, lecz poza tym niewiele sobą reprezentuje. Warto byłoby nie czekać, aż zabiorą głos polskie dzieci i oczyścić nasze życie z imitatorów. Gospodarka kraju, to zbyt poważna sprawa, by posiadając niezłe umiejętności w socjotechnice i w grach partyjnych, dopiero na najwyższym szczeblu krajowym uczyć się rządzić...

A teraz dla równowagi powróćmy do naszych tradycyjnych baranów, w których towarzystwie można dostrzec jakiś większy sens...

Podczas, gdy my zajmujemy się tym jak rozliczyć przeszłość i po raz kolejny urządzić nasz polski dom, świat pędzi coraz szybciej. Nie zwraca on uwagi na tych co poruszają się wolniej, zgubili drogę lub brakuje im sił. My nie należymy do światowej czołówki i w tym świecie nie liczymy się tak, jak byśmy tego chcieli. Nie warto mieć złudzenia, że inni na nas nie zaczekają i udzielą nam takiej pomocy, byśmy ich szybciej dogonili i z nimi później konkurowali jak równy z równym. Pozycję i szacunek możemy zdobyć mądrą i ciężką pracą, pod kierownictwem światłych przywódców na każdym szczeblu. Niestety, innej drogi we współczesnym świecie nie ma.

Ostatnio w Helsinkach odbyło się forum: STRATEGIA LIZBOŃSKA-ZAMKNĄĆ EUROPEJSKĄ LUKĘ, której organizatorem był Europejski Bank Inwestycyjny. Powiedziano tam jasno, że nie można opierać europejskiej siły gospodarczej jedynie na utrzymaniu poziomu produkcji. Europejska gospodarka musi być oparta na zaawansowanej wiedzy. Dziś możliwościami taniej produkcji standardowej biją nas Indie i Chiny, a nowoczesnością USA i Japonia. I sytuacja ta nie zmieni się, jeśli Stary kontynent nie zmieni sposobu postępowania. W ciągu ostatniej dekady roczne nakłady na badania w USA rosły w tempie 25%, a w Unii tylko 8%. Budżet na lata 2007-2013 będzie trudno zasadniczo zmienić. A czekać do 2013 roku nie można. Jest propozycja, by sięgnąć do funduszy strukturalnych i do funduszy dla wsi. To nowe możliwości ruszenia innowacyjności w unijnych firmach. Spójrzmy na unijną gospodarkę "chłodnym okiem". Prawie 80% unijnego eksportu wykorzystuje co najwyżej średnio zaawansowane technologie, które są łatwe do odtworzenia czy skopiowania, a tylko 20% stosuje technologie zaawansowane. Jeśli do tego dodać, że godzina pracy w Niemczech kosztuje ok. 20 USD, a w Indiach czy Chinach nawet ok. 1 USD, to nie trzeba tego komentować. Dziś 25 krajów unijnych daje 20% globalnej produkcji, a CHINY+iNDIE=19%. Natomiast za 10 lat unijny udział spadnie do 17%, natomiast Indie oraz Chiny zwiększą go do 1/3.

Ważne, byśmy w Polsce nie przespali tego momentu, nie zagadali się. W najbliższym czasie KE chce zmienić zasady udzielania pomocy publicznej dla małych i średnich firm innowacyjnych. Zmiany te mają umożliwić tym firmom łatwiejszy dostęp do unijnych pieniędzy. Szanse mają zyskać nowe firmy związane szczególnie z nowoczesnymi technologiami (tzw. start-upy). Z wypowiedzi przedstawicieli Brukseli można sądzić, że ta polityka wobec firm innowacyjnych będzie kontynuowana i rozszerzana. Będzie też równocześnie zmniejszana pomoc dla firm "starego typu".

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: