eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaŚwiat › Tydzień 1/2009 (29.12.2008-04.01.2009)

Tydzień 1/2009 (29.12.2008-04.01.2009)

2009-01-03 22:55

Przeczytaj także: Tydzień 52/2008 (22-28.12.2008)

  • Zdaniem wielu ekspertów obecne zadłużenie Ameryki zdestabilizuje kursy innych walut względem dolara i zniesie jego prymat jako głównej waluty świata.
  • Coraz większa jest presja na program ratowania amerykańskiej branży samochodowej. Głównym argumentem jest to, że USA nie jest stać na gwałtowny upadek branży zatrudniającej 2 mln ludzi.
  • Po amerykańskiej branży motoryzacyjnej teraz kolejna branża występuje po pomoc publiczną. Producenci stali chcą programu inwestycyjnego wartego 1 bln USD. Według amerykańskiego Instytutu Żelaza i Stali produkcja stali spadła w grudniu 2008 r. do 1 mln ton / tydzień, podczas gdy w sierpniu było to 2,1 mln ton. Cena tony stali spadła w ostatnich miesiącach o połowę.
  • Noblista Johnie Nash, powiedział, że takie finansowe kryzysy jak obecny będą występować rzadziej, jeśli będzie istniał międzynarodowy standard pieniężny, taki jak standard złota, lub konkurencja między światowymi walutami. Wyraził także sceptycyzm co do skuteczności amerykańskiego programu rządowego jako propozycji ratunku.
  • Po pęknięciu bańki w nieruchomościach, a wcześniej w internecie i w surowcach, teraz grozi nam bańka na rynku marek, którą eksperci wyceniają na 4 bln USD (jest to dwukrotnie wyższa kwota niż rynek kredytów hipotecznych w USA). Dziś marka Coca-Coli jest więcej warta niż cały majątek tej firmy (rozlewnie, magazyny, środki transportu). Wg brytyjskiej firmy Brand Finance łączna wartość 250 największych marek świata sięga obecnie 2,197 bln USD i jest to więcej, niż wyniósł zeszłoroczny PKB Francji liczony według parytetu siły nabywczej (PPP).
  • Media przypomniały sobie Roubiniego (doktorat na Harvardzie, współpraca z Jeffreyem Sachsem, profesura na Stern School of Business w Nowym Jorku), który wiosną 2007 roku opublikował swoją prognozę gospodarczą pt. „12 kroków do finansowej katastrofy". Wyszedł w niej z tego, że od 1997 r. ceny domów wzrosły o 90%, bez istotnych powodów, które by to uzasadniały. Twierdził, że mamy do czynienia z bańką spekulacyjną, której pęknięcie oznacza krach na rynku nieruchomości, ogólny kryzys finansowy, gwałtowne spadki na giełdach, brak płynności finansowej i globalną recesję. Wówczas jednak jego poglądy spotkały się z silną krytyką mediów. Rubini nawoływał do radykalnej interwencji państwa dużo wcześniej, niż zaczął o tym mówić noblista Paul Krugman. Skrytykował on też plan Paulsona nazywając go „socjalizmem dla bogatych" i wykazując, że to nie złe hipoteki, tylko brak płynności finansowej stanowią największe zagrożenie dla banków. Roubini prognozuje dziś, że głęboka, globalna recesja spowoduje spadek cen domów o dalsze 15%, indeksów giełdowych o kolejne 25%, skok bezrobocia w USA do 9% (zwykle wynosi 4-5%) i połączenia stagnacji z deflacją, czyli ujemnego wzrostu gospodarczego i równoczesnego spadku cen. Jego zdaniem odbicie nie jest możliwe przed 2010 rokiem i jeśli wystąpi, będzie ono słabe.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

ROK 2009, A WIĘC DO ROBOTY!

Mamy kryzys i nie ma teraz znaczenia, czy jest on największy do stu lat, czy też nie. Najważniejsze jest prawidłowe jego zdiagnozowanie i zastosowanie terapii, która umożliwi jak najszybsze wyjście z dołka i zminimalizuje skutki kryzysu. Dziś można powiedzieć, że pierwszy etap jest realizowany. Jego celem jest zapewnienie integralności systemu bankowego. Pierwszym krokiem w tym zakresie było skompromitowanie i upadek tak zwanego systemu bankowego cienia (czyli takich instytucji jak fundusze hedgingowe, fundusze rynku pieniężnego, itp). Zaczęto też realizować programy naprawcze mające na celu zahamowanie upadku rynków kredytowego i budownictwa mieszkaniowego, o wartości ponad ośmiu bilionów dolarów. Ten proces nie jest jeszcze zakończony, bo według ekspertów wzmocnienie banków i wsparcie rynków kredytowych będzie wymagało w Europie jeszcze nawet 150 mld USD, a w USA ok. 350 mld USD (z programu Paulsona).

Teraz czeka nas etap drugi. Na pewno upadnie szereg firm, bo w obecnej sytuacji bankructwa są nieuniknione. Banki są zajęte porządkowaniem swoich kłopotów (w tym wchłanianiem złych kredytów), jednak ważne jest zapewnienie dopływu kredytów do skutecznie działających firm i dobrych kredytobiorców indywidualnych. Nie mniej ważnym problemem jest restrukturyzacja zadłużenia. Sposobem na to będzie w bardzo wielu przypadkach zamiana długoterminowego zadłużenia na akcje spółki.

Na pewno pojawią się nowe koncepcje pobudzenia gospodarek krajowych. Będą one miały na celu ograniczenie głębokości recesji i strat, a przede wszystkim ograniczenie tempa wzrostu bezrobocia. Na pewno przed takim zadaniem stoi Unia Europejska, bo nowa ekipa Białego Domu już zapowiedziała nowy program pomocowy (ok. 4% PKB), który zrekompensuje znaczną część wycofania się prywatnego sektora z wydatków i pożyczek. W jego wyniku do 2010 roku ma powstać 2,5 miliona nowych miejsc pracy. W tym programie przewiduje się działania na rzecz rozwoju technologii, projektów energetycznych przyjaznych środowisku, a także rozwój odnawialnych źródeł energii oraz działania zmierzające do poprawy sytuacji w służbie zdrowia i systemie edukacyjnym.

Poważnym problemem jest szybko spadająca inflacja i groźba deflacji. Jak wiadomo stagnacja i deflacja pogrążyły na dekadę gospodarkę japońską w marazmie. Groźba deflacji to poważne wyzwanie dla polityki monetarnej. Już teraz amerykańska Rezerwa Federalna zobowiązała się do utrzymania przez „niezbędny czas” bazowych stóp na poziomie 0,0 – 0,25 procent i wiele wskazuje na to, że europejskie stopy procentowe maleją do wartości 0-1 procent, a to spowoduje, że być może inne banki centralne uznają, że one również powinny przyjąć niekonwencjonalne formy polityki monetarnej. Zobaczymy, jakie będą skutki tej polityki.

Wydaje się, że problemem kluczowym stanie się to, co uznaje się za „drożdże biznesu”, a więc optymizm i zaufanie, a na to nie ma prostego sposobu oddziaływania. Mam tu na myśli optymizm przedsiębiorców i konsumentów tak niezbędne, by podjąć ryzyko realizacji nowych projektów. Myślę też o wzroście zaufania, które jest dziś na bardzo niskim poziomie, a dotyczy to szeroko rozumianego zaufania szerokich warstw społecznych wobec instytucji publicznych, banków, a także pracowników wobec firm, w których pracują. Ale to już nieco inny problem, na pewno na inny, dłuższy komentarz...

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: