eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaŚwiatŚwiat: wydarzenia tygodnia 43/2019

Świat: wydarzenia tygodnia 43/2019

2019-10-27 15:14

Przeczytaj także: Świat: wydarzenia tygodnia 42/2019

  • Firma Interbrand opublikowała ranking najlepszych światowych marek. I tym razem okazało się, że w tej grupie dominują firmy technologiczne. Apple, Google i Amazon ponownie znalazły się na szczycie tego rankingu. Na kolejnych pozycjach znalazły się marki Microsoft, CocaCola, Samsung, Toyota, Mercedes... Przy przygotowaniu tego rankingu firma Interbrand bierze pod uwagę trzy czynniki : obecną siłę marki, czyli to jak postrzegana jest na świecie; jaką wartość marka ma dla firmy; jakie plany na przyszłość ma marka. Przygotowując swój werdykt firma oblicza później "ogólny zwrot finansowy dla inwestorów organizacji lub jej zysk ekonomiczny", a także "zdolność marki do kreowania lojalności, a tym samym zrównoważonego popytu i zysku w przyszłości". W komunikacie firma Interbrand zaznacza, że tylko 31 marek, w tym m.in. Disney, Nike czy Gucci, z rankingu z 2000 roku znalazło się wśród 100 najlepszych w tegorocznej edycji, a jedynie Coca-Cola i Microsoft utrzymały przy tym miejsce w pierwszej dziesiątce. Wartość marek z rankingu z 2019 roku to już 2,1 biliona USD.
  • Jesteśmy przyzwyczajeni praktyką współpracy z polskimi bankami i jak wielu zostaliśmy zaskoczonych informacją, że teraz zamiast płacić klientom odsetki od depozytów, szwajcarskie banki coraz częściej każą płacić milionerom za przechowywanie ich gotówki. Taką decyzję podjął właśnie Credit Suisse (to drugi największy bank w Szwajcarii). Poinformował o tym serwis CNN Business. Bank będzie stosować ujemną stopę procentową 0,75 proc. do rachunków z saldem powyżej 2 mln franków szwajcarskich (ok. 2 mln dol.). W przypadku klientów biznesowych posiadających na kontach ponad 10 mln franków (10,1 mln dol.) opłata wzrasta do 0,85 proc. Wg komunikatu bankowego zmiana wchodzi w życie 15 listopada dla klientów korporacyjnych, a 1 stycznia dla osób fizycznych.
  • W ostatnich tygodniach dużo uwagi światowe społeczeństwo poświęca energetyce, źródłom energii i ochronie klimatu. W tych warunkach pojawia się w Polsce wiele wypowiedzi konstruktywnych, ale i krytycznych (dotyczących polityki energetycznej ostatnich lat). Warto mieć świadomość, że szeroka tematyka tego komentarza też stwarza możliwość krytycznych ocen, bo w świecie polityki wewnętrznej jest dużo gadulstwa, przy stosunkowo małej skuteczności finalnej na szczebli rządowym (a mam tu na myśli rozwój energetyki odnawialnej, a w tym energetyki jądrowej). Sporą dyskusję wywołała koncepcja wejścia na polski rynek koncepcji reaktorów jądrowych (reaktorów BWRX). Mówię o firmie Synthos (współwłaścicielem jest Michał Sołowow), która oświadczyła, że jest przygotowana by w oparciu o technologię General Electric Hitachi Nuclear Energy budować bloki energetyczne o mocy 300 MW. W opinii ekspertów ta koncepcja mogłaby być realizowana w okresie najbliższych 10 lat. Uważają oni, że jest to lepsze niż budowanie farm wiatrowych i ogniw fotowoltaicznych, które pracują ze współczynnikami wykorzystania mocy nominalnej odpowiednio 22 proc. (wiatr) i 10 proc. (ogniwa fotowoltaiczne). Te rozwiązania są drogie, a przy tym nie zapewniają stabilnego zasilania. Powyższa informacja nie zmienia ogólnej opinii, że w Polsce oprócz budowy tego typu reaktorów ma sens budowa dużych elektrowni atomowych.
  • Z dużym niepokojem obserwujemy dyskusję nt. sposobu realizacji koncepcji pod nazwą "publiczna chmura obliczeniowa. Przyjęto, że ta idea będzie tworzona pod egidą polskiego rządu, a jej celem ma być przechowywane w niej głównie wrażliwych danych rodzimych firm. Te cenne informacje mają być chronione przed wpadnięciem w niepowołane ręce. Wątpliwości pojawiają się, gdy zorientujemy się, że partnerem strategicznym Operatora Chmury Krajowej, instytucji stworzonej przez związane z państwem - bank PKO BP oraz PFR został amerykański koncern Google. Amerykański gigant technologiczny stworzy u nas centra danych. Krytycy takiego rozwiązania strategicznego zadania przedstawiają swoje zastrzeżenia w następującej formie: klucze do "tylnych drzwi" takiej chmury mają bowiem władze amerykańskie. Wg amerykańskiego prawa (od 2018 roku obowiązuje Cloud Act, czyli ustawa o "legalnym wykorzystaniu danych za granicą) bez potrzeby zawierania bilateralnych porozumień z innymi krajami, może zmusić amerykańskich operatorów chmury do udostępnienia danych klientów. Np. może to być decyzja np. FBI.. Jest oczywistym, że to dotyczy to chmur nie tylko Google'a, ale też Amazona czy Microsoftu itp. Oznacza to że powyższa sprawa dotyczy bezpiecznego przechowywania i przetwarzania wrażliwych danych
  • Google w magazynie "Nature"opublikował0 wyniki zakończonych badań naukowych z których wynika, że realizowanie przez procesor Sycamore w ciągu 200 sekund obliczenia, które (według Google'a) dzięki najpotężniejszemu obecnie superkomputerowi Summit zajęłyby nawet 10 tys. lat... Czekamy na omówienie dotychczasowych rezultatów, co z nich wynika oraz jaki będzie kierunek dalszych prac...
  • W kończącym się tygodniu przedstawiciele Polskiej Agencji Kosmicznej (POLSA) i amerykańskiej Narodowej Agencji Aeronautyki i Przestrzeni Kosmicznej (ang. National Aeronautics and Space Administration, NASA) podpisali porozumienie o regułach współpracy w zakresie eksploracji kosmosu. Tej umowie patronuje minister Jadwiga Emilewicz. Przypominamy, że w ciągu ostatnich 40 lat w różnych międzynarodowych misjach kosmicznych wykorzystywanych było ponad 80 instrumentów zaprojektowanych i skonstruowanych przez polskich naukowców i inżynierów. Warto też nie zapominać, że przez siedem lat członkostwa w Europejskiej Agencji Kosmicznej (ESA) zdynamizowany został rozwój polskiego sektora kosmicznego, w którym działa dziś ponad 350 polskich przedsiębiorstw.
  • Świat poprzez media dowiedział się o tym, że Boeing wiedział o problemach z samolotami 737 Max już w 2016 roku! O sprawie poinformował "The Washington Post". Okazało się, że od 2016 roku komentowali wadliwe i niebezpieczne działanie MCAS – systemu, który ma zapobiegać przeciągnięciu, czyli utracie siły nośnej samolotu. I to wadliwemu działaniu tego systemu przypisuje się dziś przyczynę tych dwóch katastrof w Indonezji i Etiopii – w których razem zginęło 346 osób. Pod znakiem zapytania jest teraz udział w dopuszczeniu do eksploatacji praktyka i procedury certyfikacji amerykańskiego FAA...

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

W kilka dni najstabilniejsze i najlepiej zarządzane państwo Ameryki Łacińskiej pogrążyło się w chaosie...

Wystarczyło ledwie kilka dni, by najstabilniejsze i najlepiej zarządzane państwo Ameryki Łacińskiej pogrążyło się w chaosie. Co się stało w Chile i dlaczego kraj mimo problemów prawdopodobnie szybko upora się z bieżącym dramatem? - pisze Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.

„Spójrzcie na Amerykę Łacińską. Argentyna i Paragwaj są w recesji, Meksyk i Brazylia w stagnacji, Peru oraz Ekwador w głębokim kryzysie politycznym. W tym kontekście Chile wygląda jak oaza, ponieważ mamy stabilną demokrację, gospodarka się rozwija, tworzymy miejsca pracy, rosną wynagrodzenia, a kondycja makroekonomiczna jest zrównoważona”. Jeszcze tydzień temu, kiedy w wywiadzie dla „Financial Times” z ust prezydenta Chile Sebastiana Pinera padły takie stwierdzenia, można było się pod nimi podpisać.

Niestety, dla tego bogatego w surowce andyjskiego kraju, wypowiedziane one zostały w złą godzinę. Dosłownie dwa dni po publikacji wywiadu w „FT”, 19 października Pinera musiał ogłosić stan wyjątkowy w stolicy kraju Santiago ze względu na olbrzymie protesty społeczne, dewastację obiektów użyteczności publicznej czy podpalenia i grabieże sklepów.

W kolejnych dniach dowiedzieliśmy się o kilkunastu ofiarach śmiertelnych tych protestów, a obrazy przedstawiane przez zagraniczne media pokazywały tak dużą skalę zniszczeń, że automatycznie nasuwały się porównania do wydarzeń w Wenezueli czy w Argentynie z przełomu wieku. Co więc spowodowało tak nagłą zmianę sytuacji w tym uporządkowanym i często podawanym jako przykład stabilności kraju?

To nie podwyżka cen biletów metra o 15 gr wywołała zamieszki


W skróconym przekazie medialnym można było usłyszeć, że katalizatorem niezadowolenia Chilijczyków były podwyżki cen biletów metra. Czy jednak możliwe, by wzrost kosztów komunikacji miejskiej o ok. 15 gorszy (30 peso) mógł spowodować tak olbrzymie niepokoje i straty związane ze zniszczeniami samego metra w wysokości 300 mln USD? Oczywiście, że nie.

Kwestie związane z transportem publicznym nawet nie były zapalnikiem dla protestów, a stołeczna młodzież raczej przeskakiwała przez bramki metra dla zgrywu niż ze względu na droższe bilety.

Zdecydowanie bliżej prawdy jest koncepcja, że niezadowolenie tliło się w społeczeństwie miesiącami, a nawet latami. Kilka tygodni temu, jak donosi agencja Bloomberg, doszło do podwyżek cen energii elektrycznej (o ok. 10 proc.). Prezydent Pinera realizował politykę reform i podkreślał, że Chile jest wyjątkowe, gdyż na pewno nie wpadnie w szpony populizmu. Zmiany w systemie emerytalnym (poprzez wzrost składek) czy na rynku pracy (bardziej elastycznym dla pracodawców) połączone z rosnącymi cenami zaczęły negatywnie wpływać na nastroje gorzej sytuowanych obywateli.

Z jednej strony nierówności społeczne i droga edukacja...


Nagły wzrost niezadowolenia społecznego połączony z wizerunkowymi wpadkami prezydenta-miliardera (świętował urodziny syna w luksusowej restauracji, gdy rozpoczęły się zamieszki) doprowadziły do szerokiego kryzysu. Warto zwrócić uwagę, że niezadowolenie części ludności ma również uzasadnienie ekonomiczne.

W Chile podobnie jak w wielu krajach Ameryki Łacińskiej panują silne nierówności społeczne. Według OECD (Organizacja Współpracy i Rozwoju) indeks GNI w Chile znajduje się na poziomie 0,45 i należy do najwyższych w grupie państw należących do Organizacji (w Polsce jest to 0,28 według danych za 2016 r.). Dochody 20 proc. najlepiej zarabiających obywateli Chile są 10-krotnie wyższe niż te dla 20 proc. mających najniższe wynagrodzenia. W Europie te różnice są mniej więcej o połowę mniejsze (dla Polski to 4,4, a dla Niemiec 4,6).

Niezadowolenie młodej części społeczeństwa wynika także z faktu, że bezpośrednie koszty studiów są wysokie. Według danych OECD za 2015 r. wynoszą one w parytecie siły nabywczej (PPP) ok. 10 tys. dolarów. Polak, Niemiec czy Czech musi wydać z własnej kieszeni ok. 3-4 tys. USD PPP, czyli mniej więcej jedną trzecią tej kwoty. Z kolei w kolejnych latach wykształcenie Chilijczyka wyraźnie procentuje (najbardziej wśród wszystkich krajów OECD prócz USA), co dalej pogłębia nierówności społeczne pomiędzy zamożną i gorzej sytuowaną częścią ludności.

...a z drugiej strony dobrze zarządzana gospodarka


Warto natomiast zauważyć, że mimo rozwarstwienia dochodowego Chile na koncie ma wiele sukcesów. Ocena kredytowa kraju wynosi silne „A” i według trzech głównych agencji ratingowych kształtuje się ona o przynajmniej szczebel wyżej niż dla Polski. Niskie ryzyko niewypłacalności to rezultat utrzymującego się od lat na poziomie poniżej 30 proc. PKB długu publicznego (w Polsce to ok. 20 pkt proc. więcej).

Mimo poważnego uzależnienia gospodarki od cen metali przemysłowych i koniunktury zewnętrznej (połowa eksportu to miedź lub jej produkty, tylko trzy kraje – Chiny, USA, Japonia – generują połowę zagranicznego popytu na chilijskie towary) kraj jest względnie stabilny, gdy dochodzi do fluktuacji na rynku surowców. Chile nie ma także problemów z inflacją oraz w opinii np. S&P Global Ratings jest to państwo „silnej demokracji i rządów prawa”.

Ciekawostką może być natomiast fakt, że PKB na mieszkańca w ujęciu nominalnym wynosi dokładnie tyle samo, ile w Polsce – według Fitch Ratings ok. 15,5 tys. USD. W parytecie siły nabywczej jest to natomiast dużo mniej. Dla Polski Fitch szacuje je na niespełna 28 tys. USD, podczas gdy w Chile o ponad 4 tys. USD mniej. Możliwość zakupu przez Polaka większej ilości dóbr oraz usług za te same pieniądze oraz zdecydowanie mniejsze nierówności społeczne sprawiają, że w nad Wisłą standard życia jest jednak wyższy niż w tym kraju Ameryki Łacińskiej.

Chile przezwycięży problemy


Chile prawdopodobnie poradzi sobie z obecnym kryzysem. We wtorek prezydent Pinera, według depesz Reutersa, prosił społeczeństwo o wybaczenie. Obiecał zamrożenie cen energii elektrycznej, podwyższenie emerytur, darmowe leki dla gorzej sytuowanej części społeczeństwa oraz gwarantowane minimalne wynagrodzenie na poziomie 480 dolarów.

To jednak nie ustępstwa ze strony władzy spowodują powrót do stabilizacji. Chile, mimo nierówności społecznych, od lat jest dobrze zarządzanym państwem w niesprzyjającym otoczeniu gospodarczym Ameryki Łacińskiej. Lepsze zaadresowanie programów społecznych i większa dostępność do edukacji mogą tylko wzmocnić tę pozycję, a wtedy obecny kryzys szybko pójdzie w zapomnienie.

Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: