eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaRaporty i prognozy › Demografia Polski: jak doszło do katastrofy i jak złagodzić jej skutki?

Demografia Polski: jak doszło do katastrofy i jak złagodzić jej skutki?

2016-11-25 11:33

Demografia Polski: jak doszło do katastrofy i jak złagodzić jej skutki?

Demografia Polski w fatalnym stanie © Comugnero Silvana - Fotolia

O tym, że demografia Polski nie przedstawia się obiecująco, nie trzeba już chyba przekonywać nikogo. Starzenie się populacji stało się faktem. Jeżeli nie doczekamy się dużego przełomu, a taki scenariusz jest raczej utopią, musimy zdawać sobie sprawę, że katastrofa demograficzna nie jest mrzonką. Zdaniem Związku Przedsiębiorców i Pracodawców mamy minimum kilka narzędzi, które są w stanie zapobiec najgorszemu. Oto rekomendacje przedstawionej w Rzeszowie prezentacji "Jak zapobiec polskiej katastrofie demograficznej? Trzy filary polskiej polityki wobec problemu".

Przeczytaj także: Liczba mieszkańców w Polsce spadnie o 5 proc. do 2040 roku. Jak to wpłynie na rynek nieruchomości?

Demografia Polski, czyli jak bardzo jest źle


Demografia to istotny, jeśli nawet nie najistotniejszy, czynnik warunkujący funkcjonowanie państwa oraz gospodarki. Dzieje się tak ze względu na repartycyjny system emerytalny, który swój sens zachowuje jedynie w sytuacji zastępowalności pokoleń. Jak dużym obciążeniem dla państwa jest utrzymanie systemu emerytalnego, pokazują liczby. Tylko w minionym roku wypłata emerytur pochłonęła przeszło 170 mld złotych. To gigantyczna suma, zważywszy chociażby to, że wszystkie wydatki budżetowe w 2014 roku sięgnęły 312,5 mld złotych.

Jak wygląda obecnie demografia Polski? Odpowiedź "źle" jest eufemizmem. Jest fatalnie. Prognozy wskazują, że do 2050 roku nasza populacja skurczy się o 4 miliony osób, a niemal 1/3 jej część stanowić będą osoby po 65 roku życia. Już teraz zresztą sytuacja jest co najmniej niewesoła - w minionym roku pod względem dzietności zajęliśmy 216. miejsce wśród...224 przebadanych krajów.
Mamy do czynienia z poważnym kryzysem demograficznym - stwierdził prezes ZPP Cezary Kaźmierczak podczas konferencji prasowej - Powinniśmy jak najmocniej skupić się na wybrnięciu z tej sytuacji.

Do tego dochodzą jeszcze poważne kłopoty finansowe Polaków. W 2011 roku w ok. 380 tysiącach gospodarstw domowych z dziećmi, dochód na głowę nie przekraczał 351 złotych. Problem dotyczył zwłaszcza rodzin wielodzietnych.
- Dużo pomógł program 500+, mimo że jest pod pewnymi względami niedoskonały - powiedział Marcin Nowacki, - Mimo to, wciąż bardzo dużo pozostaje do zrobienia, trzeba poprawić jakość usług publicznych dla rodzin, w tym przede wszystkim dostępność żłobków, przedszkoli i opieki pediatrycznej.

- Polska bieda ma twarz dziecka - stwierdził Jakub Bińkowski, Sekretarz Departamentu Badań i Analiz ZPP - Tak wynika z badań, i to jest jeden z głównych powodów niskiego poziomu dzietności w Polsce. Ludzi na dzieci często po prostu nie stać. Mamy nadzieję, że program 500+ poprawi tę sytuację.

Abstrahując bowiem od kwestii finansowych, to właśnie konieczność zgłaszania dziecka do żłobka jeszcze przed jego narodzinami, czy wielogodzinnego oczekiwania w kolejce do lekarza, stanowi poważny kłopot dla wielu rodzin z dziećmi.

Drugim obszarem, w ramach którego państwo powinno podjąć aktywność, jest stworzenie warunków do powrotu dla emigrantów.
Tutaj niespodzianek nie ma - kontynuował prezes ZPP Cezary Kaźmierczak - Podstawowe problemy to zbyt wysokie opodatkowanie dochodów z pracy, ułomny rynek mieszkaniowy, w szczególności w sektorze mieszkań na wynajem, oraz nierówna konkurencja w zakresie dostępu do stanowisk w placówkach publicznych.

Mając wybór między pracą w Polsce, gdzie nawet najniższe dochody obciążane są m.in. wysokimi składkami na ubezpieczenia społeczne, a pracą w Anglii, gdzie niskie wynagrodzenia są opodatkowane bardzo łagodnie, Polacy często zdecydowali się wyemigrować. W tej chwili w państwach europejskich poza Polską przebywa czasowo ok. 2 milionów rodaków. Trzeba skłonić ich do powrotu, tworząc odpowiednie warunki.

Trzecim w końcu problemem jest absorpcja imigrantów. ZPP wielokrotnie publikowało już na ten temat teksty i analizy - do 2050 roku konieczne będzie przyjęcie 5 milionów imigrantów. Dzięki wyjątkowemu układowi gospodarczemu i geopolitycznemu, w tej chwili do Polski chętnie przyjeżdżają pracować m.in. Ukraińcy, Białorusini, czy Wietnamczycy. Ciężko zarabiają pieniądze, łatwo się asymilują i nie stwarzają problemów, warto zatem stworzyć dla nich odpowiednie warunki. Podstawowym postulatem jest legalizacja ich pobytu w Polsce, tak żeby mogli legalnie u nas mieszkać, pracować i płacić podatki. Działaniom legislacyjnym mającym na celu utrudnienie procedury legalnego zatrudniania imigrantów z Ukrainy, czy Białorusi w Polsce, należy się zdecydowanie przeciwstawić.

fot. Comugnero Silvana - Fotolia

Demografia Polski w fatalnym stanie

Do 2050 roku populacja w Polsce spadnie o 4 miliony osób. W ciągu najbliższych 4 lat zabraknie nam 1 miliona pracowników.


Rekomendacje

  • Trzeba jak najszybciej zalegalizować pobyt wszystkich aktualnie przebywających w Polsce Ukraińców, Białorusinów i Wietnamczyków. Procedura ich zatrudniania powinna być maksymalnie uproszczona.
  • Należy wycofać się ze szkodliwego projektu nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy, zakładającego likwidację oświadczeń o zamierzeniu powierzenia pracy cudzoziemcowi. Wprowadzenie tych przepisów w życie spowoduje przejście dużej części pracujących w Polsce obcokrajowców do szarej strefy.
  • Konieczne jest uporządkowanie systemu świadczeń finansowych przysługujących rodzinom. Ich dystrybucją powinna zajmować się jedna instytucja, a same kryteria ich otrzymania powinny być skonstruowane w taki sposób, by pomoc trafiała do najbardziej potrzebujących.
  • Trzeba podnieść jakość usług publicznych dedykowanych rodzinom, w tym przede wszystkim zwiększyć dostępność opieki pediatrycznej i dentystycznej oraz żłobków i przedszkoli. Rodzice nie mogą tkwić w strachu, że ich dziecko nie zostanie przyjęte na wizytę ze względu na zbyt długie kolejki albo że nie dostanie się do żłobka, bo nie ma w nim już wolnych miejsc. Należy skończyć z tą patologią.
  • Klin podatkowy powinien być skrajnie obniżony. Jedną z głównych przyczyn wyjazdu młodych ludzi z Polski jest drastyczne opodatkowanie wynagrodzeń. Zamiast podatku PIT
    i składek na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne powinien być opłacany jednie 25 proc. podatek od funduszu płac. Dodatkowo należy wprowadzić ustawę o małej działalności gospodarczej pozwalającą najmniejszym biznesom na uiszczanie składek na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne w wysokości ok. 22 proc. od przychodu, a nie ryczałtowych
    1100 złotych.
  • Trzeba stworzyć korzystne warunki dla rozwoju rynku mieszkań na wynajem. Niezbędna będzie nowelizacja ustawy o ochronie praw lokatorów, generująca obecnie patologiczne sytuacje, w których wynajmujących pozbawia się prawa do korzystania ze swoich własności.
  • Obowiązkiem moralnym narodu jest stworzenie godnych warunków powrotu do kraju repatriantów. Procedura powinna być jak najprostsza, a repatrianci objęci opieką
    w ojczyźnie.

WYBRANE WNIOSKI RAPORTU


Według prognoz GUS do 2050 roku populacja Polski skurczy się z obecnych ponad 38 milionów do poniżej 34 milionów mieszkańców. Co gorsza, 10,5 proc. z pozostałej wówczas ludności stanowić będą osoby będące w wieku 80 lat i powyżej, a zatem już dawno po przekroczeniu końcowych granic wieku produkcyjnego. Wziąwszy pod uwagę fakt, że w naszym kraju obowiązuje – powszechnie spotykany w państwach europejskich – repartycyjny system emerytalny, którego stabilność zależy głównie od czynników demograficznych, prognozy te zwiastują prawdziwą katastrofę.

W tym kontekście dane dotyczące polskiej sytuacji demograficznej są już nie tylko alarmujące, ale wręcz szokujące. Co prawda istnieje w tym zakresie ogólnoeuropejska tendencja – wg The Economist w 2011 roku spośród 15 zbadanych państw europejskich aż 11 doznało spadku liczby żywych urodzeń - jednak w naszym kraju sytuacja jest wyjątkowo zła. Powtarzane wielokrotnie w mediach stwierdzenia, zgodnie z którymi „Polska wymiera” i jest na „skraju demograficznej przepaści” są, nawet przy wzięciu poprawki na publicystyczną licentia poetica, niestety prawdziwe. A ostatnie dwudziestolecie jest rekordowe.

W roku 2014 urodziło się mniej niż 400 tysięcy dzieci, podczas gdy od roku 1946 do połowy lat 80 XX wieku, nie było żadnego roku, w ciągu którego urodziłoby się mniej niż 600 tysięcy dzieci, a w ciągu dekady 1950 – 1960 rodziło się nawet niemal 800 tysięcy dzieci rocznie . Od 26 lat nie mamy w Polsce zagwarantowanej prostej zastępowalności pokoleń. W 2013 roku na 100 kobiet w wieku rozrodczym przypadało 126 urodzonych dzieci, podczas gdy optymalna wielkość (korzystna dla stabilnego rozwoju demograficznego) to od 210 do 215 urodzonych dzieci przypadających na 100 kobiet w wieku rozrodczym . Zgodnie z szacunkami CIA w 2015 roku współczynnik dzietności w Polsce wyniósł 1,33 dziecka na jedną kobietę w wieku rozrodczym .

Okazuje się, że na tle świata wypadamy fatalnie - na 224 badane w roku 2015 państwa - zajęliśmy 216 miejsce. Co to oznacza? Jedynie osiem zbadanych państw mogło "pochwalić się" niższą dzietnością niż Polska. Można byłoby próbować stawiać tezę, że to tylko jedno badanie, więc wyniki mogą nie być miarodajne. Okazuje się jednak, że inne pomiary potwierdzają zawartą w analizie CIA diagnozę. Według danych Eurostatu w 2014 roku współczynnik dzietności wyniósł w Polsce 1,32 - niższy był jedynie na Cyprze, w Grecji
i Portugalii, czyli ogarniętych kryzysem państwach południowej Europy. Średnia dla Unii Europejskiej to 1,58. Niemcy, o których często mówi się, że starzeją się w zastraszającym tempie , uzyskali wskaźnik 1,47, czyli bardzo niski, ale wciąż znacząco wyższy niż Polska. Tak niska dzietność bezpośrednio przekłada się na malejącą liczbę ludności. Według prognozy GUS, w 2050 roku populacja Polski spadnie poniżej 34 milionów ludzi (w 2015 roku liczba ludności Polski wynosiła ponad 38 milionów ludzi) , z czego aż 30,2 proc. będą stanowiły osoby w wieku 65 lat i więcej, a ok. 10,5 proc. (!) osoby w wieku 80 lat i powyżej (dzisiaj jest ich około 4 proc.) .

Z powyższych danych można wysnuć jeden, oczywisty, wniosek. Polska jak najszybciej potrzebuje dużej ilości narodzin i masowego napływu ludności w wieku produkcyjnym lub przedprodukcyjnym. Mądrze prowadzona polityka prorodzinna, stanowiąca impuls dla zdecydowanie wyższej dzietności, jest oczywistą koniecznością i pozostaje mieć nadzieję, że odpowiednie programy zostaną wdrożone na stałe, by ewentualnie zapobiec podobnym sytuacjom w przyszłości.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że działanie wewnątrz kraju to jedno, ale „dziury”, która powstała w ciągu ostatnich lat nie wypełni nawet nagły wzrost liczby urodzeń. Konieczny jest napływ ludności z zewnątrz. W wymarzonym scenariuszu byłaby to ludność chętnie pracująca oraz łatwo asymilująca się, funkcjonująca w obrębie tożsamego albo bardzo podobnego dziedzictwa kulturowego, wyznająca analogiczny system wartości, posługująca się podobnym pojęciem moralności etc. Jest to szczególnie istotne, ponieważ imigracja taka miałaby – z perspektywy polskiej racji stanu – do spełnienia określoną funkcję. Kumulatywne spełnienie wyżej wymienionych kryteriów byłoby zatem konieczne, by imigracja stała się dla Polski wielką szansą, a nie zagrożeniem.

W końcu konieczne jest przywrócenie Polsce ogromnego potencjału, który utraciliśmy po 2004 roku wraz z emigracją młodych ludzi do państw Europy Zachodniej. Ten bardzo duży zasób energicznych i pomysłowych ludzi aktualnie zasila gospodarki państw rozwiniętych. Dlaczego? Bo ludzie zobaczyli tam szansę na wolne konkurowanie z innymi na rynku pracy, w ramach którego decydujące jest kryterium umiejętności i kwalifikacji, a nie znajomości i lokalnych układów. Innym powodem jest oczywiście system podatkowy, który - w przeciwieństwie do polskiego - nie tłamsi tych najmniej zarabiających. Trzeba jak najszybciej stworzyć w Polsce warunki do szybkiego powrotu młodych ludzi z emigracji.

Niska dzietność i wynikające z tego problemy demograficzne nie tylko wpływają negatywnie na system emerytalny, ale powodują też szereg problemów, m.in. urbanistycznych w poszczególnych regionach kraju i zaburzają rynek pracy, generując niedobory pracowników gotowych do podjęcia pracy zawodowej w ramach określonych profesji . Mając to na uwadze należy uznać problem demografii za szczególnie palący, w zasadzie najistotniejszy do rozwiązania w ciągu najbliższych lat.

III filary demografii

I filar - rozsądna polityka prorodzinna
Jak powinna się kształtować?


Wydaje się, że na ten moment rodzima polityka prorodzinna skupia się na przyznawaniu gospodarstwom domowym z dziećmi świadczeń pieniężnych. Jest to oczywiście cenny i istotny kierunek, szczególnie wziąwszy pod uwagę przytaczane wyżej wyniki badań opinii, zgodnie z którymi to warunki materialne stanowią główną przeszkodę w podejmowaniu decyzji o zwiększeniu liczby potomstwa. Warto jednak zauważyć, że system świadczeń jest aktualnie bardzo chaotyczny (becikowe standardowe, nowe becikowe, 500+, zasiłek macierzyński, dodatki rodzinne itp.). Poszczególne zadania rozproszone są pomiędzy różne instytucje państwa, działające na różnych szczeblach drabinki administracyjnej, co w połączeniu z dyskusyjnymi kryteriami przyznawania świadczeń, powoduje że pomoc często nie trafia do rodzin najbardziej potrzebujących. Zdecydowanie potrzebna jest konsolidacja świadczeń finansowych dla rodzin, przekazanie jednej instytucji zadań z zakresu obsługi ich przepływów i zrekonstruowanie systemu w taki sposób, by premiowane były osoby pracujące.

Jakkolwiek bowiem pozytywnie nie oceniać - w tym akurat przypadku - różnych socjalnych programów państwa, nie wolno jednak doprowadzać do sytuacji, w której najbardziej opłacalnym wyjściem jest niepodejmowanie pracy zarobkowej, mimo posiadania takiej możliwości. Jest to pułapka, w którą wpadła część państw Zachodniej Europy - uczmy się na ich błędach.

Abstrahując od świadczeń finansowych, wydaje się że największa praca jest do wykonania w dziedzinie jakości usług publicznych dedykowanych rodzinom. Mowa tu przede wszystkim o systemie żłobków i przedszkoli dla najmłodszych, opiece zdrowotnej i dentystycznej, ale również o zwyczajnej życzliwości i zmianie podejścia do rodzin wielodzietnych.

Z najnowszych badań wciąż wynika, że Polacy postrzegają rodziny wielodzietne jako margines społeczny czy siedliska patologii . Często mówi się o "odpowiedzialnym rodzicielstwie", czyli takim, w ramach którego rodzice obliczają sobie na ile dzieci ich stać. I owszem, trzeba racjonalnie oceniać swoją sytuację finansową, ale w aktualnej sytuacji demograficznej, odpowiedzialne rodzicielstwo polega również na dostrzeganiu znaczenia decyzji o ilości dzieci dla - jakkolwiek górnolotnie by to nie zabrzmiało - przyszłości państwa. Ta konstatacja jest o tyle istotna, że jak wynika z badań K. Świątek jednym z trzech głównych negatywnych stereotypów dotyczących rodzin wielodzietnych jest utożsamianie wielodzietności z obciążaniem finansowym państwa . Ten pogląd jest nieprawdziwy szczególnie dzisiaj, gdy to właśnie od tego, jak wiele rodzin przyjmie model wielodzietny zależy czy system ubezpieczeń społecznych przetrwa w Polsce w takiej formie, w jakiej go znamy.

Wszystkie wysiłki trzeba zatem skupić na tym, aby ułatwiać Polakom podejmowanie decyzji o potomstwie. Nie zachęcać ich - bo jak wynika z badań, tego robić nie trzeba. Raczej po prostu odejmować problemów, które potrafią aktualnie bardzo ciążyć wszystkim rodzicom. W pierwszej kolejności trzeba drastycznie dofinansować pediatrię.
"Nie można powiedzieć, że finansowanie pediatrii jest słabe. Ono jest bardzo słabe". Prof. Andrzej Radzikowski

Im większa będzie liczba pediatrów przyjmujących małych pacjentów w przychodniach, tym mniejszy problem z kolejkami. Pozostaje oczywiście cała rzesza problemów, m.in. z wyceną procedur medycznych, ale to kłopot całego systemu opieki zdrowotnej
w Polsce. Głównym założeniem zmian powinno być przyjęcie naturalnej optyki - rodzic nie może bać się, że kiedyś przyjdzie mu się tułać z chorym dzieckiem od placówki do placówki, bo nigdzie nie będzie mógł w rozsądnym terminie przyjąć go pediatra.

Podobnie rzecz ma się z przedszkolami i żłobkami. Jakkolwiek reformy systemu kształcenia na poziomie szkół podstawowych, ponadpodstawowych, średnich i dalej są szalenie istotne, o tyle w perspektywie demograficznej najważniejsze jest zapewnienie solidnej bazy placówek, z których rodziny będą mogły skorzystać, nie ustawiając się w kolejce jeszcze przed urodzeniem dziecka. A istnieją już pewne wzorce, z których można korzystać. Według raportu Eurostatu, w Unii Europejskiej jest osiem państw, w których miejsce w żłobku czy przedszkolu jest zagwarantowane . Wydawać by się mogło, że wszystkie z nich to bogate państwa Starej Unii, jednak tak nie jest. Jednym z tych ośmiu państw jest Estonia, w której popyt na miejsca w placówkach edukacji przedszkolnej jest o zaledwie 5 proc. wyższy niż ich podaż.

Reasumując – poza podejmowanymi już działaniami z zakresu bezpośredniego materialnego wspierania rodzin – należy rozpocząć realizację szeroko zakrojonego programu poprawy jakości usług publicznych dedykowanych rodzinom. Być może należałoby rozważyć również wzbogacenie, w oparciu o istniejącą już formułę oferty wynikającej z Karty Dużej Rodziny, przede wszystkim w zakresie zniżek na podręczniki szkolne czy posiłki w szkołach.

II filar - stworzenie warunków dla powrotu emigrantów

Co należy zrobić, żeby młodzi chcieli wrócić?


Pierwszym krokiem powinno być zdecydowanie zmniejszenie klina podatkowego. Zgodnie z klasykami myśli ekonomicznej bogactwo bierze się z pracy, stąd też państwo szczególnie dużą wagę powinno przykładać do tego, by ta praca była możliwie najmniej obciążona podatkami i składkami. Związek Przedsiębiorców i Pracodawców zaproponował w swoim raporcie pt. "Ustawa Dzierżawskiego. Nowy ład podatkowy" kompleksowy pomysł na zmianę systemu podatkowego, z tym właśnie podstawowym założeniem.

W ramach zaproponowanego systemu, podatek dochodowy od osób fizycznych oraz składki na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne zostałyby zastąpione jednym, prostym, powszechnym podatkiem od funduszu płac o stawce 25 proc. Pozwoliłoby to na realny wzrost wynagrodzeń netto, przy zachowaniu tych samych obciążeń po stronie pracodawców. W ten sposób klin podatkowy zostałby w istotny sposób obniżony, dzięki czemu większa część kosztu zatrudnienia pozostawałaby w kieszeniach pracowników, co oczywiście napędzałoby wewnętrzny popyt i koniunkturę - można podejrzewać, że znaczna część uzyskanych kwot, byłaby od razu przeznaczana na konsumpcję, szczególnie w gospodarstwach mniej zamożnych. Ubytki w budżecie zrekompensowałaby jednolita stawka VAT.

Ponadto należy zaproponować rozsądne rozwiązanie dla najmniejszych działalności gospodarczej. Trzeba wysunąć zatem postulat stworzenia odrębnej regulacji obejmującej najmniejsze biznesy, pozwalającej na zmniejszenie obciążeń z tytułu składek na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenie zdrowotne. Działalności gospodarcze osób fizycznych, których przychody nie przekraczają w skali miesiąca pięciu tysięcy złotych powinny być oskładkowane ryczałtową stawką w okolicach 22 proc. Taka danina powinna zawierać w sobie składki na obowiązkowe ubezpieczenia społeczne i ubezpieczenia zdrowotne. W rezultacie przy dwóch tysiącach złotych przychodu (sytuacja możliwa w przypadku np. maleńkiego zakładu krawieckiego na wschodzie kraju), osoba prowadząca działalność, zamiast oddawać ponad 50 proc. przychodu na ZUS, oddawałaby 22 proc. Oznacza to ponad dwukrotny spadek obciążeń z tego tytułu.

Trzeba znowelizować i urealnić ustawę o ochronie praw lokatorów - właściciel musi mieć prawo szybkiego pozbycia się z mieszkania lokatora, który zajmuje je bezprawnie, w sposób naganny uchybiając swoim obowiązkom. Państwo powinno stwarzać jak najlepsze warunki do rozwoju rynku mieszkań na wynajem, ponieważ szczególnie dla młodych ludzi to taka forma zamieszkiwania jest najbardziej atrakcyjna. Legalne wynajmowanie mieszkań powinno być zatem jak najbardziej promowane i wspierane. W rozwiniętych społeczeństwach zachodnich wynajmowanie lokali jest o wiele bardziej popularne niż u nas - ten model czeka nas tak czy inaczej, m.in. ze względu na konieczność coraz większej mobilności. Trzeba być zawczasu przygotowanym na zmiany zamiast potem, następczo
i w pośpiechu dostosowywać do nich regulacje prawne. Stąd też niezbędne jest podjęcie zdecydowanych zmian legislacyjnych - oczywiście po uprzednim przeprowadzeniu szerokich konsultacji z najbardziej zainteresowanymi grupami.

Ostatecznie należy walczyć z wszelkimi formami nepotyzmu w przypadku stanowisk w placówkach publicznych. Dostęp do wysokich stanowisk powinien być wolny i równy dla wszystkich, tak aby decydującym kryterium były kwalifikacje i umiejętności, a nie umiejętne usadowienie się w określonym układzie towarzysko-politycznym. Nic tak nie rodzi frustracji, jak widok o wiele mniej uzdolnionej osoby pełniącej poważną funkcję wyłącznie ze względu na szerokie znajomości. Jest to jeden z głównych bodźców motywujących młodych ludzi do opuszczenia ojczyzny. Należy z tym walczyć.

III filar - mądra absorpcja imigrantów z Białorusi, Ukrainy i Wietnamu

Jak zrobić to z głową?


W świetle przedstawionych powyżej faktów i danych odpowiedź na tak postawione pytanie wydaje się być względnie prosta. Udało się już ustalić, że Polska potrzebuje dużej ilości imigrantów, skłonnych do pracy i łatwo się asymilujących. Los chciał, że wskutek splotu różnych okoliczności, mamy aktualnie możliwość przyjęcia do kraju właśnie takich ludzi, obywateli Ukrainy. Warto również pamiętać o osiedlających się i zarabiających w Polsce Białorusinach i Wietnamczykach, w odniesieniu do których można postawić te same tezy i rekomendacje.

Kluczowe zalecenie jest banalne - trzeba jak najszybciej zalegalizować pobyt wszystkich aktualnie przebywających na terytorium Polski Ukraińców, Białorusinów i Wietnamczyków. Tylko taki krok pozwoli na zbudowanie silnej i względnie trwałej bazy ludności przybyłej do naszego kraju i w nim pracującej. Jeśli chodzi o dalsze fale imigrantów z ww. państw, procedura powinna być możliwie prosta i przejrzysta. Świetnym rozwiązaniem jest konstrukcja oświadczenia o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi, która pozwala w bardzo łatwy i niesformalizowany nadmiernie sposób zatrudnić legalnie Ukraińca.

Niestety kierunek działań podejmowany przez polskiego prawodawcę jest w tej chwili wprost przeciwny. Wraz z projektem ustawy o zmianie ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy oraz niektórych innych ustaw, z dnia 21 października 2016 roku, zaproponowano nowelizację Rozporządzenia Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 21 kwietnia 2015 roku w sprawie przypadków, w których powierzenie wykonywania pracy cudzoziemcowi na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jest dopuszczalne bez konieczności uzyskania zezwolenia na pracę, poprzez uchylenie przepisu par. 1 pkt 20. Oznacza to zlikwidowanie możliwości powierzania pracy cudzoziemcom pochodzącym z określonej grupy państw (w tym Ukrainy) na podstawie oświadczenia. Jest to posunięcie funkcjonalnie powiązane z treścią nowelizacji ustawy o promocji zatrudnienia i instytucjach rynku pracy.

Pod płaszczykiem implementacji prawa unijnego zaproponowane przepisy wprowadzają do porządku prawnego konstrukcję krótkoterminowego zezwolenia na pracę. Ma ona w założeniu zastępować wymienioną wyżej możliwość składania oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcowi. Stanowi to znaczne skomplikowanie tej – jak do tej pory, co wskazano wcześniej - prostej i często wykorzystywanej procedury. Projekt zakłada wprowadzenie szeregu warunków niezbędnych do spełnienia przy wnioskowaniu o uzyskanie zezwolenia na pracę krótkoterminową cudzoziemców – możliwość taką uzyskają jedynie podmioty, które prowadzą gospodarstwo rolne lub działalność gospodarczą przez minimum 12 miesięcy lub – jeśli okres ten jest krótszy – zatrudniają w momencie złożenia wniosku co najmniej jednego pracownika przez okres co najmniej trzech miesięcy. Wprowadzenie szeregu restrykcji zdecydowanie może ograniczyć liczbę Ukraińców podejmujących w Polsce legalną pracę, jednak wydaje się, że nie wpłynie znacząco na ograniczenie częstotliwości nadużyć – ci, którzy nie uzyskają zezwolenia na pracę krótkoterminową, jeśli będą do tego zmuszeni, po prostu zaczną pracować nielegalnie.

Likwidacja procedury oświadczeniowej stanowi poważny krok w tył w dziedzinie polityki imigracyjnej. Rezygnacja z prostego i nieobciążonego biurokratyczną nadbudową rozwiązania, w świetle szacunków Narodowej Rady Ludnościowej, wydaje się być nieodpowiedzialna. Należy podejmować działania wręcz odwrotne - tak jak wspomniano na początku podrozdziału.

Przeczytaj także

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: