eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Roman Karkosik - człowiek z cienia

Roman Karkosik - człowiek z cienia

2015-01-02 12:38

Roman Karkosik - człowiek z cienia

Giełdowy okręt flagowy Romana Karkosika to spółka Krezus NFI © singkham - Fotolia.com

Jeśli wielkie pieniądze lubią ciszę, to Roman Karkosik potwierdza regułę. Giełdowy miliarder słynie z tego, że unika kamer, rautów i jest małomówny.

Przeczytaj także: Doradztwo inwestycyjne w biurze maklerskim

Giełdowy okręt flagowy Romana Karkosika – spółka Krezus NFI jest jak XIX-wieczny kliper herbaciany: gotowy płynąć w każdym kierunku świata i wyładowany najróżniejszymi towarami, wszystko po to, by zarabiać. Krezus NFI z jednej strony zajmuje się prowadzeniem kawiarni Costa Coffee, pilotuje sieć salonów jubilerskich Eliza w Kujawsko-Pomorskiem, ale z drugiej prowadzi poszukiwania złota i boksytów w Gwinei oraz inwestuje w wydobycie niklu w Indonezji. Krezus rozbudził tym apetyty inwestorów do tego stopnia, że swego czasu jego kapitalizacja sięgała nawet 1 mld zł. Czy to oznacza, że Romanowi Karkosikowi już za ciasna zrobiła się forma lokalnego biznesmena z Kujaw i chce przejść do tej samej ligi, co Jan Kulczyk, który na salonach międzynarodowych czuje się jak w domu i należy do elity robiącej lukratywne interesy na surowcach?

Miliardy z „katapulty”


Biznesowe prapoczątki Romana Karkosika to koniec lat 70., mały bar w podtoruńskiej wsi Czernikowo, który prowadził jako niespełna trzydziestolatek. Pierwszą większą firmą – niepozorna firma Karo, producent kabli, istniejąca zresztą do dziś. Pierwsze większe pieniądze zarobił organizując sieć skupów i odzysku metali kolorowych na przełomie lat 80. i 90. Potrzebował miedzi do produkcji, a ten surowiec ówczesny monopolista KGHM sprzedawał z oporami, więc Karkosik sam zaczął odzyskiwać metal, płacąc w skupie gotówką dostawcom. Pierwsze duże pieniądze zarobił skupując w 1994 r. akcje Banku Śląskiego, bo uznał rodzący się rynek kapitałowy za żyłę złota. Pierwsza giełdowa „katapulta” przenosząca Karkosika ze świata milionerów do wąskiego kręgu miliarderów, czyli kupowanie i późniejsze operacje spółkami na skraju upadłości, to inwestycja w Garbarnię Brzeg.

Bo Karkosik swojego majątku (szacowanego na 2,5 mld zł) dorobił się głównie na ślepej, graniczącej z naiwnością, wierze rzesz giełdowych spekulantów i drobnych inwestorów, że cokolwiek Karkosik kupi, jak Midas zamieni w krociowy biznes, że wystarczy podpiąć kapitalik pod to, co robi guru, by zrobił się z tego kapitał. Nieistotne, czy „katapultą” jest garbarnia czy gorzelnia… Rzeczywiście, wyniki kolejnych strzałów Karkosika z „katapulty” były imponujące. Jeszcze w 2005 r. po pierwszych dwóch kwartałach Garbarnia Brzeg miała 3,5 mln zł strat i 3 mln zł przychodów. Po roku 20 mln zł zysku. W niespełna trzy lata wartość rynkowa Garbarni Brzeg wzrosła z 4 mln do 2,5 mld zł. Tylko w 2006 r. jej wycena zwiększyła się 50-krotnie. Do tego spółka bez trudu ściągnęła od inwestorów 90 mln zł z nowych emisji akcji. To wystarczyło, by w pełni zasłużyła na swoją nową nazwę – Alchemia.

fot. singkham - Fotolia.com

Giełdowy okręt flagowy Romana Karkosika to spółka Krezus NFI

Krezus NFI z jednej strony zajmuje się prowadzeniem kawiarni Costa Coffee, pilotuje sieć salonów jubilerskich Eliza w Kujawsko-Pomorskiem, ale z drugiej prowadzi poszukiwania złota i boksytów w Gwinei oraz inwestuje w wydobycie niklu w Indonezji.


Większość firm, w które inwestował Karkosik były to zazwyczaj niedofinansowane i zacofane technologicznie po okresie PRL fabryki przemysłu ciężkiego (np. wrocławski Hutmen), których często najcenniejszym aktywem były posiadane tereny. Bo nie o tworzenie imperium produkcji Karkosikowi chodziło. W 2006 r. Roman Karkosik przekazał Alchemii majątek Huty Batory za zaledwie milion złotych. Przepis na zarobek był w tym przypadku zaskakująco prosty. Wystarczy, że spółka emituje nowe akcje, sprzedając je nie według wartości rynkowej, lecz nominalnej. Jeżeli firma, której walory na giełdzie kosztują np. 30 zł, ogłasza, że sprzeda nowe po 1 zł z prawem poboru, wzrost jej kursu na giełdzie napędza się sam. Inwestorzy, którzy chcą mieć prawo do objęcia nowych akcji, muszą najpierw nabyć stare. Ich cena rośnie, zwłaszcza jeśli płynność jest ograniczona, gdyż do kupienia jest niewiele papierów. Im bardziej rośnie cena „starych” akcji, tym więcej warte jest prawo poboru nowych papierów. Do gry włączają się więc kolejni gracze. Istne perpetuum mobile, które dało Karkosikowi miejsce w dziesiątce najbogatszych Polaków.

Gra w „krzyżówki”


Jednak instytucjonalni inwestorzy finansowi ze względu na powiązania krzyżowe spółek Karkosika (jedna spółka kupuje akcje drugiej) w tamtych latach raczej unikali kupowania akcji jego spółek. Dlaczego? Garbarnię Brzeg i Skotan przejął od NFI w 2000 r. Mirosław Karkosik, brat znanego inwestora, który też próbował swoich sił na giełdzie. Garbarnia Brzeg miała 20 proc. akcji Skotanu, a Skotan 50 proc. akcji Garbarni. Do tego jeszcze obydwie spółki, które nie cierpiały raczej na nadmiar gotówki – realizowały kilkumilionowe inwestycje w akcje Boryszewa i Huty Oława, należące już do… Romana Karkosika. Dzięki powiązaniom krzyżowym kontrolował on kilka spółek, choć angażował w te przedsięwzięcia znacznie mniej pieniędzy niż musiałby, gdyby te więzi nie istniały. Karkosik sprzedał np. część akcji Garbarni Skotanowi, kiedy ten ogłosił wezwanie do sprzedaży akcji brzeskiej spółki, oferując przy tym cenę o kilkadziesiąt procent wyższą od rynkowej. Były to jednak transakcje rzędu kilkudziesięciu milionów złotych.

Jak Karkosik zaczął obracać setkami milionów złotych? Taką możliwość dała mu inwestycja w akcje producenta płynu do chłodnic Borygo z Sochaczewa – Boryszew SA. Spółka zadebiutowała przy kursie akcji po 74 gr, które potem bardzo dużo straciły. Gdy kosztowały 15-20 gr, Roman Karkosik wraz z żoną Grażyną zaczęli bez rozgłosu skupować „śmieciowe” papiery. Na wiadomość, że Boryszew ma nowego inwestora, który ciągle dokupuje akcje, kurs poszybował.

Po pięciu latach każda akcja kupiona za 18 gr była warta 187 zł, czyli tysiąckrotnie więcej i to jest rekord w historii GPW.
To Boryszew uczynił Karkosika miliarderem. Potem „katapulta” stała się „katapultą do kwadratu”, bo pozwoliła w 2005 r. przejąć od skarbu państwa kontrolę nad m.in. dawną potężną centralą handlu metalami, giełdową spółką Impexmetal oraz Hutą Aluminium Konin. Impexmetal kupił właśnie Boryszew…

Potentat stali i chemii


Roman Karkosik, gdy sytuacja temu sprzyjała, nie pogardził też inwestowaniem w podstawową działalność kupowanych przez siebie spółek. Z różnym skutkiem. Z powodu wysokich kosztów produkcji zamknął Hutę Szopienice oraz Hutę Aluminium Konin. Podobnie było z toruńską Elaną produkująca włókna do pasów samochodowych.

 

1 2

następna

oprac. : Jacek Stelmachowski / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: