eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Perła w kokonie

Perła w kokonie

2014-11-05 12:52


Pognębić kapitalistę


Zaledwie kilka dni po wkroczeniu do Warszawy Armii Czerwonej – 23 stycznia 1945 r. – pełnomocnik Resortu Gospodarki Narodowej i Finansów, podlegający Polskiemu Komitetowi Wyzwolenia Narodowego wystosował urzędowe pismo: „Powierza ob. Henrykowi Witaczkowi, zamieszkałemu w Żółwinie, powiat Błonie, obowiązki tymczasowego kierownika, dyrektora w CDSJ w Milanówku. Obowiązkiem jego jest zabezpieczenie majątku przedsiębiorstwa (…) natomiast sprzedaż i odstąpienie surowców, półfabrykatów i produkcji oraz wszelkich ruchomości może się odbyć tylko za zgodą Wydziału Przemysłu w Grodzisku”.

Henryk Witaczek nie spodziewał się tak szybko tej decyzji , ale jego siostra Stanisława, kierowana intuicją, wiedziała, że to nastąpi szybko – wspomina tym w swoich pamiętnikach córka Henryka, Beata Nehring, z domu Witaczek. Niecałe trzy miesiące później – 13 kwietnia 1945 r. – CDSJ w Milanówku przeszła pod tymczasowy zarząd komisaryczny, a twórca polskiego przemysłu jedwabiu naturalnego z właściciela stał jedynie kierującym tą placówką, a i to w zakresie wyznaczonym przez nową władzę. Jak napisano dalej w oficjalnym piśmie: „Nominacja wygasa po wyznaczeniu przez odpowiednie władze normalnego zarządu tymczasowego”.

Mimo przeciwności nie tylko ze strony władz, rodzeństwo Witaczków, jak Feniks z popiołu, zaczęło swoje dzieło na nowo. W ulotce o CDSJ Stanisława Witaczek napisała wtedy: „Wyzwolenie zastało wszystkie działy produkcji i maszyny Stacji Jedwabniczej z rozkazu okupanta rozmontowane i przygotowane do wywozu do Niemiec. Minęły miesiące zanim wyremontowano i skompletowano maszyny i urządzenia. Podjęto na nowo prace doświadczalne, propagandę jedwabnictwa i prace szkoleniowe. Założono Liceum Jedwabnicze z internatem… Obecnie CDSJ i jej założyciele dążą do wznowienia dawnych zasad produkcji, których dewizą była jakość.”

Niezwykła pomysłowość i energia rodzeństwa spowodowały, że polskie jedwabnictwo miało szansę na ponowny podbój Europy. W tym czasie CDSJ przejęła zamek w Otmuchowie na Śląsku, ratując go przed rabunkiem i dewastacją. Witaczkowie zorganizowali na terenie wokół zamku szkółki uprawy morwy oraz Technikum Jedwabnicze dla sierot wojennych. Ale ludowa władza miała inne plany.

We wrześniu 1946 r. zmieniono schemat organizacyjny całego przedsiębiorstwa, dostosowując go do zbiurokratyzowanych, sztywnych norm radzieckich – wprowadzono ścisłą kontrolę, także nad działaniami dyrektora Witaczka, którego zmuszono do uruchomienia produkcji tkanin ze sztucznego włókna.

Nie trzeba było długo czekać. Komunistyczne władze postanowiły w najbardziej dotkliwy sposób zniszczyć dorobek „kapitalistów” Witaczków. W 1947 r. nakazano zmianę nazwy CDSJ w Milanówku na Państwowe Centralne Zakłady Jedwabiu Naturalnego „Milanówek”, mimo że formalnie upaństwowienie jeszcze nie nastąpiło. Nakazano również likwidację sklepów firmowych. Niecały rok później, 10 marca 1948 r., PCZJN „Milanówek” zostały przejęte na własność państwa („Monitor Polski” z 26.06.1948 r.). Zresztą w tym wydaniu „Monitora” „Milanówek” znalazł się w doborowym towarzystwie, obok takich firm, jak m.in.: Cegielski-Poznań, Portland-Cement ,,Szczakowa”, Widzewska Manufaktura-Łódź.
Także tym roku Stanisława Witaczkówna dostała odmowę otrzymania paszportu, a tym samym wyjazdu do Francji na I Congres International de la Soie w Lyonie. Cztery miesiące później – 30 września 1948 r. – odwołano Henryka Witaczka ze stanowiska dyrektora. Zaproponowano mu stanowisko dyrektora Instytutu Doświadczalnego Jedwabiu Naturalnego – na miejsce jego siostry Stanisławy. Był to taktyczny manewr komunistycznych władz. 20 października tego roku Henryk Witaczek otrzymał lakoniczne pismo: „Na polecenie Ministra Przemysłu i Handlu Centralny Związek Przemysłu Włókienniczego zwalnia obywatela z dotychczasowego stanowiska”.

Założyciel i ojciec wielkiego sukcesu zakładu jedwabiu naturalnego został zmuszony do opuszczenia firmy, dla której pracował całe życie. Ale komunistyczne władze nie zadowoliły się tylko pozbawieniem go własności i stanowiska – 22 października 1951 r. Henryk Witaczek został skazany na 10 lat więzienia. Spędził prawie trzy lata w cieszącej się złą sławą Gęsiówce (Centralne Więzienie Warszawa II Gęsiówka), z którego wyszedł w 1953 r. wyniku amnestii. Nie wrócił już do jedwabnictwa, ale nie mógł żyć bezczynnie. Zamieszkał w folwarku, w małej wsi Wyprys pod Mszczonowem. Gospodarował tam z wielkim zapałem. Zreperował turbinę, dzięki której miał własne źródło prądu, założył winnicę, uprawiał owoce i jarzyny, które przywoził na targ do Grodziska. Rewelacją na owe czasy była jego plantacja papryki, niestety, w latach 50. XX wieku prawie nieznanej i niedocenianej. Pozostały tylko fotografie koszy pełnych dużych, dorodnych strąków.

Stanisława Witaczkówna zmarła 19 stycznia 1965 r. Henryk zmarł nagle, w wyniku upadku na oblodzonej ulicy 11 stycznia 1978 r. Oboje są pochowani w grobie rodzinnym na Powązkach w Warszawie.

oprac. : Małgorzata Dygas / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: