G Data: zagrożenia internetowe 2010
2009-12-20 00:42
Przeczytaj także: Mniej ataków hakerskich na polskie firmy. Nanocore zdetronizował Emotet
Koniec roku 2009, to czas podsumowań oraz prognozowania tego, co może nas spotkać na rynku bezpieczeństwa internetowego w nadchodzącym roku. Jak wskazują analitycy, nadal problemem będzie phishing, ataki driver – by – dowloads, a także rosnąca liczba malware w sieci.„Narzędzia te na stałe weszły do kanonu metod, jakie najczęściej stosują cyberprzestępcy – niewykluczone, że w najbliższym czasie pojawią się ich modyfikacje, ale nie sądzę, by tego typu działania - skądinąd nadal bardzo skuteczne – zostały porzucone przez cyberprzestępców”- powiedział Tomasz Zamarlik. W związku z tym warto przygotować się na to, co w ciągu najbliższych miesięcy może nas zaskoczyć.
Społeczności na celowniku
Jak wskazują prognozy, najprawdopodobniej zwiększy się liczba ataków na sieci społecznościowe. Z dużym prawdopodobieństwem będą to działania przebiegające w analogiczny sposób, jak miało to miejsce w przypadku ataku przy użyciu robaka Koobface, znanego dobrze użytkownikom Facebooka oraz Twittera.
Cyberprzestępcom udało się wtedy zainfekować ponad 3 miliony komputerów, co w przestępczym półświatku jest prawdziwym sukcesem. Właśnie dlatego, Internauci posiadający swoje profile na portalach społecznościowych staną się główną ofiarą spodziewanych w 2010 roku ataków wirusowych. Jest to tym bardziej prawdopodobne, iż robak, którego pierwsza wersja zaistniała w sieci w 2008 roku, zaskoczył użytkowników Internetu swoją zmodyfikowaną wersją w ubiegłym półroczu.
„Koobface to problem mediów społecznościowych – wykorzystując ich potencjał jest on w stanie rozprzestrzenić się w wielomilionowym gronie Internautów. Robak wygląda niewinnie - odsyła do zainfekowanych linków, żądając przy tym zainstalowania nowszej wersji Flash playera. Bazuje więc na tym, co Internautom wydaje się naturalne i całkowicie bezpieczne” komentuje Tomasz Zamarlik.
Sygnały zbliżającego się zagrożenia są nam równie dobrze znane z polskiego rynku. „Wybryki” hakerów, których celem padały portale takie jak Wykop, JoeMonster, czy serwisy uczelnianie, staną się codziennością. Zachęcają do tego znane hakerom luki w aplikacjach serwisów społecznościowych, które można wykorzystać w celu dystrybucji złośliwego oprogramowania.
E-bankowość w rękach cyberprzestępców
Na nie mniejsze zagrożenia narażeni są użytkownicy wirtualnej bankowości. Fala ataków podobnych do tych, wykonywanych w Stanach Zjednoczonych za pomocą Trojana o nazwie Zeus, któremu udało się zainfekować 4 miliony komputerów w samym tylko 2009 roku, zapewne już niedługo wejdzie również na polski rynek. Rozprzestrzenianie się wirusa odbywa się za pomocą dwóch podstawowych typów ataku – phishingu oraz drive-by-downloads. Choć w ostatnim czasie media niemal non - stop rozpisują się na temat tego typu zagrożeń, to jednak wielu Internautów nadal skłonnych jest twierdzić, że tego typu zjawiska to problem wyłącznie zagranicznych rynków. Tymczasem oszustwa związane z sektorem e-bankowości stają się dziś coraz bardziej popularne również w Polsce. Tendencję tę potwierdzają również analizy socjologiczne. Jak wynika z badań opinii publicznej przeprowadzonej przez TNS OBOP, tylko co dziesiąty Polak nie obawia się o stan swoich pieniędzy powierzonych wirtualnym bankom, niemniej jednak blisko 1/3 z nas lokuje w ten sposób swoje fundusze.
oprac. : Katarzyna Sikorska / eGospodarka.pl
Przeczytaj także
-
AgentTesla najpopularniejszym typem szkodliwego oprogramowania w IV 2023
-
Trojan bankowy Emotet znowu atakuje
-
Zagrożenia w sieci: spokój mąci nie tylko phishing
-
CERT Orange Polska: 2020 rok pod znakiem phishingu
-
Wciąż czekamy na zmierzch Qbota
-
Złośliwe oprogramowanie Qakbot unieszkodliwione, ale na radość za wcześnie?
-
Cyberataki: prorosyjscy haktywiści uderzają w Polskę
-
Guloader najczęściej wykrywanym złośliwym programem w Polsce
-
Trojan Qbot to nr 1 na świecie, a w Polsce - Emotet