eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaPolska › Tydzień 18/2007 (30.04-06.05.2007)

Tydzień 18/2007 (30.04-06.05.2007)

2007-05-06 22:22

Przeczytaj także: Tydzień 17/2007 (23-29.04.2007)

  • Po weryfikacji deficyt budżetowy naszego kraju okazał się wyższy niż planowało MF i wyniósł 3,9% PKB.
  • W marcu inflacja wyniosła 2,5 % r/r oraz 0,5% m/m. W kwietniu była na poziomie 2,3% r/r i 0,5% m/m.
  • Rok 2006 okazał się rekordowy dla eksportu polskiej żywności, bo wyniósł on ponad 8,5 mld euro (przy nadwyżce rzędu 2,1 mld euro). Największymi odbiorcami naszej żywności są obecnie: Niemcy, Czechy, Wielka Brytania , Holandia, Włochy i Rosja.
  • Według ocen MF w polskie papiery skarbowe inwestorzy zagraniczni na koniec I kwartału br. mieli zainwestowane ponad 78 mld zł.
  • Według nowego, rządowego projektu ustawy o emeryturach pomostowych koszty wypłat emerytur pomostowych w latach 2008-2033 wyniosą ponad 20 mld zł.
  • Przychody brutto z prywatyzacji za pierwsze cztery miesiące 2007 r. wyniosły ok. 634 mln zł (ok. 21,1% rocznego planu).
  • Według IMS Health wartość rynku farmaceutycznego w ostatnich 12 miesiącach wzrosła do 15,2 mld zł (o 5,4%), a w I kwartale br wyniosła 4,2 mld zł (wzrost o 9,2%). Na rynku szpitalnym w I kwartale zanotowano wzrost zakupów środków farmaceutycznych o 10,6% r/r.
  • Węgiel, ropa i gaz to w 99% podstawa naszej energetyki (na świecie średnio jest to 80 %, natomiast pozostałe 20% to źródła energii odnawialnej i energetyka jądrowa). Węgla w Polsce wystarczy nam na około 90 lat. Dziś naszym głównym surowcem energetycznym jest węgiel i jeszcze długo nim będzie. Spalany węgiel jest jednak największym źródłem emisji dwutlenku węgla, stąd naszym problemem jest rozwój bardziej wydajnych technologii przerobu węgla tzw. czystych technologii. Powstała ciekawa koncepcja, która łączy wysokotemperaturowy reaktor jądrowy (tzw. HTR) z elektrownią węglową co umożliwia jej wydajniejszą pracę, a równocześnie zmniejsza zanieczyszczenie środowiska gazami. Pierwsza tego typu elektrownia mogłaby powstać w ciągu 10 lat.

Komentarz do wydarzeń gospodarczych

Szara strefa to bardzo realny problem gospodarczy w każdym kraju. Eksperci oceniają ją jako działalność gospodarczą nierejestrowaną. Urzędy statystyczne uważają, że jest to działalność mająca na celu uniknięcie płacenia podatków, składek na ubezpieczenia społeczne oraz wymogu rejestracji do celów statystycznych. Obejmuje ona generalnie działania o charakterze przestępczym w stosunku do obowiązującego prawa, a wśród nich są też działania kryminalne np. handel narkotykami. W powszechnym mniemaniu szara strefa to najczęściej praca na czarno, czy też ukrywanie przez firmy części dochodów w celu uniknięcia płacenia podatków. Jednak chcemy tego, czy nie, to obiektywnie rzecz biorąc należy do szarej strefy zaliczyć także powszechne w naszym społeczeństwie usługi sąsiedzkie (remonty i budowy systemem gospodarczym, pomoc w pracach polowych itp.).

Sposób definiowania szarej strefy powoduje, że różne są jej szacunki i mówi się, że w Polsce stanowi ona od 13 do 30% PKB. Problem nie polega tylko na definicji szarej strefy, bo trudność sprawia także jej zmierzenie. Jest ona nieoficjalna, uczestniczący w niej ukrywają swój udział i jej rozmiary. W badaniach tego zjawiska stosowane są metody pośrednie, z zasady obarczone sporym marginesem błędu. To, czym możemy się interesować, to tendencje zmian wielkości szarej strefy. I w tym zakresie możemy mówić o zmianach we właściwym kierunku. Mierzone według tej samej metodologii rozmiary tego zjawiska wskazują, że od 1999 do 2006 roku szara strefa uległa zmniejszeniu(poza 2001 rokiem).

W ocenie ekspertów skuteczność wpływu na wielkość szarej strefy przez działania administracyjne (kontrole i kary) ma swoje granice. Przestrzegają oni przed stosowaniem metod zbyt radykalnych, zachęcają raczej do uruchamiania mechanizmów ekonomicznych. Uważają, że skutecznym sposobem może być obniżenie obciążeń kosztów pracy, przez obniżkę podatku dochodowego od osób fizycznych oraz zmniejszenie składek na ubezpieczenia. Jako koronny przykład wskazują, że jeśli pracodawca chce wypłacić pracownikowi na rękę 800 zł wynagrodzenia, to de facto musi ponieść koszty w wysokości 1400 zł, a wypłacenie "na czarno" 1000 zł jest rozwiązaniem, które przynosi korzyść obu stronom.

Teraz zajmijmy się kilkoma tematami:

1. Może nie do końca mam rację, ale odnoszę wrażenie, że nasz rząd zbyt wiele obiecuje. Szereg obietnic i zobowiązań w stosunku do kolejnych grup zawodowych i społecznych prezentowanych "na gorąco" stwarza wrażenie, że realizowany jest przede wszystkim cel polityczny i jeśli nie jest nim chęć zwiększenia poparcia elektoratu, to przynajmniej jest nim jego utrzymanie. W mojej ocenie właśnie to góruje dziś nad zimną kalkulacją skutków obietnic w dłuższym horyzoncie czasowym, z uwzględnieniem możliwości chudych lat, bo przecież koniunktura gospodarcza nie trwa wiecznie. To wcale nie oznacza, że nie ma w Polsce problemów i potrzeb, które trzeba rozwiązać lub zaspokoić. Są i to nawet duże. Jednak wszystkie takie decyzje muszą być solidnie przemyślane, musi być sensowna sekwencja ich realizacji i muszą być znane ich dalekosiężne skutki. Nie posądzam głównych graczy na polskiej scenie politycznej o wyznawanie tego znanego, starego i złośliwego powiedzenia, że "jak się dobrze coś obieca, to nawet obietnicy nie trzeba dotrzymać". Przyglądnijmy się jednak kilku szczegółom:
  • zaproponowano obniżkę obciążeń: od połowy 2007 roku o 3 pkt. procentowe obniżą się płacone przez nas składki na ubezpieczenie rentowe. W pół roku później obniżone zostaną obniżone opłaty na ZUS (my będziemy płacili o mniej o 2 punkty procentowe i o 2 punkty procentowe będą mniej płacili pracodawcy na ubezpieczenia rentowe). W skali roku jest to 20 mld zł.
  • za 1,5 roku zamiast podatków od dochodów osobistych na poziomie 19%, 30% i 40% będziemy płacić 18 i 32%. W skali roku to kolejne 10 mld zł.
  • do tego należy dodać dotychczasowe koszty i planowane rozwiązania w ramach polityki prorodzinnej.

A gdzie jeszcze takie problemy jak służba zdrowia i edukacja z koniecznością poważnych, obiecanych już regulacji dotychczasowych płac, czy też obiecana likwidacja podatku od dochodów kapitałowych (chodzi tu o podatki od inwestycji na giełdzie i od oszczędności w bankach), gdzie jest zapowiedziana dalsza obniżka składek na ZUS? Jeśli do tego dodać terminowe inwestycje związane z organizacją Euro 2012, to wątpliwości nasze wzrastają, bo przecież jeszcze mamy na głowie konieczność spełnienia wymagań traktatu z Maastricht, a będzie trudno uporać się z nadmiernym dziś deficytem budżetowym (w roku ubiegłym był na poziomie 3,9% PKB i niewielkie są szanse, by w tym roku był on mniejszy. A przecież światowa sytuacja nie jest stabilna i należy to wziąć pod uwagę zachowując niezbędną ostrożność.

2. Nie sprawdziły się przewidywania MF, że deficyt finansów publicznych w 2006 roku będzie na poziomie 3,4% PKB. Po podliczeniu deficytu samorządów (wyniósł 3 mld zł co stanowi ok. 3% PKB) deficyt finansów publicznych na koniec 2006 roku był na poziomie 3,9% PKB. Także wątpliwe jest obniżenie poziomu deficytu o 0,5 punktu procentowego w 2007 roku, jak to wymaga od nas Komisja Europejska. Eksperci (w tym uznany ekspert w tym zakresie - prof. Wernik) szacują tegoroczny deficyt także na poziomie 3,9% PKB. W jego prognozie nawet najlepszy wariant rozwoju sytuacji gospodarczej nie pozwoli uzyskać deficytu na planowanym poziomie 3,5% PKB. Podobny pogląd prezentuje Ryszard Petru - główny ekonomista Banku BPH. W tych prognozach jest też obawa o konsekwencje, bo jeśli nie uda się nam do 2010 roku obniżyć deficytu poniżej 3% PKB, to Bruksela może nam ograniczyć poziom dotacji, a także będziemy mieli kłopot z odliczeniem sobie części kosztów reformy emerytalnej – a w 2007 roku będzie to 12 mld zł.

3. Jednym z głównych problemów w kampanii ostatnich wyborów parlamentarnych było rozwinięcie budowy mieszkań, które rządzący obecnie ujęli w "plan budowy trzech milionów mieszkań", który został wzbogacony hasłem "rodzina na swoim". Kluczem do realizacji tego celu miały być preferencyjne kredyty na tańsze mieszkania. By skorzystać ze stworzonych przez rząd warunków (np. uzyskać korzystny kredyt) trzeba było kupić mieszkanie, którego metr kwadratowy miał być w cenie niższej niż ustalona dla danego regionu. Na dzień dzisiejszy koncepcja ta jest fikcją, bo ustalony poziom cen nie uwzględnia obecnych cen rynkowych, program jest więc całkowicie martwy. Obecne ceny będące podstawą do ubiegania się o taki kredyt są bowiem wyznaczane na podstawie kosztów budowy tak przez deweloperów jak i osoby budujące domy tzw. metodą gospodarczą. Te ceny wynoszą np. we Wrocławiu – 2890 zł/m², a w Warszawie 4877 zł/m². W opinii ekspertów ceny rynkowe są co najmniej dwa razy wyższe. Na ironię zakrawa fakt, że w PKO BP - w jednym z dwóch banków, które udzielają takich korzystnych kredytów w całym kraju skorzystało z tych możliwości 217 osób.

oprac. : Magdalena Kolka / Global Economy Global Economy

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: