eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościGospodarkaRaporty i prognozy › Jak przyszłość rynku pracy widzą agencje zatrudnienia?

Jak przyszłość rynku pracy widzą agencje zatrudnienia?

2020-04-30 10:34

Jak przyszłość rynku pracy widzą agencje zatrudnienia?

Praca w czasach COVID-19 © fot. mat. prasowe

Pandemia COVID-19 dotyka wszystkie dziedziny życia i gospodarki, nie omijając rynku pracy i - co za tym idzie - agencji zatrudnienia. Te ostatnie sygnalizują wyraźne spadki zamówień, co ma oczywiście związek z mniejszym zapotrzebowaniem na pracowników wśród firm będących ich klientami. Wszyscy z niecierpliwością wyczekują 4 maja, czyli następnego etapu odmrożenia gospodarki. Ciągle jednak nie brakuje przeszkód, wśród których ankietowani wymieniają m.in. obowiązkową kwarantanną na granicach oraz niepewność związaną ze zmianami w prawie oraz funkcjonowaniem tarczy antykryzysowej.

Przeczytaj także: Wykształcenie wyższe opłaca się wszystkim

Stowarzyszenie Agencji Zatrudnienia (SAZ) postanowiło przyjrzeć się, jak jego firmy członkowskie radzą sobie z obecną sytuacją i jak zapatrują się na najbliższą przyszłość. Przeprowadzona w tym celu analiza pokazała, że blisko 6 na 10 z respondentów odczuło „w znacznym stopniu” skutki pandemii, wskazując jednocześnie, że taka skala kryzysu okazała się biznesowym szokiem.

O ile powyższe opinie agencji zatrudnienia nie są w zasadzie żadnym zaskoczeniem, o tyle już nieco bardziej zdumiewający może być fakt, że przeszło 80% badanych spodziewa się pokryzysowych zmian w branży, z czego 59% myśli, że będą one pozytywne.

Rekrutacyjne roszady


Właściciele i szefowie agencji rekrutacyjnych zrzeszonych w SAZ wskazują na marzec – pierwszy miesiąc kwarantanny, jako zdecydowanie najtrudniejszy. Wszystkie agencje odczuły spadki zatrudnienia, z czego w ponad połowie przekroczyły one 20%. W kwietniu połowa agencji zatrudnienia odnotowała zmniejszenie liczby pracowników powyżej 20% a druga połowa – od 10 do 20%. Tylko 19% agencji ma nadzieję, że w maju liczba zatrudnionych wzrośnie o ok 10%, aż połowa ocenia, że rynek pracy zanotuje w tym okresie kolejny około 10-procentowy spadek. Pozostałe 31% uważa, że sytuacja ustabilizuje się i nie będzie zmian ani w jedną ani w drugą stronę.
– Sytuacja szczególnie dynamicznie zmieniała się w pierwszych dwóch tygodniach lock down-u. Jednego dnia otrzymywaliśmy informację, że u jakiegoś klienta stanęła linia produkcyjna i pracę traci 200 osób, a następnego dnia ktoś inny informował, że potrzebuje tych ludzi – mówi Iwona Szmitkowska, prezes SAZ i prezes agencji Work Service SA. – Nowe miejsca pracy nie zawsze pojawiają się w tym samym miejscu, w którym inne są zamykane. A więc, chociaż uwalniają się duże zasoby polskich pracowników, problem jest często ich mobilność, dużo mniejsza niż np. pracowników z Ukrainy.

Agencje zatrudnienia muszą reagować na te zmiany z dnia na dzień i - gdzie tylko to możliwe - „dopasować” uwolnione miejsca pracy do pracowników, którzy właśnie stracili zatrudnienie. Sprawy nie ułatwiał chaos przepisów, które dramatycznie, najczęściej także z dnia na dzień, zmieniały „zasady gry”.
– W pierwszym etapie kwarantanny nowe przepisy często wchodziły w życie w nocy, co rodziło ogromną niepewność i dezinformację, która trwa w zasadzie do dziś. Kiedy nie wiadomo, jak zachowa się państwo ciężko cokolwiek zaplanować. Przykładem może być tarcza antykryzysowa. Wiemy, że środki z jej puli są ograniczone, więc obowiązuje zasada „kto pierwszy ten lepszy” – mówi Maciej Kopaczyński, wiceprezes SAZ i prezes Laxo Group. – Wciąż dużą zagadką jest to, jak ostatecznie wyglądać będzie odciążenie w daninach, które mamy składać państwu, nie wiemy, jakie będą i czy będą kolejne etapy pomocy, a więc czy musimy zwalniać ludzi, czy jednak uda nam się utrzymać zatrudnienie.

Elastyczność znów w cenie


Sytuacja w poszczególnych agencjach zatrudnienia jest bezpośrednim odzwierciedleniem sytuacji w branżach, dla których wykonują one zlecenia. Przed najtrudniejszymi wyzwaniami stanęły więc agencje zatrudnienia dostarczające pracowników do automotive (gdzie redukcje zamówień pracowników sięgnęły nawet 80%), handlu, restauracji, firm eventowych, czy meblarskich. Na brak zamówień nie narzekają te, które działają dla sieci spożywczych, firm kurierskich czy producentów i dystrybutorów wyrobów farmaceutycznych i medycznych.
– Od swoich początków skupiamy się przede wszystkim na branży spożywczej i logistycznej, więc śmiem uważać, że ucierpieliśmy najmniej, jak tylko mogliśmy. Obecnie skupiamy się na problemach branży rolniczej, która będzie borykała się z dużym niedoborem pracowników. Jesteśmy w kontakcie z kilkunastoma urzędami miast i gmin, w których pojawiają się zapytania od gospodarstw rolnych. Identyczna sytuacja jest na Zachodzie, gdzie Niemcy lub Duńczycy usilnie szukają pomocy, a w połowie maja rusza przecież sezon zbioru owoców – mówi Jakub Goliszewski, prezes zarządu FOLGA SA.

Dodaje, że choć marzec i kwiecień były miesiącami redukcji, to wśród klientów już zauważalna jest nadzieja, na poprawę i wejście w „nową normalność” po kwarantannie już w maju.

– Mamy pierwsze pozytywne sygnały, np. że branża automotive na Węgrzech powoli rusza, co jest wskaźnikiem wychodzenia z recesji – mówi Goliszewski.

Z ankiety SAZ wynika, że około 20% agencji zatrudnienia w trakcie kryzysu udało się wejść we współpracę z branżami, z którymi dotychczas nie współpracowały, a które w czasie kwarantanny zwiększyły zapotrzebowanie na pracowników.

W czasie niepewności i ciągłej zmiany na usta pracodawców wróciło słowo „elastyczność”. Ponad połowa agencji zatrudnienia uważa, że spowoduje to na rynku zatrudnienia „zmianę na lepsze”.
– Praca tymczasowa już jest postrzegana jako dobra alternatywa, a czasem panaceum dla poranionych kryzysem firmy, które szykują się na trudny restart. Wiele z nich obawiając się kosztów i stałych zobowiązań będzie teraz planowało działania w krótkim horyzoncie: tygodnia, miesiąca, maksymalnie kwartału. Będą więc częściej wybierać elastyczne formy zatrudnienia, gdzie mimo nieco droższej usłudze rekrutacyjnej można m.in. szybciej i łatwiej zawieszać lub wychodzić ze współpracy z pracownikami, niż ma to miejsce przy stałych umowach o pracę – mówi Cezary Maciołek, wiceprezes Grupy Progress.

Jego zdaniem odmrażanie gospodarki będzie w pierwszej kolejności dotyczyło rynku wewnętrznego. – Trzeba zadbać o zagospodarowanie pracowników w kraju i zabezpieczenie tych, którzy stracili pracę – mówi Maciołek. Jego zdaniem po kryzysie spowodowanym pandemią Polacy chcąc nie chcąc wrócą do zawodów, których w ostatnich pięciu latach nie chcieli już wykonywać, jak przetwórstwo mięsne, rybne czy też rolno-spożywcze.
– Zdecydowanie pozytywnym skutkiem, który mam nadzieję pojawi się po kwarantannie, będzie to, że wrócimy do tradycyjnego szacunku dla pracy i będziemy pracę po prostu traktować poważniej – mówi Michał Podulski, wiceprezes SAZ. – Nie mam oczywiście na myśli powrotu do brutalnego „rynku pracodawcy”, bo polscy pracodawcy też w ostatnich latach bardzo się „ucywilizowali”.

Nowe granice nowej normalności


Kryzys koronawirusowy już bardzo mocno wpłynął na międzynarodową wymianę pracowników. Ogromne kłopoty mają małe regionalne firmy, które bazowały wyłącznie na pracownikach z Ukrainy. Fakt, że Ukraińcy, którzy już przebywają w Polsce otrzymali prezent w postaci automatycznego przedłużenia wiz pracowniczych jest dla niech niewielkim pocieszeniem. Dwutygodniowa kwarantanna na granicach ma też dramatyczne konsekwencje dla około 64 tys. Polaków pracujących w Niemczech czy Czechach. Wielu z nich staje przed trudnym wyborem między rezygnacją z zarobków, a pozostaniem z rodziną. Z wyliczeń SAZ wynika, że z tytułu przychodów, już stracili oni w sumie ponad 200 mln zł.

Osobny temat, to sytuacja polskich opiekunek osób starszych, które pracują na Zachodzie i jako personel około medyczny mogą po spełnieniu określonych warunków przekraczać granice bez obowiązku odbycia kwarantanny. Ale i tutaj sytuacja się skomplikowała.

fot. mat. prasowe

Praca w czasach COVID-19

Kryzys koronawirusowy już bardzo mocno wpłynął na międzynarodową wymianę pracowników


– Wielu Niemców na czas kwarantanny zrezygnowała z usług opiekunek i samodzielnie zaopiekowała się swoimi rodzicami. Ale też wiele opiekunek, które traktowały tę pracę jako dodatkowe źródło dochodu, zrezygnowało teraz z wyjazdów – mówi Maciej Kopaczyński. – Z drugiej Niemcy zostali niemal całkowicie odcięci od nielegalnie pracujących tam opiekunek z Ukrainy, więc na dziś te dwa trendy się równoważą – dodaje.

Członkowie SAZ mają podzielone zdanie odnośnie wpływu kryzysu na szarą strefę, zarówno w Polsce, jak i na Zachodzie. Brak możliwości skorzystania z rządowego wsparcia i brak zagwarantowanej opieki zdrowotnej powoduje, że nielegalne agencje tracą zarówno płynność finansową, jak i chętnych do pracy. Jednak zaciskanie pasa po kryzysie może spowodować, że działające „na czarno” firmy szybko wrócą do gry, bo będą tańsze. Chyba, że państwo, również szukające pieniędzy zdecyduje się na zagęszczenie sita kontroli tego typu działalności.

oprac. : eGospodarka.pl eGospodarka.pl

Więcej na ten temat: agencje zatrudnienia, rynek pracy

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: