eGospodarka.pl
eGospodarka.pl poleca

eGospodarka.plWiadomościPublikacje › Frankowicze z wszystkich banków, łączcie się?

Frankowicze z wszystkich banków, łączcie się?

2015-03-11 12:15

Frankowicze z wszystkich banków, łączcie się?

Frankowicze składają masowo pozwy © maticsandra - Fotolia.com

Zbiorowa walka klientów mających zaciągnięte kredyty walutowe z bankami może trwać latami i nie przynieść efektów. Mimo to w całym kraju tysiące zdesperowanych frankowiczów decydują się dołączać do pozwów. Tylko prawnicy zacierają ręce.

Przeczytaj także: Frankowicze w opałach. Rata kredytu rośnie do blisko 2000 zł

137 mld zł – ta kwota robi wrażenie. Jak wynika z danych Biura Informacji Kredytowej, tyle warte są czynne kredyty mieszkaniowe we frankach (dane z listopada 2014 r.). Gdzieś w tej kwocie kryje się kredyt pana Dariusza i jego żony, zaciągnięty w 2008 r. Pan Dariusz opisując swoją sytuację, celowo posługuje się kwotami wyrażanymi we frankach, uciekając dzięki temu od świadomości, ile dziś wart jest jego kredyt mieszkaniowy w przeliczeniu na złotówki – w chwili podpisania umowy było to 240 tys. franków (ponad 500 tys. zł), w lipcu 2013 r. było to już ponad 250 tys., a dziś… Dziś pan Dariusz nawet już nie ma odwagi policzyć.

Miłe złego początki


Zaczęło się niewinnie. Piramida potrzeb Maslowa w pełnym wydaniu: zaspokojenie podstawowych potrzeb, rodzina, spokój, dom, szczęście i idące za tym poczucie bezpieczeństwa. Względność teorii polega na tym, że dając się nabrać na dobrą wolę i domniemanie respektowania prawa oraz reguł sztuki i etyki finansowej banku, pan Dariusz z żoną utopili swoje życie w długach. Przy okazji także życie swoich dzieci i rodziców, bo ich także bank wciągnął w spiralę zadłużenia kredytowego, a mówiąc precyzyjnie – odpowiedzialności za powstałe zadłużenie.

– Umowę kredytu hipotecznego podpisaliśmy w 2008 r. Podczas analizy wniosku okazało się, że moja żona widnieje w rejestrze BIK, choć zadłużenie było już dawno spłacone. Ale dłużnik według doradcy kredytowego banku Getin widnieje w rejestrze BIK do pięciu lat. Jak się okazało moje żonie brakowało dwóch lat do wykreślenia z rejestru. By Getin udzielił nam kredytu, według doradcy mieliśmy dwa wyjścia. Pierwsze, by kredyt podpisać razem z moimi rodzicami. Doradca dzwonił do moich rodziców z propozycja podpisania umowy, ale oczywiście się nie zgodzili, bo nie chcieli na starość podejmować zobowiązań. Drugim pomysłem, jaki zaproponował, było zapewnienie na okres dwóch lat do momentu wykreślenia mojej żony z rejestru BIK dodatkowego zabezpieczenia w postaci mieszkania moich rodziców. Na ten warunek rodzice przystali. Podpisali umowę i odesłali ją listownie, w przeświadczeniu, że zabezpieczają nasz kredyt tylko na dwa lata. My podpisaliśmy naszą umowę, uznając za oczywiste, że za dwa lata będziemy mogli to dodatkowe zabezpieczenie wykasować – opowiada kredytobiorca z Warszawy.

Trwali w kredycie, nie wadząc nikomu, ciesząc się szczęściem i spłacając równe raty po 375,68 franków (około 1130 zł), aż nadszedł jak złodziej ten dzień, od którego ich życie zmieniło się w koszmar. – Po roku od podpisania umowy, w 2009 r. zadzwonił do nas ten sam doradca, który sprzedawał nam kredyt, z propozycją podpisania aneksu do umowy – wspomina pan Dariusz.

fot. maticsandra - Fotolia.com

Frankowicze składają masowo pozwy

Zbiorowa walka klientów mających zaciągnięte kredyty walutowe z bankami może trwać latami i nie przynieść efektów. Mimo to w całym kraju tysiące zdesperowanych frankowiczów decydują się dołączać do pozwów.


Kuszenie w promocji


Z jego relacji wynika, że pracownik poinformował ich, że bank podpisał korzystną umowę z NBP i w rezultacie ma promocyjną ofertę, ale tylko określona grupa klientów może z niej skorzystać. Promocja ta miała polegać na tym, że bank przez okres dwóch lat obniży ratę kredytu o połowę. Z informacji, które uzyskali od doradcy wynikało, że jedyny koszt, jaki poniosą, to prowizja w kwocie około 4000 zł, która zostanie rozłożona na wszystkie raty. Oprócz tego po upływie tych dwóch lat, kiedy zaczną na nowo płacić pełne raty, kwota każdej nie będzie wyższa niż około 200 zł, oczywiście w zależności od kursu franka. Pan Dariusz z żoną podpisali aneks. Przez dwa lata płacili co miesiąc po 375,69 franka. – Po upływie dwóch lat od podpisania umowy, ale jeszcze w trakcie trwania aneksu, pojechaliśmy z żoną do BIK-u. Chcieliśmy zakończyć sprawę dodatkowego zabezpieczenia i wykreślić hipotekę moich rodziców. Zadzwoniłem do banku, by się dowiedzieć, jak wygląda procedura, a tu, o zgrozo, dowiedziałem się, że nie mogę wykreślić hipoteki, bo wartość udzielonego kredytu jest większa niż wartość mieszkania. Jedyną możliwością, by wykreślić hipotekę rodziców było wpłacenie 60 tys. zł jako zabezpieczenia. Podobno bank w ten sposób zabezpieczał swój interes w związku ze wzrostem kursu franka.

Niedługo potem pan Dariusz dowiedział się, że rata ich kredytu po wygaśnięciu aneksu wzrasta z 375 franków aż do 845. I że przez dwa lata nie płacili odsetek, które były obowiązkowe i także wynikały z aneksu. Pojawiły się problemy z ubezpieczeniem, którego kwotę raz w roku bank doliczał do raty (4 tys. zł), a którego zapłaty domagał się jednorazowo. Zabójcze dla domowego budżetu okazały się jednak stale rosnące kwoty rat, które od lipca 2013 r. w ciągu czterech miesięcy osiągnęły poziom prawie 900 franków. – Próbowaliśmy skontaktować się z doradcą, który udzielał nam kredytu, by wyjaśnić, skąd się wzięła drastyczna podwyżka kosztów i renegocjować warunki spłaty kolejnych rat. Okazało się, że mężczyzna z dnia na dzień przestał pracować w Getinie i wszelki słuch po nim zaginął – wspomina pan Dariusz. Dodaje, że dopiero po kolejnym kontakcie, bank udzielił im informacji, z których wynikało, że w umowie podpisali zgodę na dobrowolne ubezpieczenie, które jest automatycznie co roku przedłużane i wynosi około 20 tys. zł, a do tego bank przelicza je na franki. – W ten sposób bank nas zniszczył. Odebrał nam normalne życie.

Doradca z piekła rodem


Podobna jest historia Tomasza Sadlika, dzięki któremu bezwzględne praktyki banków ujrzały światło dzienne. Jego kredyt w Raiffeisen Bank Polska zaciągnięty w 2007 r. na zakup mieszkania doprowadził do rozpadu rodziny. Walka przed sądem cywilnym o uznanie nieważności umowy kredytowej trwa od prawie dwóch lat. Podobnie jak w poprzedniej historii „frankowicza”, tu także na początku pojawia się doradca, który namawiając do wzięcia kredytu mieszkaniowego zapewniał o niskim ryzyku i stabilnej sytuacji franka. By zachęcić Sadlika i jego żonę, posunął się do haniebnych sztuczek i kombinacji, ukrywając rzeczywiste ryzyko i złą konstrukcję umowy. Za obsługę kredytu doradca przyjął prowizję przygotowawczą wyliczoną we frankach i składkę ubezpieczeniową. W kredycie, jako zabezpieczenie znalazły się m.in. wkład własny, hipoteka zwykła zabezpieczająca kwotę kapitału kredytu, hipoteka kaucyjna, mająca stanowić zabezpieczenie odsetek, a do tego cesja praw ubezpieczenia od ognia i zdarzeń losowych, ubezpieczenie od wkładu własnego i ubezpieczenie spłaty kredytu; istny parasol ochronny, zabezpieczający jednak wyłącznie interesy banku. To, co przypadło w udziale Sadlikowi i jego żonie, to konieczność spłaty rosnących rat i gehenna, którą przeżyli próbując na wszelkie sposoby negocjować warunki umowy kredytowej i oddalenie żądań banku o dodatkowe zabezpieczenia, sięgające nawet całego ich majątku. Efekt jest taki, że dziś Sadlik został z niczym – o ile bankowy tytuł egzekucyjny i konieczność zabezpieczania roszczenia przed egzekucją komorniczą można uznać za nic…

To charakterystyczne, że w dwóch na trzy wysłuchanych i opisanych w internecie historiach frankowiczów, pojawia się postać doradcy finansowego lub pracownika banku oddelegowanego do obsługi kredytów we frankach, który zachęcał klientów i pomagał im dopełnić formalności, byle tylko ułatwić wzięcie kredytów walutowych denominowanych lub indeksowanych.

Psycholog zapewne doszukałby się w tej narracji naturalnej skłonności do personifikacji źródła dziejącej się człowiekowi krzywdy. Ale nie od rzeczy jest inna, bulwersująca interpretacja: nie było żadnych diabolicznie skrojonych doradców, ale banalność korporacyjnego zła i wybrana przez instytucję pragmatyka bezdusznej skuteczności. Banki wykorzystując potencjał własnych pracowników i „niezależnych” doradców, za pomocą przemyślnie skonstruowanego instrumentu „z frankiem bez franka” wprowadziły w sferę miażdżących turbulencji finansowych tysiące rodzin. W białych rękawiczkach i na zimno udzielano im kredytów, na które w normalnych okolicznościach ludzie ci nie mieliby co liczyć, bo nie pozwalałaby im rzeczywista zdolność kredytowa.

 

1 2 ... 4

następna

oprac. : Sandra Borowiecka / Gazeta Bankowa Gazeta Bankowa

Skomentuj artykuł Opcja dostępna dla zalogowanych użytkowników - ZALOGUJ SIĘ / ZAREJESTRUJ SIĘ

Komentarze (0)

DODAJ SWÓJ KOMENTARZ

Eksperci egospodarka.pl

1 1 1

Wpisz nazwę miasta, dla którego chcesz znaleźć jednostkę ZUS.

Wzory dokumentów

Bezpłatne wzory dokumentów i formularzy.
Wyszukaj i pobierz za darmo: